Ropa sprzedawana na stacjach paliw musi spełniać europejską normę EN 590. Ta odnosi się do właściwości fizykochemicznych, w tym odporności temperaturowej. W jej głos ropa do temperatury -20 stopni Celsjusza musi umożliwić kierowcy odpalenie zimnego silnika i jazdę. Maksymalna wytrzymałość określona normą EN 590 oczywiście może być dobrowolnie podwyższona przez poszczególne koncerny paliwowe. W efekcie na rynku polskim nierzadko stosowany jest olej napędowy, który opiera się działaniu temperatury sięgającej -36 stopni Celsjusza.

Ulepszacz zwiększa odporność ropy

Teoria, teorią, ale w prawdziwym życiu kierowcy nie zawsze mają pewność, że zatankowali paliwo wysokiej jakości. Czasami też mrozy przekraczają wytrzymałość ropy. Co w takiej sytuacji? Z pomocą przyjdą ulepszacze. Ich zadaniem jest obniżenie temperatury, przy której dochodzi do wytrącenia parafiny. Środki tego typu należy wlać do oleju napędowego gdy ten jest jeszcze ciepły (np. podczas tankowania). W sytuacji, w której paliwo zdążyło się rozwarstwić, depresator nie będzie miał żadnego działania.

Ulepszacze na mrozie potrafią zmienić się w gęstą masę. Dlatego bezwzględnie należy trzymać je w domu. Dodatki nie tylko zapobiegają zamarzaniu ropy. Czyszczą również układ paliwowy i neutralizują związki siarki. Środków nie należy stosować w silnikach wysokoprężnych, w których producent wykluczył taką możliwość. Najczęściej obostrzenie dotyczy motorów wyposażonych w filtr cząstek stałych. Jeżeli pomimo zastrzeżeń kierowca zdecyduje się na zastosowanie depresatora, zrobi to na własną odpowiedzialność.

Zapchanie układu skończy się wizytą w warsztacie

Gdy zdarzy się, że z ropy pod wpływem niskiej temperatury wytrąciły się kryształki lub płatki parafiny, kierowca nie powinien odpalać motoru za wszelką cenę. Wystarczy, że wstawi auto do garażu na kilka godzin. Tam paliwo nabierze wyższej temperatury i powróci do pierwotnych właściwości. Aby zapobiec powtórnemu wystąpieniu problemów, należy zatankować olej napędowy wysokiej jakości i dodać do niego ulepszacz. W ten sposób powstanie mieszanka o właściwej odporności temperaturowej.

W sytuacji, w której kierujący będzie podejmował uporczywe próby odpalenia motoru lub problemy z pracą silnika pojawią się w trakcie jazdy, prawdopodobnie nie obejdzie się bez ingerencji mechanika. Czemu? Parafina wraz z zassaną ropą przedostanie się do układu paliwowego, gdzie osadzi się w kanałach i zapcha filtr paliwa. Pracownicy warsztatu oczyszczą układ oraz dokonają jego udrożnienia poprzez wymianę filtra. Procedura przeciętnie kosztuje około kilkuset złotych. Wartość usługi w dużej mierze winduje potrzeba dowiezienia auta do mechanika na lawecie lub na holu.

Winna zła jakość paliwa? Stacja musi zapłacić!

Jeżeli okaże się, że wytrąceniu parafiny winna jest niewłaściwa jakość oleju napędowego, klient ma prawo domagać się zwrotu kosztów związanych z udrażnianiem układu zasilania i wymianą filtra paliwa. Roszczenie zgłasza do właściciela stacji lub zarządcy sieci. W piśmie należy sformułować żądanie oraz jego wysokość, a jako załącznik koniecznie trzeba dodać dokument potwierdzający zakup ropy w danym punkcie (paragon lub fakturę). Aby mieć niezbite dowody na winę stacji, najlepiej podczas oczyszczania układu zabezpieczyć próbkę paliwa.

Problem z odpaleniem diesla w chłodny poranek może oznaczać nie tylko rozwarstwioną ropę. Pomijając zbyt słaby akumulator, potencjalne przyczyny kłopotów są dwie. Po pierwsze woda zebrana w odstojniku filtra paliwa mogła zamarznąć i zablokować układ zasilania. Aby uniknąć kłopotów, przed sezonem należy spuścić wodę z filtra (w sezonie najlepiej zrobić to w garażu). Po drugie problem mogą powodować słabe świece żarowe. Szczególnie przed zimą warto skontrolować ich stan i w razie potrzeby dokonać wymiany.

Ropa nie jedyna nie lubi mrozu!

Oczywiście diesle nie są odosobnione w kwestii problemów z paliwem na mrozie. W autach z silnikami benzynowymi zamarznąć może woda, która zbiera się w zbiorniku. Jaki jest skutek? Motor będzie miał kłopoty zarówno z rozpałem, jak i późniejszą pracą. Identycznie jak w przypadku ropniaka, samochód należy odstawić do garażu i poczekać aż lód rozpuści się. Zapobiegliwi kierowcy mogą wzbogacać paliwo specjalnymi dodatkami lub denaturatem. Środki dawkuje się według zaleceń producenta, a denaturat w stosunku 0,5 litra na 40 litrów benzyny. Układ zasilania gazem również nie jest odporny na niską temperaturę. Dlatego nowoczesne instalacje wymuszają rozruch na benzynie i pozwalają na przejście w tryb zasilania LPG dopiero po rozgrzaniu silnika do 40 stopni Celsjusza.

Konsekwencje rozwarstwienia się oleju napędowego mogą być poważne. Holowanie auta do warsztatu, w którym mechanicy będą czyścić i udrożniać układ paliwowy, stanowi niebagatelny koszt. Polak mądry po szkodzie? Niech chociaż w tym przypadku będzie mądry przed szkodą! Tym bardziej, że nie wymaga to wielkiego trudu. Wystarczy zadbać o tankowanie na dużych stacjach i profilaktyczne stosowanie ulepszacza.