Nasze zdjęciowe Scirocco ani z zewnątrz, ani w środku nie wygląda jeszcze na swoje lata. Jego poprzednia właścicielka wydała masę pieniędzy na fachowe naprawy blacharskie i lakiernicze. Ale wnętrze nie było poddawane renowacji – po prostu przez lata bardzo o nie dbano i nie było takiej potrzeby. Nie oznacza to jednak, że nic mu nie dolega.
Zbierające się na dywanie pod siedzeniami okruszki gąbki i brak bocznego trzymania przednich foteli to znak, że tapicerką Volkswagena trzeba się już zająć. Niezależnie od marki, zasady są takie same: nawet jeśli osoby używające auto nie były specjalnie ciężkie, a samochód intensywnie eksploatowany, mniej więcej po 20 latach materiały wypełniające siedzenia tracą swoje właściwości i trzeba pomyśleć o ich wymianie. Tapicerskie pianki, gąbki czy kokosowe włókna nie są przecież wieczne. Ich drobinki znajdowane na wykładzinie to znak, że nadeszła na nie pora i trzeba działać.
W przypadku naszego zdjęciowego auta mieliśmy dużo szczęścia: od dawna niedostępne welurowe obicia wersji GL są jeszcze w dobrej kondycji i nie trzeba ich wymieniać. Do tego samo wymontowanie foteli nie jest specjalnie skomplikowane. We wnętrzu siedzeń nie ma też drogich sprężyn, których wymiana mogłaby być kosztowna (a czasem się to zdarza, zwłaszcza w pojazdach wyższej klasy). Nie spodziewaliśmy się więc problemów z prostą konstrukcją i naprawą zużytych elementów tapicerskich.
I wtedy zaczęła się zabawa: jak rozłożyć siedzenie, nie uszkadzając przy tym wiekowych obić? Czy oferowane w internecie piankowe wypełnienia siedzisk i oparć foteli będą pasowały do starego Volkswagena? Ponieważ nie chcieliśmy uszkodzić ładnych pokryć tapicerskich, zdecydowaliśmy się jednak na usługę fachowca. Nasz tapicer zajął się wszystkim, ale rachunek za naprawę był słony. Każdy, kto ma choć trochę smykałki do tego typu prac może jednak spróbować wykonać je samodzielnie – przecież nie święci garnki lepią, a naprawa siedzenia to nie naprawa główna silnika!
Nasz materiał należy więc traktować jako pomoc w samodzielnych pracach przy tapicerce klasyka, ale ma on też funkcję informacyjną: zobaczcie, ile czynności musi wykonać tapicer przy prostej jakby się mogło wydawać operacji. A co byłoby, jeśli napraw wymagałyby też zewnętrzne obicia? Nie dziwcie się więc słysząc wycenę tego typu prac. Czas to pieniądz, a naprawa tapicerki jest czasochłonna.
Na zdjęciach czy na youtube'owym filmie wszystko wydaje się proste, ale naprawa tapicerki wcale taka nie jest. Jeśli jednak chcecie spróbować, przeczytajcie nasz artykuł.
Nasze szczęście: poprzednia właścicielka Scirocco dbała również o tapicerkę i najwyraźniej musiała parkować w cieniu. Inaczej 41-letnie poszycia tapicerskie tak dziś by nie wyglądałyby. Ale trzymanie boczne i komfort siedzenia nie był już
najwyższy.
Zupełnie płasko: poduszka siedziska nie daje już żadnego bocznego podtrzymania. Typowym uszkodzeniem są popękane lub nawet przetarte materiały na lewej stronie oparcia, bo wsiadając i wysiadając ten element jest ciągle "szlifowany”naszym ubraniem.
Brązowo-żółte paproszki to znak, że czas wypełnień foteli już się skończył. Czasem mogą one mieć lekko kleistą konsystencję (wszystko zależy od rodzaju wypełnień). Odkurzanie nie załatwia sprawy – tu potrzebna będzie wizyta u tapicera.
Plecy bolą już od samego patrzenia: falujący materiał obiciowy to znak, że wypełnienia w fotelu jest coraz mniej.
Jedyne niezbędne narzędzie do wyjęcia foteli w Scirocco to klucz 10-tka. Po odkręceniu nakrętki zabezpieczenie trzeba wyjąć, fotel wysunąć maksymalnie do tyłu i gotowe!
Wyjęcie fotela z szyn może wymagać często sporej siły. Jeśli siedzenie się zaklinuje, należy próbować wysuwać je szarpnięciami. Przy wyjmowaniu fotela z auta uważajcie, by nic nie porysować!
Ostrożnie zdejmujemy plastikowe obudowy i pokrętło regulacji oparcia (stare części mogą pęknąć!). Później demontujemy znajdujący się pod nimi zawias i wyjmujemy oparcie.
Wszystkie małe części zbieramy do pojemnika, a kolejne etapy demontażu fotografujemy – nie każdy fotel ma tak prostą konstrukcję jak siedzenie Scirocco.
Aby zdjąć obicia, trzeba je najpierw oswobodzić z klamerek i haczyków. Niektóre da się zdjąć, inne trzeba po prostu przeciąć, więc trzeba mieć przygotowane odpowiednie narzędzia.
Klamry przy zagłówkach należy podważyć płaskim
śrubokrętem. Po tej czynności zagłówki można po prostu wyciągnąć do góry.
Przy oparciu materiał jest przymocowany z pomocą haczyków, które do demontażu należy wyprostować. Później materiał trzeba podważyć, np. śrubokrętem.
Zdejmowanie bocznej dźwigni nie jest wcale takie proste. Trzeba najpierw zwolnić ją z wszystkich
klamerek i haczyków, a później wysunąć z obicia.
Jeśli materiałowe obicia tapicerskie są w dobrym stanie, trzeba obchodzić się z nimi ostrożnie, bo są delikatniejsze niż skóra.
Wymontowane fotele trafiają do warsztatu. Jeśli chcemy sami dalej je rozbierać, najlepiej położyć je na wykładzinie dywanowej, by nie niszczyć powłoki na lakierowanych metalowych elementach.
Ostatni krok przed zdjęciem obicia oparcia: prowadnicę mocowania zagłówka trzeba wybić młotkiem (z pomocą przedłużki). Po tej czynności obicie można już zdjąć.
Obydwa stelaże foteli Scirocco są właściwie wieczne (z lewej na górze stelaż oparcia, z prawej siedziska). Wymiany wymagają jedynie elementy wypełniające – w przypadku oparcia jest to mata z włókna kokosowego, a przy siedzisku poduszka z pianki.
Gdy kokosowa mata ulegnie zużyciu, zaczyna się kruszyć. Pamiętacie drobinki pod fotelem? Wiele z nich pochodziło właśnie z kokosowego włókna. Do naszego Scirocco można kupić nowe maty, ale nie do końca pasują one do wersji GL.
Nowy materiał pasuje do stelaża oparcia. Zanim go jednak założymy, cztery haczyki od dolnej strony oparcia trzeba odgiąć i dopiero na nie naciągąć
kokosową matę.
Dla lepszego trzymania bocznego boki oparcia zostaną wypełnione dodatkowo włókniną, która zostanie przyklejona do kokosowej maty. Dzięki temu fotele będą znacznie lepiej wyprofilowane.
Tapicerski klej w sprayu jest optymalny, by docięte elementy z włókniny przytwierdzić do maty. Klej szybko schnie i łatwo można go nanieść na nierówną powierzchnię.
Elementy z włókniny przyklejamy do maty. Nic się nie stanie, jeśli były one trochę za duże – niepotrzebny materiał można zawsze odciąć. Ważne jednak, by włóknina nie była za gruba, bo nadwyrężone obicie może wtedy po prostu pęknąć.
Oryginalne wewnętrzne zabezpieczenia stelaża zostały ponownie przyklejone klejem uniwersalnym.
Finał: zewnętrzne poszycie naciągamy z powrotem na oparcie. Pamiętajcie, żeby nie prać go wcześniej w pralce, bo może się skurczyć i przy naciąganiu porwać.
Najtrudniejszy krok: dolna część obicia musi znów trafić na swoje miejsce. Samo naciąganie trzeba robić z wyczuciem, bo tkanina może się porwać.
Ostrożnie z używaniem ostrych narzędzi! Na koniec montaż wszystkich haczyków.
Można odetchnąć! Jeśli udało się wam nałożenie obicia, włożenie prowadnicy zagłówka będzie proste (musi ona wskoczyć z wyraźnie słyszalnym kliknięciem).
Przy montażu plastikowych części uważajcie, by nie uszkodzić ich mocowań – znalezienie nowych elementów do tapicerki 20-letniego auta może
być trudne.
Poduszkę siedziska także chcieliśmy zastąpić nowym elementem, ale takowy występuje tylko do zwykłej wersji fotela. Dlatego będziemy musieli ją naprawić.
Jako materiału wypełniającego tzw. policzek siedziska użyjemy dość twardej pianki tapicerskiej. Do jej dokładnego cięcia najlepiej nadaje się... elektryczny nóż do mięsa.
Umieszczoną na stelażu starą piankową poduszkę rozcinamy z boku. Ale uwaga, nie za głęboko!
Z nowej pianki wycinamy implant w kształcie klina. Jego szerokość powinna być nieco większa od szerokości bocznego policzka.
Docięty klin smarujemy klejem do pianek tapicerskich i wkładamy w rozcięty policzek siedziska.
Po wyschnięciu kleju nadmiar pianki odcinamy wzdłuż krawędzi poduszki. Również do tego przydadzą się wspomniane wcześniej elektryczne nożyce do mięsa.
Dobrze widoczne: wypełnienie z twardej pianki dobrze stabilizuje policzek i unosi go do góry. Tak jak przy oparciu na poduszkę przyklejamy włókninę.
Policzki siedziska oklejamy włókniną tylko od góry – inaczej obicie może nie pasować.
Pierwsza przymiarka: obicie naciąga się i pasuje perfekcyjnie. Zanim do końca je naciągniemy, musimy je przymocować z tyłu i po bokach klamrami.
Do tego celu najlepiej użyć płaskie obcęgi, ale jeśli nie macie takich pod ręką można sobie też poradzić
zwykłymi kombinerkami.
Obcęgami mocujemy obicie do metalowej listwy stelaża. W miejscach klamerek poduszka siedziska ma dziurki.
Całe obicie siedziska musi trafić na swoje miejsce.
Z przodu trzeba je naciągnąć na metalową listwę stelaża.
Obicie jest też montowane bezpośrednio do stelaża. Ważne, by przytwierdzić je we wszystkich punktach – inaczej może się odczepić w trakcie eksploatacji.
Sztuczna skóra jest wytrzymalsza od zwykłego materiału – można pomóc sobie narzędziami. Jeśli jednak nie można jej naciągnąć, trzeba usunąć nieco wypełnienia.
Optycznie już widać różnicę: obicie nie ma żadnych fałdek czy załamań i jest jędrne, a boczne, utrzymujące kierowcę na zakrętach policzki znacznie bardziej podkreślone.
Aby fotele nie kołysały się w szynach, wymieniamy od razu na nowe plastikowe ślizgi.
Złożenie oparcia i siedziska to już rutyna, choć przy montażu oparcia do zawiasu może być potrzebny ktoś, kto je potrzyma zanim zatrzask trafi na swoje
miejsce.
Przed montażem foteli w aucie mamy idealną okazję, by dobrze je odkurzyć, a może nawet wyprać dywany. W każdym razie nasmarowanie szyn prowadnic jest zawsze wskazane.
Wprowadzenie fotela w szynę również wymaga nieco wprawy i cierpliwości – plastikowy ślizg musi wejść w szynę.
Na koniec trzeba jeszcze przykręcić zabezpieczenie.