Kupując nowe opony, zarówno w warsztacie oponiarskim, jak i w internecie, natkniemy się na etykiety energetyczne – bardzo podobne do tych, które pojawiają się na pralkach, lodówach lub innym sprzęcie AGD. Etykiety są obowiązkowe, a ich wzór – taki sam niezależnie od producenta. Niestety, porównując opony wyłącznie na podstawie etykiet, można kupić produkt niepozbawiony wad – etykiety bowiem, mówiąc delikatnie, nie podają całej prawdy o oponach.

Jak łatwo zauważyć, etykieta informuje tylko o trzech parametrach opony: o jej głośności, oporach toczenia i o tym, jak zachowuje się na mokrej nawierzchni. Jeśli chodzi o ten ostatni punkt, to tak naprawdę o nocie, jaką producent podaje, decyduje wyłącznie droga hamowania z prędkości 80 km/h (a nie np. odporność opon na aquaplaning czy zachowanie na zakręcie), niemniej... jest to jedyny parametr, który warto brać pod uwagę.