- Ecodriving wcale nie oznacza powolnego snucia się po mieście – tak naprawdę to dynamiczny, ale płynny styl jazdy
- Nie tylko styl jazdy jest ważny – na spalanie wpływają, m.in. stan auta i opony
- Ecodriving ma też swoją ciemną stronę, dlatego trzeba stosować go z głową
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Osobom z tzw. ciężką nogą słowo „ecodriving” pewnie już trudno przechodzi przez gardło, a co dopiero dzieje się w ich głowach na myśl o konieczności nauki jazdy o kropelce? Tu jednak mamy dobre wiadomości, bo tak naprawdę jeżdżenie oszczędnie nie oznacza w żadnym wypadku bycia zawalidrogą, wręcz przeciwnie – zasady ecodrivingu nakłaniają do jazda dynamicznej i przede wszystkim przewidywania z większym wyprzedzeniem sytuacji na drodze.
Ile można zaoszczędzić, stosując zasady ecodrivingu?
Sztywnych liczb nie można podać, ale instruktorzy twierdzą, że oszczędności mogą sięgać od kilku do nawet ponad 30 proc. O tyle można obniżyć zużycie paliwa, a tym samym wydatki na stacjach paliw. Wystarczy trzymać się kilku żelaznych zasad ecodrivingu, które są dość proste. Oto najważniejsze z nich:
Galeria zdjęć
To jedna z podstawowych zasad, nie tylko ecodrivingu, ale i bezpieczeństwa. Niestety, mimo że kontrola zajmuje tylko chwilę, wielu kierowców nadal zapomina o tym szczególe. Wystarczy co pewien czas pojawić się na stacji paliw i sprawdzić ciśnienie. Jeszce lepiej wyposażyć się we własny ciśnieniomierz z atestem, bo wskazania kompresorów na stacji nie zawsze są dokładne. Ile pompować? Takie dane podaje producent auta i to zarówno dla auta bez bagaży i kompletu pasażerów, jak i samochodu obciążonego. Warto zatem przed podróżą z całą rodziną i bagażami dopompować opony według wskazań, które zwykle znajdują się na klapce wlewu paliwa lub słupku drzwi.
Nie trzeba chyba tłumaczyć, że szarpany i agresywny styl jazdy zwiększa zużycie paliwa. Jednak nie każdy już wie, że najefektywniejsze przyspieszanie to przyspieszanie zdecydowane, ale jednocześnie z dość szybką zmianą biegów, przy którym unika się bardzo wysokich obrotów. Instruktorzy radzą wciskać pedał przyspieszenia w ok. 80 proc. – w wielu autach jest w tym miejscu wyczuwalny punk oporu (nie tylko w samochodach z automatyczną skrzynią biegów), po przełamaniu którego w automatach następuje tzw. kick-down, czyli redukcja przełożenia. Po osiągnięciu prędkości docelowej jedźmy już na najwyższym biegu, tylko lekko wciskając pedał gazu.
Tu jednak ważna uwaga: jazda na zbyt wysokim biegu, przy zbyt niskich obrotach, mocno obciąża układ napędowy i jest najlepszą drogą do zniszczenia dwumasowego koła zamachowego, sprzęgła i skrzyni biegów. Podobnie „niezdrowe” jest przyspieszanie na zbyt wysokim biegu przy bardzo niskich obrotach silnika. Zatem w tej kwestii trzeba zachować zdrowy rozsądek.
To nie snucie się po drodze w tempie ślimaka daje największe oszczędności, ale przede wszystkim płynna jazda. Aby zmniejszyć częstotliwość operowania pedałem przyspieszenia i hamulca, trzeba po prostu przewidywać z wyprzedzeniem, co się będzie działo na jezdni. Najbardziej oszczędna jest jazda ze stałą prędkością, na stosunkowo niskich obrotach, ale jak już wcześniej wspominaliśmy, nie za niskich!
Jeśli chodzi o zwalnianie, najlepiej robić to po prostu zdejmując nogę z gazu i powoli wytracać prędkość, jadąc na biegu. W takich warunkach następuje odcięcie dopływu paliwa do silnika. Ta technika jazdy wymaga jednak przewidywania ze znacznym wyprzedzeniem tego, co wydarzy się na drodze. Trzeba także wcześniej, niż zwykle reagować np. przy dojeżdżaniu do świateł. Jeśli sytuacja wymaga szybkiej reakcji, najlepiej jest maksymalnie wykorzystać hamowanie silnikiem, czyli "zrzucać” biegi na coraz niższe.
Wożenie zbędnych rzeczy w bagażniku, a co gorsza jazda bez potrzeby z bagażnikiem rowerowym lub boksem, to dodatkowe dziesiątki, a nawet litry zmarnowanego paliwa na każde przejechane 100 km. Niższa masa i mniejsze opory toczenia mają kolosalne znaczenie dla wyników zużycia paliwa.
Oszczędności na serwisie auta zwykle kończą się nie tylko kosztownymi w naprawie awariami, ale też często sprawiają, że rośnie... zużycie paliwa. Wyeksploatowane łożyska w piastach, nieprawidłowo działające tłoczki hamulców, niesprawny układ chłodniczy i wtryskowy czy nawet zbyt długie zwlekanie z wymianą oleju mogą zniweczyć wszystkie wysiłki włożone w ekonomiczny styl jazdy. Zatem nie ma sensu zwlekać z naprawą takich usterek, tym bardziej, że i tak trzeba będzie pojawić się w serwisie, ale wtedy rachunek może być już znacznie wyższy.
Jeśli czeka was wymiana opon, może warto pomyśleć o nieco węższym zamienniku (oczywiście takim, który dopuszcza producent). Szerokość opony ma wpływ na opory toczenia i powoduje dodatkowy opór aerodynamiczny. Nie wierzycie? To sprawdźcie, jakie opony trafiają do aut elektrycznych, gdzie za wszelką cenę walczy się o wydłużenie zasięgu.