Wilgoć w połączeniu z solą, którą drogowcy szczodrze posypują jezdnie w zimie, czy kamienie wypadające spod kół tworzą doskonałe warunki do pojawienia się korozji.

Codzienna eksploatacja obfituje w liczne czynniki zagrażające nadwoziom i podwoziom aut. Zimą przejeżdżanie obok piaskarek, które niejednokrotnie miotają  kamieniami, zarysowania lakieru podczas odśnieżania samochodu, zamarznięte bryły śniegu czy lodowe rynny, które są częstym widokiem na polskich drogach to tylko niektóre z czynników, które mogą przyczynić się do powstania rdzy. Ciepłe miesiące też nie służą lakierowi - nieusunięte w porę żrące ptasie odchody, szorowanie zabłoconego samochodu gąbką bez uprzedniego zmycia drobinek piasku uszkadzają lakier.

Nieusunięte ogniska korozji w krótkim czasie mogą spowodować poważne uszkodzenia, dlatego po zimie niezbędną czynnością jest zabezpieczenie nawet najmniejszych oznak rdzy.

Pierwszą czynnością, jaką powinien wykonać kierowca podejmując się tego zadania, jest gruntowne umycie samochodu. Mycie nie tylko usunie piach i sól, ale także umożliwi dostrzeżenie uszkodzeń.

Newralgicznymi elementami pojazdów są wszelkie łączenia blach, gdzie może utrzymać się wilgoć. Przy kontroli należy zwrócić uwagę przede wszystkim na dolne krawędzie drzwi oraz łączenia błotników z progami. W miarę możliwości, kontroli należy poddać także podłogę kabiny pasażerskiej i bagażnika pojazdu, gdyż naniesiony na butach czy wpadający do środka śnieg, rozpuszczając się, przenika przez tapicerkę i wchodzi w reakcję z blachą.

Szczególnie narażone na korozję są także progi i podwozie pojazdów, które mogą zostać uszkodzone przez kamienie, stwardniały śnieg i lód.

Uwagę należy zwrócić na uszkodzenia powłoki lakierniczej, powstałe np. podczas odśnieżania. Ubytki lakieru są potencjalnym miejscem, gdzie może pojawić się rdza. Dostrzeżenie małych pęcherzyków na karoserii, jednoznacznie oznacza, że pod nimi proces ten już się rozpoczął.

Likwidację ognisk korozji możemy zlecić specjalistom lub wykonać ją we własnym zakresie.