Ten utalentowany kierowca wyścigowy i rajdowy słynął z bardzo efektownego stylu jazdy. Wygrał w swoim debiucie na międzynarodowej arenie, co skłoniło jego samego oraz jego promotorów do popularyzacji driftingu także na rodzimym gruncie. Pierwsze zawody odbyły się na torze "Poznań" latem 2004. Zainteresowanie, tak zawodników, jak i publiczności, było na tyle duże, że imprezę powtórzono rok później. Polska Federacja Driftingu, której pierwszym prezesem został Polody, powstała zarówno z potrzeby popularyzacji driftingu jako sportu motorowego, jak i wprowadzeniu ładu organizacyjnego, wypracowania standardów oceniania i odpowiednich regulaminów, których nie można było po prostu importować z zagranicznych serii. Trzeba było dostosować je do poziomu umiejętności kierowców polskiej ligii, która wystartowała w 2006 roku. Składała się z czterech eliminacji, z czego pierwsza, na lotnisku w podpoznańskich Bednarach, była równocześnie rundą King of Europe Drift Edition.

Lata 2007 i 2008 to ewolucyjne wprowadzanie zmian mających wpływ na podprawę poziomu bezpieczeństwo zawodników i dostosowanie ich sprzętu do światowych standardów tak, aby nasi kierowcy mogli bez kompleksów startować także poza granicami Polski. PFD organizowało także treningi, wypełniając tym samym misję popularyzacji driftingu w kraju. Przez 4 lata obecności w Polsce drifting stał się pełnoprawnym sportem motorowym uprawianym przez przeszło 100 kierowców (licząc tylko tych, którzy przyjeżdżają na zawody), z czego ponad 50 posiada licencję zawodniczą.

Mała rewolucja

Sezon 2009 przyniósł największą rewolucję w dotychczasowej historii driftingu w Polsce. Poziom zawodników stał się na tyle wysoki, że bariera wejścia do tej dyscypliny sportu stała się zbyt wysoka dla początkujących. Start w zawodach oznaczał konieczność rywalizowania z doświadczonymi kierowcami, co sprawiało, że debiutanci mieli nikłe szanse choćby na wejście do "Top16" i zajęcie punktowanego miejsca. Wiele osób deklarowało chęć startu, jednak nie chciało inwestować w profesjonalne przygotowanie auta bez szans na nawiązanie równorzędnej walki umożliwiającej zdobycie doświadczenia w warunkach "bojowych". PFD podjęło więc decyzję o utworzeniu dwóch lig - Super Drift Series dla licencjonowanych zawodników (aby ją zdobyć przed sezonem 2009 trzeba było zapunktować w latach 2007/2008 lub wykazać się umiejętnościami podczas Driver Search) oraz Drift Series. Ta druga liga adresowana jest dla początkujących zawodników. Zostały w niej obniżone wymogi jakie musi spełniać samochód (wymagane są tylko podstawowe elementy wyposażenia wpływającego na bezpieczeństwo na torze) przy jednoczesnym wprowadzeniu bardziej restrykcyjnego regulaminu dla aut startujących w SDS (m.in. obowiązkowe klatki bezpieczeństwa, homologowane kombinezony dla zawodników etc.).

Zasady przeprowadzania zawodów są podobne dla obu lig - eliminacje do "Top16" to przejazdy pojedyncze w których można zdobyć 100 punktów.

Po 30 można zdobyć za:

1) prędkość, tak wejścia w pierwszy zakręt, jak i jej utrzymanie na trasie przejazdu

2) kąt wychylenia auta względem własnej osi

3) linię przejazdu wyznaczoną na trasie tak zwanymi clipping pointami, czyli punktami kontrolnymi oraz dodatkowe 10 punktów za wrażenie ogólne, jakie przejazd zrobił na składzie sędziowskim.

Każdy kierowca ma 3 punktowane biegi, z czego w eliminacjach do "Top16" pod uwagę brany jest najlepszy. Zdobywca największej liczby punktów w eliminacjach zostaje rozstawiony w finałach z numerem 1 i otrzymuje 2 punkty do klasyfikacji generalnej sezonu. Finały rozgrywane są systemem pucharowym w parach przy założeniu, że najpierw zawodnik wyżej rozstawiony ucieka, a potem kierowcy zmieniają się kolejnością. Uciekający ma za zadanie przejechać trasę jak najlepiej, goniący powinien mu to zadanie utrudniać, jadąc jak najbliżej niego z kątem wychylenia takim samym lub większym starając się jak najbardziej zmniejszyć dystans dzielący auta. Do podziału jest 10 punktów z każdego biegu. Do dalszej fazy rozgrywek przechodzi kierowca z większym dorobkiem punktowym po dwubiegu. Za pierwsze miejsce do klasyfikacji generalnej dopisuje się 100 punktów, za drugie 88, trzecie - 78 i tak co 10 punktów do miejsca dziesiątego, za które otrzymuje się 8 pkt. Zawodnicy sklasyfikowani na miejscach 11-16 zdobywają po 5 "oczek". W trakcie sezonu możliwy jest awans z DS do SDS. Finałowa dwójka każdych zawodów 2. ligi zostaje warunkowo dopuszczona do startu w kolejnej rundzie Super Drift Series i o ile wejdzie do "Top16" tych zawodów - otrzyma licencję zawodniczą. Po sezonie 10 najlepszych zawodników 2. ligi otrzyma licencję zawodniczą, a 10 "najgorszych" z SDS ją utraci. Do klasyfikacji generalnej obu serii PFD nie bierze pod uwagę jednej rundy podczas której zawodnik zdobył najmniej punktów (lub był nieobecny).

Kolejną, równie ważną zmianą jest nowy skład sędziowski. Do tej pory PFD opierała zawody na własnych sędziach, którzy "uczyli się" sędziować wraz z rozwojem rodzimych kierowców. W tym roku na każdych zawodach obecny jest sędzia spoza federacji, mający międzynarodowe doświadczenie. Najczęściej jest to Faruk Kugay, doświadczony trener i sędzia, który doświadczenie zdobywał zarówno w Ameryce Północnej, jak i Azji. Zdarza się, że PFD decyduje się na zaproszenie jeszcze jednego zagranicznego sędziego. Gwarantuje to najwyższy poziom oceniania, zgodny z trendami panującymi tak w europejskim, jak i światowym driftingu. Warto nadmienić, że niezależnie od ligi skład sędziowski zawsze liczy nie mniej niż 3 osoby, a do sędziowania zapraszani są także byli zawodnicy (SDS) lub aktywni kierowcy SDS, którzy oceniają zmagania kolegów z Drift Series.

Polska Federacja Driftingu jest też otwarta na kontakt z zawodnikami i pasjonatami jazdy poślizgowej. W tym roku odbyło się spotkanie w ramach tak zwanego Drifters Union, mające na celu wspólne wypracowanie standardów dotyczących tej dyscypliny sportu w Polsce, formuły zawodów i zasad ich ocenienia.

Super Drift Series

Runda 1 - Kielce 8/9.05.2009

Pierwsza runda SDS 2009 odbyła się na bardzo wymagającym torze "Kielce" w Miedzianej Górze. Główną trudnością dla zawodników była "bariera strachu", czyli banda oddzielająca wyjazd z "depot" od głównej nitki toru, która znajduje się w miejscu, w którym zawodnik powinien wprowadzać auto w poślizg. Warto nadmienić, że prędkość w tym miejscu wynosiła grubo ponad 140 km/h! Niektórzy kierowcy wyraźnie czuli do niej respekt, choć inni przejeżdżali tak blisko, że dotykając jej wydechem podnosili snopy iskier! Kolejnym ważnym elementem, związanym ze wspomnianą barierą, była zaproponowana przez skład sędziowski linia przejazdu, która nie była tożsama z naturalnym ukształtowaniem toru, co dla wielu doświadczonych zawodników stanowiło nie lada trudność. Złożona z czterech clipping pointów trasa była jednocześnie szybka (pierwsza partia), jak i trudna technicznie (druga partia). Zróżnicowanie nie faworyzowało ani mocnych, ani słabych aut. Do rywalizacji stanęło 33 kierowców. Pierwszego dnia odbyły się eliminacje do "Top16". Awans gwarantowało zdobycie 69 punktów - tyle zebrał Grzegorz Staszewski w Maździe RX7 (team VTG), natomiast na szczycie tabeli punktowej pierwszego dnia znalazł się Paweł Trela w Nissanie 200SX (92 punkty). To Ci kierowcy utworzyli pierwszą parę drugiego dnia zawodów, kiedy to na tor zawitała publiczność. Tu pojawiła się kolejna trudność - inaczej niż w latach ubiegłych w parach obowiązywały punkty kontrolne, co bardzo utrudniało zadanie, szczególnie biorąc pod uwagę niebezpieczeństwa czyhające na trasie. Na zawodach doszło do niebezpiecznej sytuacji kiedy to jeden z kierowców wypadając z trasy potrącił operatora telewizyjnego, który stał w niedozwolonym miejscu. Na szczęście skończyło się tylko na strachu. Zaproponowane zasady oceniania sprawiły, że pierwsza runda obfitowała w niespodzianki. Wygrał ją Mateusz Włodarczyk w BMW M5 przed Pawłem Trelą (Nissan 200SX) i Marcinem Mospinkiem (BMW E30). Zaskoczeniem była tak wysoka forma młodych stażem zawodników, jak i jej zupełny brak u zwycięzcy sezonu 2008, Bartłomieja Owczarka, którego auto dodatkowo uległo awarii.

Runda wywołała wiele kontrowersji wśród zawodników, którym nie podobały się nowe zasady oceniania. Podczas spotkania w ramach Drifters Union władze federacji w rozmowach z zawodnikami osiągnęły wspólne stanowisko. Główne ustalenia to wzbogacenie składu sędziowskiego o nowych członków i likwidacja punktów kontrolnych podczas przejazdów w parach, co miało na celu podniesienie widowiskowości pojedynków w parach.

Runda 2 - Warszawa 6/7.06.2009

Drugą rundę SDS rozegrano po raz pierwszy w historii polskiego driftingu w stolicy, która nie dysponuje żadnym obiektem nadającym się do uprawiania sportów motorowych na profesjonalnym poziomie. Zawody zorganizowano na lotnisku Bemowo. Były główną atrakcją Men’s Day - męskiego eventu plenerowego. Publiczność była obecna także podczas eliminacji do "Top16" pierwszego dnia, co miało niebagatelny wpływ na popularyzację zasad panujących w tej dyscyplinie sportu przed szeroką publiką. Zaproponowana przez skład sędziowski trasa była szybka, większość zawodników inicjowała poślizg przy 130 - 140 km/h i atrakcyjna dla kibiców stojących po obu stronach pasa startowego. Łyżką dziegciu do beczki driftingowego miodu były chropowate płyty lotniska, które bezlitośnie szybko rozprawiały się z oponami. Dodatkowo dopiero dobrze nagumowana trasa pozwalała na produkowanie odpowiedniej ilości dymu spod kół, co podnosiło atrakcyjność wizualną przejazdów. Eliminacje obfitowały w niespodzianki. Kilku zawodników było trapionych przez awarie techniczne, inni do Warszawy przyjechali pożyczonymi autami, co nie wpływało dobrze na ich wyniki. Najlepszy pierwszego dnia ponownie był Paweł Trela (Nissan 200SX) który zdobywając aż 95 punktów dopisał do klasyfikacji generalnej 2 "oczka". Warto wspomnieć o dobrych występach Jarzego Taclawa - Nissan 200SX (88 pkt) i Piotrka Grelki - Toyota Soarer (84 pkt). 7 czerwca rozegrano finały. W parach jak ryba w wodzie czuł się tego dnia Bartosz Stolarski (Nissan 200SX), który w imponującym stylu wygrał zawody. Wrażenie robiły zarówno jego agresywne ataki, jak i spektakularne ucieczki, dające mu dużą przewagę nad goniącymi. Zdobywca drugiego miejsca podczas rundy w Warszawie, Piotr Grelka, nie musiał staczać tak zaciętych pojedynków jak zwycięzca, jednak nikt nie miał wątpliwości, że oprócz sporej dozy szczęścia ten kierowca ma także duże pokłady umiejętności. Na najniższym stopniu podium stanął Przemysław Jańczak (BMW M3). Rozczarowaniem zawodów była forma Krzysztofa Tereja (Nissan 200SX) i słaby występ Mateusza Włodarczyka, który pożyczonym autem nie zdołał wejść do "Top16".

Runda była nie tylko ciekawa pod względem sportowym, ale przyczyniła się znacząco do popularyzacji driftingu w Polsce. Dzięki temu, że odbywała się podczas dużej imprezy ogólno motoryzacyjnej widziały ją osoby, które normalnie nie skusiłyby się na odwiedzenie zawodów driftingowych.

Runda 3 - Lublin 20.06.2009

Trzecia eliminacja w Lublinie z jednej strony ugruntowała tradycję rozgrywania zawodów w tym mieście przy deszczowej pogodzie, z drugiej - przyniosła kilka nowości. Zmianą był nie tylko harmonogram zawodów (pierwszego dnia treningi i badania techniczne, drugiego eliminacje i finały), ale i nowy sędzia, zaproszony po sugestii zawodników, Andy Jeanen. Lubelski tor kartingowy jest trudny technicznie, dodatkowo otaczają go wysokie wały, o które łatwo uszkodzić samochód. Boleśnie przekonał się o tym Maciej Szlemiński, który wielokrotnie zwiedzał je podczas treningów, co skończyło się awarią samochodu. Do eliminacji nie dotrwał również Nissan Bartłomieja Owczarka, najbardziej roszczeniowo nastawionego zawodnika w stawce. O 16 miejsc w finałach ubiegało się więc tylko 25 kierowców. Mimo, że kierowcy nie mieli łatwego zadania, zawodom towarzyszyły opady - od mżawki po solidną ulewę, walka była bardzo zacięta. 89 punktów zdobyło dwóch kierowców - Mateusz Włodarczyk (BMW M5) i Krzysztof Terej (Nissan 200SX), a o ich rozstawieniu w finale zdecydował wyższy o jeden punkt wynik Włodarczyka z drugiego najlepszego przejazdu, dzięki czemu powiększył swój dorobek w "generalce" o 2 pkt. 67 punktów w eliminacjach to wynik Tomka Chwastka (Nissan 200SX), który został rozstawiony jako szesnasty. Zaskoczeniem było słabe, 19 miejsce Pawła Treli (Nissan 200SX), który do tej pory wygrywał tą fazę zawodów i był liderem klasyfikacji generalnej po dwóch rundach. Finały były jeszcze ciekawsze, a wiele biegów zostało zapisanych złotymi głoskami na kartach historii polskiego driftingu. Doskonale zaprezentował się Wojtek Łubkowski (BMW E36), który w deszczowych warunkach poradził sobie doskonale wygrywając zawody w Lublinie. Drugi uplasował się powracający po rocznej przerwie Tomek Marciniak (Nissan 200SX), a na najniższym stopniu podium stanął Przemysław Jańczak (BMW M3), który tym samym wysunął się na pierwsze miejsce "generalki". Na uwagę zasługuje czwarte miejsce Krzysztofa Tereja, który stoczył karkołomny pojedynek z Marciniakiem - uznany za najciekawszym przejazdem zawodów.

W Lublinie mimo deszczowej aury było gorąco, nie tylko dlatego, że zawody wygrał kierowca o pseudonimie "Ogień". Ciekawe pojedynki oceniane przez nowego członka jury, niebezpieczne wały otaczające mokry tor, protest narzekających na hałas mieszkańców pobliskiego osiedla, które powstało wiele lat po oddaniu do użytku obiektu sportowego czy wreszcie kilka stłuczek, w tym wypadek jednego z sędziów, który po rozdaniu nagród pokazywał "rodeo drift".

Runda 4 - Koszalin, 16.08.2009

Zawody rozgrywane w szczycie letniego sezonu na oddalonym kilkanaście kilometrów od linii brzegowej Bałtyku obiekcie Motopark Koszalin były w tym roku zdecydowanie najgorętsze. Nie tylko ze względu na przekraczającą 30 stopni Celsjusza temperaturę powietrza, ale i emocje, jakie panowały na torze o zróżnicowanej rzeźbie terenu. Zaczęło się już podczas rozgrywanej z udziałem ponad tysiącosobowej publiczności sesji treningowej. Na skutek awarii układu hamulcowego BMW E30 Marcina Mospinka wypadło z toru, o centymetry mijając drzewo i zatrzymując się na ogrodzeniu obiektu. Wypadek wyglądał groźnie, na tor wyjechała zarówno karetka, jak i straż pożarna. Uniesiono czerwone flagi. Mimo to jeden z kierowców nie przerwał treningu, za co został zdyskwalifikowany (nie mógł brać udziału w treningach, a zdobyte w zawodach punkty nie zostały mu dopisane do klasyfikacji generalnej). Następny dzień stał pod znakiem kontuzji - zarówno tych, których zawodnicy nabawili się w nocy, jak powstałych już w dniu zawodów. Najpoważniej wyglądało omdlenie kierowcy, który został odwieziony do szpitala. Na szczęście jego stan zdrowia poprawił się na tyle szybko, że lekarz zawodów dopuścił go do startu w eliminacjach! Te pokazały, że wysoka forma na treningach nie gwarantuje sukcesu w zawodach, o czczym boleśnie przekonał się Tomasz Chwastek - Nissan 200SX (17), Konrad Hetman - Nissan 200SX (19) czy Wojciech Łubkowski - BMW E36 (21). Zdecydowanie lepiej radzili sobie zawodnicy z Warszawy. Jakub Skomorucha w Toyocie Corolli AE86 wygrał tą fazę rozgrywek zdobywając 91 pkt (2 pkt do "generalki"). Drugi z 89 pkt uplasował się Krzysztof Terej (Nissan 200SX) jeden punkt przed Piotrkiem Jankowskim - Nissan 200SX (obaj zawodnicy z drifters.pl). Godne uwagi jest też 10 miejsce w eliminacjach Jana Strażyńskiego, zawodnika Drift Series, który tym samym zdobył licencję SDS. Pary były jeszcze gorętsze, szczególnie, że sędziowie zapowiedzieli, że będą punktowali agresywne przejazdy obfitujące w ataki. Zaskoczeniem był wynik pierwszej pary, podczas którego rozstawiony z pierwszej pozycji Jakub Skomorocha po bardzo dobrym pojedynku przestał driftować w strefie ocenianej, prze co przegrał 10-0 niwecząc szansę na przejście do dalszej fazy zawodów. Jeszcze większą niespodziankę mógł sprawić debiutant, Strażyński, który popełnił błąd w bardzo widowiskowym przejeździe z doświadczonym Bartkiem Stolarskim (Nissan 200SX). Sensacyjnym zwycięzcą rozgrywanej w Motoparku Koszalin IV rundy został Paweł Trela startujący pożyczonym Nissanem 200SX (po awarii jego nowego auta). Wysoka forma dała niższy stopień podium Terejowi, a na trzecim miejscu ponownie uplasował się Jańczak (BMW M3).

Predykcje

Przed V rundą SDS aż pięciu kierowców (Jańczak, Trela, Włodarczyk, Stolarski, Terej) zachowało szansę na wygranie sezonu 2009, co zapowiada bardzo interesujący sportowo show na torze "Poznań" 27 września, kiedy to zostaną rozegrane tegoroczne finały finałów. Tor "Poznań" to jedyny w pełni profesjonalny tor samochodowy w Polsce. Daje możliwość konfiguracji bardzo szybkiej, przez co nader widowiskowej trasy przejazdu. Na tym obiekcie prędkość początkowa rzędu 150 - 155 km/h nie jest niczym nadzwyczajnym. Także przejazdy w parach przy dużej prędkości zyskują na widowiskowości. Warto pamiętać, że tor ma nową, bardzo dobrą nawierzchnię, która przyczynia się do produkcji kłębów dymu z rozgrzanych do granic wytrzymałości opon. Kolejnym aspektem świadczącym o tym, że V runda Super Drift Series będzie wyjątkowa jest fakt, że to na tym obiekcie rozgrywane są najważniejsze zawody driftingowe w Polsce, więc zwycięstwo w tej rundzie ma również charakter prestiżowy.

Drift Series

Runda 1 - Biłgoraj, 17.05.09

I runda DS odbyła się na torze kartingowym w Biłgoraju, obiekcie UKS Moto-Kart "Energetyk". Na zawody przybyło 31 zawodników. Część z nich to "starzy wyjadacze", którzy w poprzednich sezonach nie zdobyli punktów, inni do tegoroczni debiutanci. Niektórzy traktowali start w Drift Cup jako jednorazowy występ, o którym przeważyła bliska odległość toru od ich miejsca zamieszkania, inni podeszli do tematu bardzo profesjonalnie, traktując Biłgoraj, jako przystanek w drodze do Super Drift Series. W organizację tej rundy zaangażowana była nie tylko Polska Federacja Driftingu i Automobilklub Biłgorajski (z charyzmatycznym Zenonem Łojem na czele), ale także Michał Przybylski, licencjonowany zawodnik SDS. Pomagał nie tylko pod względem organizacyjnym i promocyjnym, ale i merytorycznym, udzielając mniej doświadczonym kolegom cennych rad. W składzie sędziowskim zasiedli znani z SDS A. Witkowski i F. Kugay.

Eliminacje z dorobkiem 86 punktów wygrał Piotr Ścibór w BMW E36, za co otrzymał 2 pkt do klasyfikacji generalnej sezonu przed Janem Strażyńskim - Nissan 200SX (83 pkt). 55 punktów wystarczało, żeby dostać się do "Top16". Taki rezultat uzyskało jednak dwóch kierowców, drugi najlepszy wynik przesądził o tym, że do finału wszedł Grzegorz Kamot. Podczas eliminacji pecha miał Maksymilian Grabowski (BMW E30) któremu odpadło koło. Już pierwsze pary pokazały jak nieprzewidywalnym sportem jest drifting. Wysokie miejsce w eliminacjach nie gwarantuje sukcesu w zawodach. Po emocjonującej walce zawody wygrał Maciek Bochenek (Nissan Skyline), który w finale pokonał Radosława Habrowskiego. Natomiast 3. miejsce po wygranym z Marcinem Nadstazikiem (Opel Ascona) zdobył Mariusz Parol w BMW E30.

Runda 2 - Kąkolewo, 9.08.2009

Druga runda DS odbyła się na lotnisku w Kąkolewie k. Grodziska Wielkopolskiego. Sponsorem tytularnym wydarzenia, które Polska Federacja Driftingu zorganizowała wraz ze Stowarzyszeniem Sportów Motorowych "Kąkolewo", stał się producent napoju Burn, firma Coca-Cola. Dzięki skutecznej akcji reklamowej w dniu zawodów na lotnisko przybyło blisko 7 000 osób! To bardzo dobry wynik, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że obiekt znajduje się "po środku niczego". Tym razem w składzie sędziowskim oprócz A.Witkowskiego zasiedli zawodnicy SDS - T. Chwastek i K. Terej. Pomocą przy organizacji eventu służył także inny kierowca pierwszej ligi - Kornel Prus.

Pod względem sportowym impreza była równie udana, co pod organizacyjnym (tu ogromne brawa należą się SSM "Kąkolewo"). Trasa, choć ustawiona na płycie lotniska, była ciekawa i, co dla mniej doświadczonych zawodników bardzo ważne, bezpieczna. 25 zawodników zacięcie rywalizowało o punkty kwalifikujące do "Top16". Najwięcej, bo aż 95, zdobył Mariusz Parol. Jego przejazdy były bardzo agresywne, przez co widowiskowe. Tradycyjnie wysoką formę zaprezentował Maciek Bochenek w Nissanie Skyline, Dawid Karkosik w Nissanie 200SX, Radek Habrowski w BMW E30 oraz rewelacyjny Paweł Jagiełło, również w BMW serii 3. Klasę w eliminacjach pokazał Jan Strażyński (Nissan 200SX), debiutujący w tym sezonie kierowca, który driftingu uczył się grając w LFS’a! W parach najlepiej radził sobie Jan Strażyński, który wygrał II rundę Drift Series by PFD, pokonując w finale Macieja Bochenka. W "finale B" swoją przewagę nad Dawidem Karkosikiem pokazał Mariusz Parol, lokując się tym samym na najniższym stopniu podium.

Runda 3 - Koszalin, 6.09.2009

6 września w koszalińskim Motoparku, przy wydatnej pomocy jego właściciela - Emila Bożka - rozegrano III rundę Drift Series 2009, zorganizowaną przez Polską Federację Driftingu. 32 kierowców zmierzyło się nie tylko z trudnym technicznie torem, ale także bardzo niesprzyjającymi warunkami pogodowymi. Tak w dniu treningów, jak i zawodów padał deszcz, a na torze tworzyły się nie tylko kałuże, ale i prawdziwe potoki, przepływające przez trasę przejazdu. Skład sędziowski utworzyli A. Witkowski, F. Kugay oraz znany ze startów w SDS Michał Mikołajczak.

Maciej Bochenek w Nissanie Skyline z dorobkiem 86 punktów wygrał eliminacji za co jego dorobek punktowy w klasyfikacji generalnej zwiększył się o dwa oczka. Drugi wynik, 85 punktów, należał do Dominika Kaczmarka w BMW M3, a trzeci - 83 pkt - zdobył Radek Habrowski (BMW E30). Żeby dostać się do "Top16" trzeba było zdobyć 57 punktów. Tyle miał Adam Kot w Nissanie Skyline i to on został najniżej rozstawiony. W parach odwagą i umiejętnościami agresywnej jazdy wykazał się kierowca BMW E36, Wojtek Sposób. Finały obfitowały w dogrywki. Zawody wygrał Dominik Kaczmarek (BMW M3) przed Bochenkiem (Skyline) i Mariuszem Parolem w BMW E30.

Predykcje

Zdecydowanym liderem klasyfikacji generalnej po trzech rundach jest Maciej Bochenek. Należy jednak pamiętać, że licencję dostanie 10 kierowców, a szanse na znalezienie się na górze tabeli wyników ma naprawdę wielu kierowców, teoretycznie może tego dokonać zawodnik, który nie odwiedził jeszcze żadnej rundy, a Wielkopolska słynie z utalentowanych drifterów. IV rudna SDS odbędzie się na torze "Poznań" 27 września. Szybki, profesjonalnie przygotowany tor wyścigowy może onieśmielić młodych stażem kierowców lub sprawić, że urosną im skrzydła. Tak czy inaczej ostatnia w tym roku rudna Drift Series zapowiada się więcej niż interesująco.