Z technicznego i organizacyjnego punktu widzenia nic nie stało na przeszkodzie, by szare, nieużywane fotoradary i ich atrapy usunąć w ciągu, powiedzmy, 3 miesięcy od wejścia 1 lipca 2011 roku tzw. ustawy fotoradarowej. W wielu wypadkach zwlekano z tym do ostatniej chwili, gdyż prewencja prewencją, a jednak liczba „trafionych” i wynik finansowy to podstawa. Teraz – przynajmniej w teorii – fotoradary mają być wyraźnie oznakowane i widoczne z daleka, by kierowcy zwalniali w niebezpiecznych miejscach. Obecnie na drogach pozostaje ok. 400 sprawnych urządzeń, z czego część zainstalowana w samochodach.

Usunięcie atrap fotoradarów zbiega się z serią sądowych porażek ich zarządcy GITD, z czego najważniejsza miała miejsce kilka tygodni temu w Trybunale Konstytucyjnym. Trybunał orzekł, że osoba, wobec której prawdopodobne jest skierowanie sprawy do sądu, ma prawo wglądu do akt sprawy na każdym etapie postępowania wyjaśniającego. Do tej pory GITD odmawiał właścicielom sfotografowanych aut pokazywania zdjęcia – dowodu rzeczowego, uzasadniając to dobrem postępowania. Właściciel samochodu miał wybór: przyznać się, wskazać w ciemno innego kierowcę, albo zdecydować się na skierowanie sprawy do sądu, co w wielu wypadkach nie ma sensu. Obecnie, nawet jeśli zdjęcia nie dostaniemy z automatu, mamy prawo się o nie upomnieć, a GITD musi je pokazać, gdyż przepis, na który się powoływał, odmawiając udostępnienia zdjęć, został uznany za niekonstytucyjny.

Warto wiedzieć, że przyznanie się do winy, jeśli samochodem kierował ktoś inny, albo wskazanie niewłaściwej osoby, grozi odpowiedzialnością karną. W przeszłości zdarzały się już przypadki przyznania się do kierowania autem np. przez kobietę, podczas gdy na zdjęciu wyraźnie widać było twarz mężczyzny. Kłopoty w takiej sytuacji murowane.

Trzeba też mieć świadomość, że system automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym opiera się na automatycznym skanowaniu tablic rejestracyjnych i automatycznym wysyłaniu zawiadomień do właścicieli aut. Kontrola jest wyłącznie wyrywkowa, tak więc zdarzają się błędy, z oczywistych względów nie wiadomo, jak liczne. Tymczasem sprzęt, którym posługują się „krokodyle”, a przynajmniej znaczna jego część, jest bardzo przestarzały i błędy muszą się pojawiać. Żądaj zdjęć!

Obok fotoradarów „państwowych” będących własnością GITD, na drogach możemy natknąć się na fotoradary należące do straży gminnych, których liczbę szacujemy na ok. 300 sztuk.