Nowy błotnik do popularnego na naszym rynku Volkswagena Golfa IV generacji można kupić już za niecałe 70 zł. Za ten sam element, i to zwykle nadający się wyłącznie do powtórnego lakierownia, na szrocie zapłacicie ok 150-200 zł. Tak, tak to nie pomyłka, stare odrapane błotniki często są droższe od tanich zamienników. Mimo wszystko ja wybrałbym ten zdemontowany ze starego auta, oczywiście pod warunkiem że byłby oryginalny i wam też poradziłbym to samo.
Uwierzcie mi, wiem co mówię. W swoim życiu miałem już okazje korzystać z tanich zamienników. Był to pierwszy i... ostatni raz. Skuszony niską ceną kupiłem tanie, ale nowe lampy i przedni zderzak. Na wstępie u mechanika usłyszałem, że podejmie się to zamontować jeśli nie będę mu później marudził, że jest krzywo.
Wprawiony w bojach blacharz nie przesadzał – zderzaka mimo podgrzewania i nawiercania nowych otworów (stare były umieszczone krzywo!), nie udało się wpasować na miejsce, tak aby coś nie odstawało. Z kolei lampy, nie dość że nie pasowały do fabrycznych otworów, to świeciły wszędzie, tylko nie nie na drogę przed moim samochodem.
Nie oznacza to jednak że wszystkie części używane będą lepsze od nowych zamienników. Zakup części mechanicznych (silników, skrzyń biegów, przekładni) i elektroniki z rynku wtórnego to często spore oszczędności i jedyne uzasadnione ekonomicznie wyjście, ale też... czysta loteria. Nigdy nie wiadomo, czy dany silnik będzie w o wiele lepszym stanie niż stary motor. Co uczciwsi sprzedawcy dają gwarancję na rozruch, ale nie zapominajcie o tym, że nie zwrócą wam pieniędzy za montaż i demontaż oraz ewentualną przesyłkę.
O ile w takich przypadkach grozi wam co najwyżej strata pieniędzy, o tyle kupowanie używanych podzespołów bezpośrednio wpływających na bezpieczeństwo jest już skrajnie nieodpowiedzialne. A nie brakuje sprzedawców oferujących używane amortyzatory, sprężyny, czy całe kolumny McPhersona lub stare pordzewiałe wahacze. Życia i zdrowa ludzkiego nie da się przeliczyć na pieniądze.
Oczywiście jeśli znacie źródło jego pochodzenia, w innym przypadku jest duże prawdopodobieństwo że dacie zarobić... złodziejom. Dziś nie tylko w Polsce ale i na całym świecie kradzież fabrycznych zestawów multimedialnych stała się prawdziwą plagą. Trudno się temu dziwić skoro jest popyt na takie podzespoły. Z drugiej strony trudno obwiniać kierowców, którzy szukają używanych multimediów patrząc w cenniki nowych aut – producenci za fabryczne zestawy żądają od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.
Zachęcamy do przeczytania reportażu o tym dokąd trfiają kradzione części samochodowe.
Oryginalny błotnik, nawet ten bardzo podrapany, ktory trzeb odświeżyć lub polkaierować będzie z pewnością lepiej pasował niż tani zamiennik... potwierdzi wam to każdy blacharz. Na wlansej skórze przekonaliśmy się, że najtansze zamienniki najczęściej nie nadają się do szybkiego montażu – często trzeba je wcześniej przerobić i dopasować do auta, a i tak efekt jest mierny. Za to części oryginalne są zwykle bardzo drogie.
Zanim wybierzecie się po detale takie jak gałki zmiany biegów czy włączniki na złomowisko lub do serwisu aukcyjnego, sprawdźcie ile kosztują w autoryzowanym serwisie. Warto, bo czasem można się mile zaskoczyć.
Chłodnica która leży wymontowana od kilku miesięcy pod płotem zwykle już się do niczego nie nadaje – to bardzo delikatny element. Zresztą chłodnica ma zbyt duże znacznie dla żywotności silnika, żeby aż tak ryzykować. Zresztą „gołym okiem” trudno stwierdzić jaka jest jej przepustowość i czy nie ma mikropęknięć. Naszym zdaniem lepiej poszukać nowego zamiennika.
Zakup używanych foteli i kanapa wiąże się z niewielkim ryzykiem, mimo tego jeśli macie taką możliwość, sprawdźcie czy siedzenia nie pochodzą z auta powypadkowego. Naruszona konstrukcja stelaża może się szybko zepsuć, a co istotne nie zapewni już ochrony podczas kolejnej kraksy. Na rynku można łatwo znaleść części po rozbiórkach „anglików” – tu jednak trzeba liczyć się z tym, że fotel kierowcy może mieć ograniczony zakres regulacji w porównaniu do siedziska z wersji kontynentalnej.
Kategorycznie odradzamy zakup używanych tarcz, klocków, amortyzatorów bądź sprężyn – to niebezpieczne!
Używanego silnika, czy skrzyni biegów „gołym okiem” nie zbadacie. Mimo wszystko wymiana jednostki na tą z drugiego obiegu, najczęściej jest jedynym sensownym rozwiązaniem. Jeśli np. nowa, nieuzbrojony silnik kosztuje od 20 tys. zł do nawet 140 tys. zł (cena za 8-cylindrowego diesla Mercedesa) , a używaną dostaniemy za np. kilka tysięcy złotych, to nawet jeśli będzie on wymagał naprawy, naprawdę możecie sporo zaoszczędzić.
Wbrew pozorom głębokość bieżnika i wiek opon (producenci określają go na maksymalne 8-10 lat) nie powie nam wszystkiego o stanie opon – mogą one mieć np. uszkodzoną konstrukcję nośną, mimo że bieżnik wygląda jak nowy lub być sparciałe mimo młodego wieku, bo ktoś je nieprawidłowo przechowywał. Nie wiele osób rozpozna też opony wyząbkowane. Z kolei w przypadku zakupu używanych felg aluminiowych trzeba się liczyć z ryzykiem, że trafimy na obręcze, które są krzywe lub były pospawane. Kupujący zwykle dowiaduje się o tym u wulkanizatora podczas montażu. Mimo wszystko jeśli opony lub felgi pochodzą z pewnego źródła, np. od znajomego, który zmienił rozmiar kół, nie ma się czego bać.