• Półosie i przeguby, czyli ważne elementy układu przeniesienia napędu
  • Objawy usterki da się łatwo zauważyć
  • Uzdolniony mechanik amator może spróbować usunąć awarię samemu

Na początek kilka słów teorii. Wygląd półosi zna chyba każdy – to te wałki napędowe, zazwyczaj zakończone z obu stron przegubami (odpowiednio – wewnętrzny i zewnętrzny; nie dotyczy np. aut ze sztywnym mostem – jeden przegub), ukrytymi pod gumowymi manszetami. Zadaniem półosi jest przekazywanie siły napędowej z mechanizmu różnicowego do kół – zazwyczaj elementy te noszą taką samą nazwę niezależnie od napędu auta, jednak dawniej – w przypadku tylnonapędówek – mówiło się raczej o wale Kardana. Nie jest to jednak do końca prawidłowy termin, radzimy więc go jednak unikać.

Jakie jest zadanie półosi/przegubów?

Najtrudniejszym zadaniem jakiemu muszą sprostać półosie w aucie z napędem na przód/4x4, jest jednoczesne przeniesienie napędu i sił generowanych przez układ kierowniczy. Mimo trudnych warunków pracy moment obrotowy przekazywany na koła musi cały czas być taki sam – kierowca nie może odczuwać żadnych szarpnięć ani wibracji. Zjawiskiem znanym z niektórych mocnych samochodów przednionapędowych bez blokady dyfra jest natomiast tzw. torque steer, czyli lekkie szarpnięcia na kierownicy po wciśnięciu gazu w podłogę.

Praca zawieszenia oraz wpływ układu kierowniczego powoduje zatem, że dystans między piastą a dyfrem stale się zmienia – kompensowanie tych zmian również leży w zakresie obowiązków półosi oraz przegubów. A siły generowane przez napęd małe nie są – weźmy np. przeciętnego diesla, generującego 500 Nm momentu. W aucie ze skrzynią, w której „jedynka” ma przełożenie 5,5 robi się z tego już 2750 Nm, natomiast na wyjściu z dyfra (przyjmijmy przełożenie 3,7) mamy już pokaźne 10175 Nm. Nawet po rozłożeniu na dwie półosie daje to nam ponad 5000 Nm na każdą z nich (!). Aby lepiej zobrazować siły działające na półosie, wyobraźcie sobie, że do wałka o średnicy 30 mm przyczepiamy 10 metrową dźwignię, na końcu której wieszamy... wór kartofli ważący 50 kg. Nie ma lekko!

Jak działają półosie?

Z naszej perspektywy najciekawsze są przeguby zamocowane na obu ich końcach – dotyczy to zwłaszcza napędu na przód. W takim wypadku siła przekazywana na koła musi w jak najmniejszym stopniu wpływać na działanie układu kierowniczego, w związku z czym nie można tu stosować np. przegubów Kardana (te występują za to w samochodach tylnonapędowych!). Rozwiązaniem jest więc zastosowanie przegubów równobieżnych, tzw. homokinetycznych – ich produkcję rozpoczęto już przeszło 100 lat temu, a pierwszymi, którzy je opatentowali, byli inżynierowie Forda. Z grubsza rzecz biorąc, mamy więc wielowypust w dyferencjale i 6- lub 8-kulowy przegub, przekazujący siłę napędową na koła. Tego typu przeguby są w stanie niwelować siły wzdłużne, znakomicie sprawdzają się we współczesnych autach przednionapędowych. Uwaga: czasem można spotkać też wewnętrzne przeguby trójramienne (czyli zamocowane od strony skrzyni), jednak nie jest to częsty widok. Cechą wspólną wszystkich przegubów jest manszeta, czyli gumowa osłona, chroniąca element przed działaniem czynników zewnętrznych i zapobiegająca utracie smaru.

Dlaczego półosie/przeguby się psują?

Po pierwsze, szkodzi im agresywny styl jazdy, polegający np. na głębokim wciskaniu gazu przy mocno skręconej kierownicy. Po drugie – uszkodzenia mechaniczne. Jak wspomnieliśmy, przegub może działać poprawnie tylko wówczas, gdy sprawna jest manszeta. Jeśli do mechanizmu dostanie się np. piasek lub żwir, to przegub raczej prędzej niż później wywiesi białą flagę. Problem polega na tym, że zazwyczaj najłatwiej skontrolować stan osłon dopiero po podniesieniu samochodu, często jest więc tak, że auto jeździ mimo usterki, a kierowca orientuje się dopiero wówczas, gdy jest już za późno.

Manszety są narażone na uszkodzenia mechaniczne Foto: archiwum / Auto Świat
Manszety są narażone na uszkodzenia mechaniczne

Jak rozpoznać awarię półosi napędowej?

Czasem smar z nieszczelnej manszety osadza się na wewnętrznej stronie felgi – można zauważyć podczas mycia kół, czasem tłusty nalot widać też na nadkolach. Jeśli chodzi o objawy wyczuwalne podczas jazdy, to w pierwszym stadium usterki da się podczas przyspieszania wyczuć wibracje, przypominające trochę te pochodzące z niewyważonego koła. Kolejny etap to grzechotanie podczas pokonywania zakrętów, natomiast głośne „strzały” towarzyszące ruszaniu na skręconych kołach to już zazwyczaj stadium końcowe, zwiastujące agonię któregoś z przegubów. Czy z taką usterką można jeździć? Teoretycznie – tak, ale nie polecamy, bo choć nie ma raczej bezpośredniego zagrożenia dla kierowcy i pasażerów, to w ten sposób łatwo wykończysz m.in. łożyska, elementy zawieszenia i mechanizm różnicowy. Gdy przegub ostatecznie się „rozsypie/zmieli”, zostaje już tylko laweta, bo auto o własnych siłach dalej nie pojedzie.

Jak wygląda naprawa półosi napedowej?

Naprawa polega na wymianie poszczególnych przegubów lub całych półosi. Ceny poszczególnych elementów są bardzo różne, np. najtańsze kompletne półosie mogą kosztować nawet mniej niż 200 zł, ceny przegubów zaczynają się od niecałych 100 zł. Osłony przegubów (manszety): od kilkunastu złotych wzwyż. Ale uwaga: półosie potrafią też kosztować i grube tysiące – wszystko zależy od modelu i wersji mocy danego samochodu. Zazwyczaj im mocniejszy silnik, tym droższe części.

Samodzielna wymiana półosi napędowej?

Wymiana uszkodzonej półosi/przegubu to zazwyczaj zadanie dla mechanika, jednak wybitnie uzdolniony amator może spróbować zabrać się za to samemu. Jeśli chodzi o przeguby zewnętrzne, to dziś większość z nich jest na stałe połączona z piastą – aby je zdemontować, należy mieć pod ręką specjalny ściągacz, działanie młotkiem jest wykluczone. Stosunkowo prosta okazuje się wymiana uszkodzonej manszety, należy jednak pamiętać o czyszczeniu przegubu – nawet jedno ziarnko piasku może okazać się zgubne! – a także o odpowiedniej ilości smaru oraz o poprawnym założeniu uszczelniaczy. Podczas montażu półosi trzeba też bacznie zwrócić uwagę na dociągnięcie śrub odpowiednim momentem, np. w przypadku zewnętrznych przegubów mocowanie działa też jako wstępne naprężenie piasty/łożyska.