Właściwie wszystkie wyświetlacze czujników parkowania pokazujące cyfrowo (w centymetrach) odległość od przeszkody można od razu wyrzucić bądź zakleić czarną taśmą. I tak są niewiele warte – lepiej poprzestać na sygnale dźwiękowym.
Nie czepiamy się przy tym szczegółów – dwa czy nawet pięć centymetrów w tę czy w tamtą nie ma żadnego znaczenia, jeśli weźmiemy pod uwagę, że każde prawidłowo zamontowane i działające czujniki parkowania alarmują o obecności przeszkody ciągłym sygnałem już 30-40 cm od niej.
Czy czujniki parkowania pokazują prawdę?
Zestawy wyposażone w wyświetlacze cyfrowe podają prawidłową odległość tylko wtedy, gdy zbliżamy się tyłem do dużej, płaskiej i prostopadłej do auta przeszkody, np. ściany. Gdy zbliżamy się do rogu budynku, wskazania są już zaburzone i powinniśmy być zadowoleni, gdy czujniki parkowania w porę pokazują jakiekolwiek ostrzeżenie. Nie jest przy tym tak, że każdy zestaw działa choćby w przybliżeniu podobnie i że za niską cenę możemy otrzymać produkt działający tak samo jak fabryczny.
Nasze czujniki parkowania poddaliśmy bowiem jeszcze jednej próbie – jak się okazuje, dla wielu nie do przejścia: wyczuwania obecności cienkiego metalowego słupka, do którego zbliżamy się autem.
Tu też myliły się cyfrowe wskaźniki odległości, ale przede wszystkim przeszkoda była wykrywana stosunkowo późno. Co gorsza, podczas cofania autem wyposażonym w kiepskie czujniki, gdy zbliżamy się do słupka, możemy na 70 cm przed przeszkodą usłyszeć jedno piknięcie, a potem system milknie, bo słupek trafia w martwe pole. Wówczas wydaje nam się, że sygnał był fałszywy, dodajemy gazu i... bum! Jeden z testowanych zestawów widział słupek właściwie tylko wtedy, gdy był on położony na wprost jednego z czujników. Gdy słupek trafiał pomiędzy czujniki parkowania, stawał się dla nich niewidzialny. Testowaliśmy również takie zestawy, które niemal w każdej sytuacji ostrzegały wystarczająco wyraźnie
Przy wyborze dobrego zestawu nie bez znaczenia są takie szczegóły jak np. możliwość wymiany pojedynczego czujnika bez konieczności zdejmowania zderzaka i przewlekania długiego przewodu aż do centralki – pracy jest przy tym tyle samo co przy montażu zestawu od zera. Dlatego promujemy takie zestawy, w których czujniki parkowania mają albo wyprowadzone kilkunastocentymetrowe przewody, które da się odpiąć od reszty instalacji, albo zdejmowaną kostkę tuż przy czujniku. Jeśli tak jest, zepsuty czujnik da się czasem po prostu wydłubać ze zderzaka bez jego demontażu i wymienić dosłownie w pięć minut.
Czy czujniki parkowania się psują?
Oczywiście! Nie są to elementy, które bezwarunkowo wytrzymują kilka lat. Najtańsze i najgorsze czujniki parkowania mogą nie przeżyć pierwszej zimy! Wybierając czujniki, zwróćmy też uwagę, czy mają pasujące do naszego zderzaka podkładki kątowe, czy można je malować, jeśli jest taka potrzeba, czy dostępne są części zamienne.
Czujniki parkowania - na co warto zwrócić uwagę
Zwróćmy uwagę, czy same czujniki parkowania mają porządne zatrzaski umożliwiające pewne zamocowanie do zderzaka (i późniejsze wyjęcie). W przeciwnym razie otwór wyrobiony lub od początku za duży o ćwierć milimetra uniemożliwi pewne zamocowanie czujnika. Nawet najlepszy zestaw można zepsuć, montując go byle jak. Wystarczy założyć czujniki w niewłaściwej pozycji (mają one zaznaczoną stronę, która powinna być na górze), aby sprzęt nie działał poprawnie.
Dalej: właściwy kąt osadzenia czujników względem podłoża oraz ich rozmieszczenie (każdy zestaw ma inne wymagania – stąd testowy zderzak pod koniec badań był podziurawiony jak sito) decydują o wyłapywaniu mniejszych przeszkód lub całkowitym ich ignorowaniu. Wreszcie: sterownik musi być zamontowany w takim miejscu, aby nie nalała się do niego woda.
Pamiętajmy, że o ile same czujniki parkowania są tanie, o tyle ich wymiana albo kosztuje sporo pieniędzy, albo sporo pracy, przy czym nie zawsze daje się wymienić je na całkiem inne – zderzak ma już dziury, które niekoniecznie będą pasowały do nowego zestawu. W teście zwyciężyły czujniki Boscha, które mają wysoką cenę, ale też jakość taką samą jak zestawy fabryczne w autach wyższej klasy.
Akceptujemy też bez dużych zastrzeżeń zestawy Valeo (pochwała za dostępność części zamiennych) oraz Amervox (niezła jakość, wymienność części, skuteczność). Radzimy kupić czujniki parkowania bez wyświetlaczy albo z takimi jak w Boschu i Amervoxie (testowaliśmy zestaw z buzerem) – bez mylącego wskazania odległości. Jeśli musicie oszczędzać, to na montażu – zróbcie to sami. To łatwe!
Jak sprawdzaliśmy czujniki parkowania?
Zestawy czujników testowaliśmy pod kątem trzech sytuacji: dojeżdżania do ściany (tu nie było niespodzianek, każdy zestaw działał poprawnie), dojeżdżania do narożnika w garażu (tu pierwsze ostrzeżenia pojawiały się znacznie później niż podczas zbliżania się prostopadle do ściany, a cyfrowe wskazania odległości były zafałszowane), aż wreszcie zbliżania się do cienkiego słupka. W tej ostatniej konkurencji niektóre czujniki parkowania (np. Phantom) właściwie nie widziały przeszkody, inne rozpoznawały zagrożenie bez problemu. Czujniki badaliśmy na zbudowanym specjalnie do tego celu mobilnym urządzeniu testowym.
Wiele zestawów nie widzi samego narożnika, a jedynie ścianę w tle. Stąd późna sygnalizacja i nieprawidłowe wskazania odległości auta od przeszkody. Słupek bywa późno zauważany, a potem (czasem po pojedynczym sygnale) chowa się w martwym polu czujników. Im większe martwe pole, tym niższa ocena zestawu. Dojazd do ściany to łatwa konkurencja. Im jednak mniejsza odległość od pojawienia się ciągłego sygnału, tym wyższa ocena, gdyż łatwiej o precyzyjne zaparkowanie.
W takiej sytuacji czujniki parkowania nie pomogą!
Czujniki parkowania to urządzenia nierozumne i w wielu sytuacjach mogą nas zawieść. Bardzo wiele zależy od jakości montażu i od kąta ułożenia czujników względem podłoża. Aby upewnić się, jakie przeszkody widzą czujniki w naszym aucie, należy zaopatrzyć się w słupek z podstawką oraz w inną (niską) przeszkodę, która mogłaby spowodować uszkodzenie zderzaka lub podwozia. Następnie wraz z pomocnikiem wykonujemy serię testów – i wiemy już, ile warte są nasze czujniki.
Dojazd do pochyłości - W przypadku powierzchni innych niż pionowe, ostrzeżenia mogą pojawić się zbyt późno.
Otarcie o narożnik - Niskiej jakości czujniki parkowania mają wąskie pole działania. Mogą nie uchronić nas przed narożnikiem.
Wjazd do wody - Brak ściany i innych przeszód to brak ostrzeżeń! Nawet najlepszy zestaw nie pomoże!
Wysoki nawis - Fale ultradźwięków są zwykle spłaszczone. Nie widzą nawisów i niskich, groźnych przeszkód.
Dla łatwiejszego wyznaczenia otworów można przykleić do zderzaka papierową taśmę.
Wyznaczamy punkty wiercenia. Kierujemy się wymaganiami zestawu czujników!
Otwory robimy wiertarką akumulatorową lub zwykłą. To łatwiejsze, niż się wydaje.
Mamy komfortową sytuację: nie trzeba zdejmować zderzaka do przewleczenia kabli.
Wykorzystując fabryczne przelotki, wprowadzamy instalację w okolicę tylnej lampy.
Jeden kabel zestawu łączymy z masą, drugi z zasilaniem żarówki cofania.
Sterownik zestawu mocujemy np. do błotnika za pomocą taśmy dwustronnej.
Najlepsze są połączenia lutowane – dlatego niezbędna jest lutownica.
Uwaga! Niektóre zestawy wymagają podłączenia także do stałego zasilania 12 V.
Wyświetlacz przykleja się do deski rozdzielczej za pomocą taśmy dwustronnej.
Kabelek prowadzący do wyświetlacza trzeba starannie ukryć w podszybiu.
To jedna z wad wyświetlaczy: kabel trzeba przeprowadzić aż do centralki z tyłu auta.
Czujniki zamontowane. Te pasują kolorystycznie – nie trzeba ich było malować.
Wyświetlacz cyfrowy na podszybiu. Naszym zdaniem lepszym pomysłem jest wyświetlacz bez wskazania odległości, montowany z tyłu na podsufitce – jest dyskretniejszy i łatwiejszy w montażu.