• Samochody ze śladami uszkodzeń popowodziowych rzadko trafiają do ogólnodostępnych komisów czy serwisów ogłoszeniowych
  • Najczęściej kupują je handlarze, którzy odsprzedają je dalej po odpowiednim przygotowaniu
  • Koszty profesjonalnego przywrócenia zalanego auta do stanu używalności są najczęściej tak wysokie, że firmy ubezpieczeniowe traktują zwykle zalanie jako "szkodę całkowitą"
  • To, że łatwiej jest ukryć ślady tego, że auto było zatopione, niż np. ślady napraw blacharskich, nie oznacza, że "uprane" i wysuszone auto będzie znów pełnowartościowym pojazdem
  • Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

To brzmi jak doskonała okazja: samochód z minimalnym przebiegiem, bezwypadkowy, z udokumentowaną historią, za ułamek rynkowej ceny. Gdzie tkwi haczyk? W zakamarkach karoserii widać ślady mułu, w kabinie czuć już stęchlizną, lampy są zaparowane, tapicerka jest mokra, a sprzedający odradza uruchomienie silnika przed osuszeniem dolotu.

Wystarczy przecież auto osuszyć, dokładnie wymyć, uprać tapicerkę, nawoskować i wystawić za przyzwoitą cenę. Przecież na portalach aukcyjnych i ogłoszeniowych w formularzach jest wprawdzie do zaznaczenia kratka "bezwypadkowy”, ale nie ma pozycji "nietopiony" Brać?