Wystarczy krótka przejażdżka ulicami Warszawy w deszczowy jesienny wieczór, żeby zauważyć, że przynajmniej część użytkowników naszych dróg nie przykłada zbyt dużej wagi do bezpieczeństwa – swojego, jak i innych. I nie, nie chodzi tym razem o brawurę – choć i to dość powszechny problem – lecz o samochody z przepalonymi żarówkami, zaparowanymi wszystkimi szybami i ledwo działającymi wycieraczkami. Plagą stają się też względnie młode auta wyposażone w światła do jazdy dziennej, ale niesprzężone z czujnikiem zmierzchu – ma to taki efekt, że coraz więcej osób jeździ nocą właśnie na światłach dziennych. Deska rozdzielcza często jest podświetlona, co dodatkowo utrudnia kierowcy zorientowanie się, że jedzie bez włączonych świateł mijania.

W związku z tym – i ze względu na coraz gorsze warunki pogodowe – przypominamy kilka podstawowych zasad, które pomogą wam nie tylko widzieć, ale też być widzianymi przez innych użytkowników dróg.

Jesienią i zimą wrogiem numer jeden są zaparowane szyby. Pół biedy, gdy dane auto ma sprawną klimatyzację i świeży filtr kabinowy – wystarczy kilkanaście sekund, żeby przynajmniej przez szybę czołową było już coś widać. W aucie bez klimy, ale ze świeżym filtrem i brakiem „dodatkowych” źródeł wilgoci odparowanie szyb za pomocą dmuchawy i ogrzewania też nie powinno stanowić problemu. Jeżeli szyby nie da się oczyścić, zaczynamy od sprawdzenia klimy, filtra, szukamy „zewnętrznych” źródeł wilgoci w kabinie (niesprawna uszczelka, wyciek z nagrzewnicy itd.). Na pewno trzeba też dokładnie umyć wszystkie szyby od wewnątrz i – ewentualnie – nałożyć specjalny preparat zapobiegający zaparowaniu szkła.

Kolejny etap to kontrola stanu oświetlenia i piór wycieraczek, bo jeśli nie widzisz nic – albo niewiele – przed samochodem, to nie zwalaj tego tylko na kiepskie warunki atmosferyczne. Przepalone żarówki, źle ustawione światła, zmatowiałe odbłyśniki, zabrudzone klosze, mażące wycieraczki, porysowana szyba – taki zestaw w żadnej sytuacji nie zapewni bezpieczeństwa.

Uwaga: mocno porysowanej, zmatowiałej szyby raczej nie da się uratować niewielkim kosztem. Polerowanie bywa bardzo drogie, naszym zdaniem lepiej rozważyć montaż dobrego jakościowo zamiennika.

Nie zaszkodzi też – jakkolwiek dziwnie to zabrzmi – ewentualna kontrola wzroku u okulisty. W dzisiejszych czasach, gdy tak wiele osób spędza całe dnie przed ekranem komputera, choroby i niedomagania wzroku stają się coraz bardziej powszechne. Starsze osoby miewają też np. problem z widzeniem po zmroku.

Zaparowane szyby: zacznij od ustalenia przyczyn

Często przyczyną 
problemu jest nie-
drożny filtr pyłowy
albo nagrzewnica. Foto: Auto Świat
Często przyczyną problemu jest nie- drożny filtr pyłowy albo nagrzewnica.

Wilgoć osadzająca się na wewnętrznej stronie szyby to normalne zjawisko – zwłaszcza wtedy, gdy autem podróżuje komplet pasażerów i... chuchają oni ciepłym powietrzem, które w kontakcie z zimnym szkłem daje efekt w postaci kropelek wody. Ale nic to, wystarczy włączyć klimę lub nawiew gorącego powietrza i problem zniknie! Sęk w tym, że często to tylko teoria – na porządku dziennym są bowiem: problemy ze szczelnością klimy, brudne filtry kabinowe (pyłowe), zapchane wloty powietrza na podszybiu (stare liście itd.). Co robić, gdy nawiew/klima działa, a szyba nadal jest zaparowana?

Zaczynamy od dokładnego umycia szyb od wewnątrz. Uwaga: najlepiej użyć środka przeznaczonego do okien. Mazanie na sucho gąbką lub kawałkiem szmatki nic nie da, bo szkło należy najpierw odtłuścić i pozbyć się przyklejonego do niego kurzu. Kolejny krok to kontrola filtra kabinowego (jeśli jest!) – brudny filtr to jedna z częstszych przyczyn zaparowania szyb samochodowych. Warto też przyjrzeć się podszybiu, bo tam jest z reguły umieszczone doprowadzenie powietrza do wnętrza auta. Gdy kratka wlotu się zapcha (np. suche liście, pył, kurz), wilgoć w kabinie gwarantowana. Podejrzane są też uszczelki drzwi i szyberdachu oraz przeciekająca nagrzewnica (zaskakująco częsta usterka; objawia się z reguły gromadzeniem wilgoci w okolicach nóg pasażera).

Nie zaszkodzi też dobrze wysuszyć materiałowe dywaniki albo – nawet lepiej – na okres jesienno-zimowy zastąpić je gumowymi. W ten sposób woda ściekająca z butów osób wsiadających do auta nie przeniknie do podłogi kabiny. Ważne: wodę z gumowych dywaników też warto regularnie wylewać, bo w przeciwnym razie szyby również będą parowały.

Sprawdź ustawienie świateł, wymień żarówki

Foto: Auto Świat

Źle ustawione/niedziałające oświetlenie to, niestety, norma. Przyczyn jest, niestety, co najmniej kilka. Po pierwsze – przepalone żarówki i zużyte palniki ksenonowe. Fakty są takie, że wciąż zbyt mała liczba kierowców przykłada wagę do kontroli działania oświetlenia. O niesprawności dowiadujemy się np. podczas przeglądu rejestracyjnego lub w serwisie.

Inna sprawa, że w niektórych modelach wymiana żarówki świateł mijania (H1, H7) oznacza operację na miarę demontażu połowy auta. Żarówki przeciętnie wytrzymują od 150 do 600 godzin pracy, i to pod warunkiem, że żadnych kłopotów nie sprawia instalacja elektryczna (patrz dalej). Nie każdy umie też poprawnie dobrać odpowiedni produkt, bo np. często jest tak, że żarówki reklamowane jako „super full + 150 proc. światła” faktycznie przez chwilę świecą lepiej niż zwykła żarówka, ale znacznie szybciej się zużywają.

W przypadku ksenonów o zbliżającym się końcu danego palnika niezbicie świadczy zmiana barwy świecenia – z niebieskobiałej na różowoczerwoną. Ważne: żarówki i palniki dobrze wymieniać parami, bo jeśli przepali się jeden element, to zapewne zaraz w jego ślady pójdzie i drugi. Do tego dochodzi też różnica w barwie świecenia – dobrze, żeby oba reflektory emitowały światło o takiej samej barwie.

Po drugie – źle ustawione lampy. Bywa i tak, że auto wyjeżdża z fabryki z „rozregulowanym” oświetleniem, ale zdarza się, że oświetlenie działa niepoprawnie po... wymianie żarówki. Uwaga: reflektory halogenowe (i niektóre słabsze ksenony – z reguły te do 25 W) mają, co oczywiste, ręczną regulację ustawienia z poziomu kokpitu, ale często wymagają one dodatkowego ustawienia (na obudowie reflektora; imbus, śrubokręt, pokrętło). Ksenony: mechanizm samopoziomowania plus ręczna regulacja na obudowie lampy.

Uwaga: zastosowanie najtańszych żarówek też może oznaczać konieczność... ustawienia świateł. Kiepskie produkty potrafią tak dalece odbiegać od normy, że jedynym sposobem na to, żeby reflektor jako tako świecił, jest jego ponowne ustawienie. Po trzecie – zużyte światła: wypalone odbłyśniki, zmatowiałe klosze, niska jakość materiałów (naprawianie aut powypadkowych przy użyciu najtańszych zamienników). Dobra wiadomość jest taka, że zmatowiały klosz da się przy odrobinie wprawy ładnie spolerować. Na rynku funkcjonują też firmy zajmujące się profesjonalną regeneracją odbłyśników.

Układ elektryczny: sprawdź napięcie nie tylko na klemach

Foto: Auto Świat

Elektryka ma ogromny wpływ na działanie oświetlenia. Wystarczy drobny problem z alternatorem/regulatorem napięcia (zbyt wysokie wartości), żeby żarówki zaczęły padać jak muchy.

I w drugą stronę – gdy napięcie okaże się za niskie, żarówki będą dawały za mało światła. O problemach z elektryką świadczą też m.in. przygasanie i (lub) migotanie świateł. Diagnostyka polega w tym wypadku na podpięciu multimetru – pomiar na klemach akumulatora podczas pracy silnika powinien wykazać wynik na poziomie 13,2-14,4 V. Wszelkie odchyłki od normy, niezależnie w którą stronę, nie pozostaną bez wpływu na oświetlenie. Trzeba jednak pamiętać o tym, że prawidłowe napięcie na akumulatorze nie musi przekładać się na odpowiednie wartości na kostce żarówki – jeżeli jest wypalony np. przekaźnik, żarówki i tak nie będą świeciły prawidłowo.

Ważna uwaga: samochody wyposażone w układy start-stop i odzyskiwania energii mają zupełnie inne (zmienne!) wartości napięcia ładowania – w tym wypadku diagnostyka za pomocą multimetru nic nie da!

Wycieraczki: wymieniaj regularnie, ale nie przepłacaj

Foto: Auto Świat

Guma się starzeje, więc z biegiem czasu pióra wycieraczek tracą swoją sprawność. Objawia się to m.in. rozmazywaniem, piszczeniem. Zaczynamy od dokładnego umycia i wyczyszczenia piór detergentem (!) – jeśli to nie pomoże, konieczna będzie ich wymiana. Z reguły jest to dość prosta czynność, z którą poradzi sobie nawet mechanik amator. Z naszego doświadczenia wynika, że pióra powinno się wymieniać raz na 6-12 miesięcy, w zależności od tego, czy dany pojazd parkuje w garażu, czy pod chmurką. Szkoda, że wielu kierowców montuje nowe pióra dopiero wtedy, gdy stare mażą już tak mocno, że przez przednią szybę w zasadzie nic nie widać.

Uwaga: długotrwała jazda z poniszczonymi (popękanymi) piórami to najkrótsza droga do tego, by porysować szybę. Przy okazji wymiany przednich piór pamiętaj też o skontrolowaniu tylnej wycieraczki (jeśli jest) – z reguły zużywa się wolniej, ale i na nią przychodzi czas. Jak dobierać pióra? Najprościej zdemontować stary element i udać się z nim do sklepu/hurtowni.

Zdarza się bowiem, że pióra opisane jako przeznaczone do danego modelu auta okazują się o 2-3 cm za długie i nie pasują. Polecamy kupowanie piór ze średniej półki cenowej – jakościowo są lepsze od tych najtańszych, a wytrzymują z reguły tyle, co najdroższe modele. Niektórzy dodatkowo nakładają na przednią szybę tzw. niewidzialną wycieraczkę – hydrofobowy preparat (np. w spreju), który sprawia, że podczas jazdy krople są zdmuchiwane z szyby przez pęd powietrza. Cena środka z reguły wynosi kilkanaście złotych, ale są i droższe.

Wizyta u okulisty

Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że pogorszył mu się wzrok. Często zmiany przebiegają na tyle powoli, że człowiek nie jest w stanie ich wychwycić, bo się po prostu do nich przyzwyczaja. Tymczasem prowadzenie samochodu w okresie jesienno-zimowym wymaga naprawdę ostrego wzroku – noce są długie, pogoda często dość kiepska.

Jeżeli zauważysz, że np. widzisz gorzej po zmroku, powinieneś rozważyć wizytę u okulisty. Może się też okazać, że do jazdy będą potrzebne okulary – i to mimo tego, że wiele lat temu twoje oczy bez problemu przeszły badania wzroku. Czas, niestety, robi swoje.

Naszym zdaniem

Zadbaj o siebie, a przy okazji zrobisz dobrze i innym użytkownikom dróg. Przygotuj swój samochód tak, żeby samemu dobrze widzieć i być widocznym, dlatego np. kontrolując stan oświetlenia, nie skupiaj się wyłącznie na reflektorach, ale przyjrzyj się także tylnym żarówkom auta.