Auto Świat Kolejka po ciężarówkę

Kolejka po ciężarówkę

Na samochody ciężarowe trzeba czekać w Polsce nawet rok. Producenci samochodów ciężarowych nie zdążaja z zaspokojeniem popytu na swoje wyroby. Dzisiejszą sytuację na rynku dużych aut dostawczych porównuje się do boomu na rynku nieruchomości.

Kolejka po ciężarówkę
TVN24
Kolejka po ciężarówkę

Jak podaje "Gazeta Wyborcza" popyt na auta ciężarowe napędzają szybko rosnąca gospodarka i koniunktura w transporcie.

- Faktycznie, koniunktura w branży jest świetna. W ubiegłym roku sprzedaliśmy w Polsce około 3,3 tys. pojazdów, w tym roku zamierzamy przekroczyć cztery tysiące. Popyt jest jednak tak duży, że samochody zamawiane dziś będziemy w stanie dostarczyć wiosną przyszłego roku - przyznaje Bogusław Dzieżok, szef sprzedaży MAN w południowo-wschodniej Polsce. Zaznacza, że podobna sytuacja jest w całej Polsce, a oblężenie przeżywają zachodnie regiony kraju i Warszawa.

MAN ma dziś największy udział (ponad 20 proc.) w polskim rynku samochodów ciężarowych (ceny samochodów - od ok. 40 do 100 tys. euro). Ale prawie roczne terminy oczekiwania na samochód mają też pozostali producenci (w ubiegłym roku od zamówienia do odbioru samochodu wystarczały trzy miesiące).

- Pod tym względem u nas nie jest inaczej, niż u konkurencji. Popyt na rynku wzrósł bardzo szybko - podkreśla Renata Stefańska z Volvo Trucks Polska.

Na swoich stronach internetowych Volvo informuje, że od stycznia do kwietnia tego roku dostawy pojazdów szwedzkiej marki w całej Europie wzrosły o 16 proc (do 18 228 sztuk pojazdów). Za to w samej Europie Wschodniej zwiększyły się aż o 67 proc. (5073 szt.).

Spedytorom nie opłaca się kupować samochodów za granicą, bo cały czas są one tam nieco droższe. Inwestowanie w auta używane też jest mało opłacalne. Po trzech latach tir traci zaledwie 10 do kilkunastu procent ceny. Jest ich też bardzo niewiele, a te, które się pojawiają, kupują również Rosjanie i Ukraińcy.

Adrian Furgalski, ekspert Zespołu Doradców Gospodarczych "TOR", tłumaczy wzrost popytu na ciężarówki większą rentownością firm logistycznych, które stać na wymianę sprzętu, ale też rosnącymi potrzebami całej gospodarki.

- Deficyt samochodów najbardziej odczuje branża budowlana. Mam sygnały, że już są kłopoty z autami dostarczającymi materiały. Zbiega się to z brakiem odpowiedniego taboru kolejowego. W efekcie brakuje ciężarówek do... budowy dróg dla ciężarówek - żartuje.

Sytuację na polskim rynku może pod koniec roku poprawić otwarcie fabryki MAN w podkrakowskich Niepołomicach. Zakład produkujący 15 tys. aut rocznie ma być otwarty w październiku.

Powiązane tematy: