- Testowane urządzenie ma funkcję boostera pozwalającego uruchomić auto z rozładowanym akumulatorem, jest też lampą, powerbankiem i kompresorem do kół
- Osram 1000TI ma kształt i rozmiar niedużej cegły – z łatwością zmieści się pod podłogą bagażnika bardzo wielu aut
- Nie wszystkie funkcje tego sprzętu mają perfekcyjną funkcjonalność, ale swoje podstawowe zadania wykonuje on bezproblemowo
Co do powerbanków rozruchowych, to naprawdę ich główną wadą jest to, że nie przydają się zbyt często. Mam takich kilka i użyłem jednego z nich dotychczas tylko dwa razy: w obu przypadkach pomagałem uruchomić starego Mercedesa sąsiadowi, który od trzech lat pilnie zastanawia się, jaki kupić akumulator, aby był dobry i tani. Ze dwa razy brałem powerbank rozruchowy na wakacje tak na wszelki wypadek, gdyby auto pozostawione na parę dni na parkingu odmówiło posłuszeństwa po moim powrocie. Miałem spokojną głowę – i to tyle.
Szczerze powiedziawszy, znacznie częściej przydaje się własny kompresor, tak naprawdę powinien on przydawać się każdemu co najmniej raz w miesiącu. No chyba, że ktoś pamięta, aby podczas wizyty na stacji paliw przy okazji tankowania sprawdzić także ciśnienie w kołach. Niewielu jest takich... Prawdopodobnie niewielu kierowców używa też posiadanych kompresorów (wiele aut ma je na wyposażeniu fabrycznym) zasilanych z gniazdka 12V. Wyciąganie tego z bagażnika, podłączanie i przełączanie kabla zasilającego przekracza chęci przeciętnego kierowcy. To może spróbujecie boostera z kompresorem, który zasilany jest akumulatorowo i w związku z tym nie trzeba rozwijać i podłączać przewodu?
Jest zresztą i dodatkowy bonus zasilania akumulatorowego: taki kompresor można wykorzystać do napompowania kół roweru, motocykla czy choćby taczki i to niekoniecznie w pobliżu auta.
Osram 1000Ti – co to potrafi?
Urządzenie poza pompowaniem kół i odpalaniem silnika z rozładowanym akumulatorem potrafi też świecić światłem białym (latarka może przydać się po zmroku) albo migającym czerwonym, co ewentualnie można wykorzystać do ostrzegania na drodze. Ma też dopinany kabelek zakończony okrągłym gniazdem 12V (tzw. gniazdem zapalniczki), do którego można coś podłączyć. I jedno wejście USB-C (jednostronne, tylko do ładowania powerbanka) i jedno wyjście "zwykłe" USB, za pomocą którego można naładować np. telefon. Nie sądzę, by ktoś często korzystał z takiego sprzętu jak ze zwykłego powerbanka – jest dość ciężki i sam się wolno ładuje – no chyba że w naprawdę awaryjnej sytuacji. Lepiej skupić się na podstawowych funkcjach.
A do nich należy pompowanie kół samochodowych, rowerowych, piłek, itp. oraz uruchamianie aut z rozładowanym akumulatorem. Aby coś napompować, wystarczy przykręcić do obudowy urządzenia wężyk ciśnieniowy; aby odpalić samochód, trzeba odsłonić specjalne gniazdo, do którego podłącza się krokodylki z modułem ochronnym – i do dzieła.
Osram 1000Ti – jak to działa?
Jeśli chodzi o pompowanie, to sprzęt ma cztery zaprogramowane wartości ciśnienia (0,7 bar do piłek, 2,1 bar do roweru, 2,2 oraz 2,5 bar do samochodu… na szczęście można też ustawić dowolne ciśnienie w zakresie od 0 do 7,0 bar. Podłączasz, włączasz, ustawiasz, uruchamiasz i działa. Po osiągnięciu zadanej wartości ciśnienia pompka wyłącza się. W okresowym dopompowywaniu kół Osram 1000TI sprawdzi się na pewno, a przy tym pompowanie nie zużywa dużo energii, nie trzeba od razu doładowywać powerbanka.
Co do odpalania silników, to mamy do dyspozycji wbudowany akumulator o poj. 12 tys. mAh, co przekłada się na 44,4 Wh energii – to wystarczająco dużo, aby poradzić sobie z większością silników benzynowych i diesli o poj. do ok. 3,0 l włącznie – w każdym razie wystarczy to, jeśli jedynym problemem auta jest rozładowany akumulator. Zabezpieczenia działają – odwrotne podłączenie albo zwarcie krokodylków nie powoduje nieszczęścia.
44,4 Wh energii zgromadzonej w akumulatorze powerbanka – uwzględniając straty – wystarczy na 2-3-krotne naładowanie przeciętnego smartfona. Pozwoli też na zasilanie przez pewien czas laptopa, ale do naładowania do pełna pustej baterii laptopa test to za mało.
Osram 1000Ti – zalety
- Kilka funkcji połączono w jednym urządzeniu bezprzewodowym – to bardzo praktyczne;
- sprzęt jest względnie łatwy w obsłudze, wczytywanie się w instrukcję obsługi w środku nocy w większości przypadków raczej nie będzie potrzebne;
- dość sensowny kształt i rozmiar ułatwia wożenie urządzenia na co dzień w samochodzie.
Osram 1000Ti – wady
- Urządzenie ładuje się przez USB-C prądem o napięciu 5V i natężeniu 2A – czyli od zera do pełna ładowanie trwa kilka godzin – długo. Szkoda, że USB-C działa jednostronnie i nie umożliwia szybkiego ładowania telefonów albo laptopów;
- wyjście USB do ładowania smartfona ma 5V/2,4A – nie tak źle, ale nie jest to szybkie ładowanie;
- cena jest dość wysoka. Za Osram 1000TI trzeba zapłacić nie mniej niż ok. 700 zł. Na rynku jest sporo tańszych urządzeń o podobnej funkcjonalności, choć z reguły są to produkty mało znanych marek.