Przez głowę przelatuje nam jedynie myśl, że znów ktoś nie zdążył wyhamować.Odległość między jadącymi pojazdami! Oto przyczyna takich kolizji. Spójrzmy, jak sprawy zachowania odstępu pomiędzy jadącymi samochodami regulują przepisy ruchu drogowego. Czy prawidłowa odległość została zdefiniowana jakimiś paragrafami i narzucona kierowcom?PrawoNa tę kwestię można popatrzeć z dwóch stron. Zacznijmy od teorii. Prawo o ruchu drogowym, a także żaden inny akt prawny nie określa dokładnej odległości w metrach czy centymetrach. Traktują to w sposób ogólny. I tak np. w art. 19, ust. 2, pkt 3 Kodeksu drogowego mamy napisane, że kierujący pojazdem jest obowiązany utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego go pojazdu.Oczywiście można by się zastanawiać, czy uzasadnione byłoby wprowadzenie administracyjnego nakazu jazdy w dokładnie określonej odległości. Przepis taki mógłby jednak zasłużyć na miano nieżyciowego i oczywiście pojawiłoby się wiele wątpliwości co do sposobów jego egzekwowania przez policję. Chociaż np. we Francji tego typu unormowanie prawne istnieje. Tamtejsi kierowcy muszą zachować od jadącego przed nimi samochodu odstęp równy drodze, jaką ich samochód może pokonać w ciągu 2 sekund. Wynika z tego, że im szybciej jadą, tym większy odstęp muszą zachować. Przykładowo przy prędkości 90 km/h powinien wynosić on 50 m. To akurat zupełnie rozsądny dystans, który warto zachowywać bez względu na to, czy prawo go nam narzuca czy nie.ŻycieDrugim aspektem sprawy jest praktyka. Dowolność pozostawiona kierowcom w naszym kraju musi mieć jakieś granice. Decydujący wpływ na zachowywaną odległość od innego pojazdu w ruchu mają takie czynniki jak natężenie ruchu, warunki atmosferyczne oraz kondycja psychofizyczna, która jak na sprawę o skomplikowanej, naukowej nazwie przystało, z reguły w ogóle nie jest brana przez kierowców pod uwagę. Uporczywe trzymanie się zderzaka samochodu jadącego przed nami na trasach pozamiejskich, gdzie prędkości są większe niż w miastach, jest kompletnie niezrozumiałe. Podobnie zresztą jak przesadnie duże odstępy w czasie jazdy w korku. W pierwszym przypadku może dojść do niebezpiecznej sytuacji. W drugim zaś wydłuża się sznur pojazdów i korkowane są coraz liczniejsze ulice i skrzyżowania, a kierowcy się denerwują.
Policjant radzi
Bardzo często na naszych drogach, a zwłaszcza na ulicach miast zobaczyć można taką sytuację: na chodniku stoją dwa samochody. Ich kierowcy dokonują lustracji szkód po stłuczce - jeden ogląda przód swego auta, drugi zaś tył swojego.