- W Polsce problem dotyczy 19 tys. samochodów BMW; zagrożone są modele z silnikami Diesla z lat 2010-17
- Każdy może przez Internet sprawdzić, czy jego auto powinno być naprawione
- BMW nie potrafi precyzyjnie określić, kiedy dostępne będą części do naprawy wadliwych aut, a lista tych pojazdów wydłuża się
Jeden z naszych Czytelników stracił w pożarze swoje swoje BMW X5 w czerwcu 2018 roku, a pismo z informacją o potrzebie wykonania w nim „akcji technicznej” wysłano do niego w styczniu... 2019. On akurat miał szczęście, i to podwójne: po pierwsze, za auto dostał odszkodowanie z polisy autocasco (najczęściej w takich przypadkach ubezpieczyciele odmawiają zapłaty), po drugie – zdołał bezpiecznie uciec.
BMW nie zna liczby samochodów, które spłonęły z powodu wadliwych modułów EGR. Jak tłumaczy importer, przyczyny pożarów są różne: wadliwa część podlegająca naprawie (w ramach wspomnianej „akcji technicznej”) to tylko jedna z możliwych przyczyn. Inne to: niewłaściwy serwis, zalanie wodą, atak gryzoni, modyfikacje pojazdu... W tym konkretnym przypadku biegły z zakresu pożarnictwa nie był w stanie precyzyjnie ustalić powodu usterki, co jest zrozumiałe – niewiele z auta zostało. Pismo z wezwaniem do serwisu trochę jednak uprawdopodabnia wersję, iż zawinił wadliwy EGR.
Ile się czeka na części?
Największym obecnie problemem BMW jest brak części pozwalających naprawić wadliwe samochody. Do tej pory polskiemu importerowi BMW dość skutecznie udawało się uniknąć zaangażowania w rozwiązanie problemu płonących samochodów, kłopot został w całości przerzucony na dilerów. To diler miał podjąć decyzję, czy samochód musi zostać w serwisie, czy też może jeszcze jakiś czas pojeździć, co jest rozwiązaniem z punktu BMW najwygodniejszym, gdyż dilerskie parkingi nie są z gumy. Rezultat? Co najmniej jedno z BMW serii 5 objętych akcją techniczną spłonęło pod Rzeszowem dwa tygodnie po przeglądzie w serwisie dilerskim. Wadliwego modułu EGR nie wymieniono podczas przeglądu, bo diler nie miał części.
Potrzebne podzespoły są ponoć tak trudno dostępne, że niektóre warsztaty bardzo dokładnie oglądają, także za pomocą kamer endoskopowych, zagrożone elementy przed wymontowaniem ich z samochodu. Jeśli nie widać problemów, niech na razie jeździ... Z kolei są i takie autoryzowane serwisy, które boją się ryzykować i sugerują klientom, by zostawiali auta na placu. Auto zastępcze? To znów nie jest problem importera, tylko dilera – dilerzy udostępniają je, jeśli mają. Z pisma BMW Polska do klienta:
„BMW Polska jest jedynie importerem pojazdów, natomiast wszelkie decyzje w sprawie pojazdów zastępczych podejmuje Autoryzowany Serwis BMW.
Kiedy będą części?
W odpowiedzi na Pana wiadomość informuję, że wymiana chłodnic EGR jest globalną akcją techniczną, przez co czas oczekiwania na części może się wydłużyć ze względu na produkcję tej części w fabryce.
Czyli – nie wiadomo.
Ponieważ wadą może być dotkniętych globalnie 1,6 mln samochodów, produkcja chłodnic EGR na wymianę rzeczywiście może się przedłużyć. Na niemieckich forach użytkowników aut marki BMW mówi się o czasie oczekiwania rzędu kilku miesięcy... Tyle że w Niemczech dobry zwyczaj każe zapewnić klientom auto zastępcze porównywalnej klasy. A w Polsce? Obecnie w zamian za BMW 5 jeżdżę kompaktem z litrowym silnikiem. Jeśli chodzi o organizację napraw w Polsce, dostawy części i podejście importera do klienta, to pozostawiają one nieco do życzenia. Pytania zadawane przez rozjuszonych właścicieli BMW odbijają się od infolinii, ponieważ BMW Polska okazuje się jedynie importerem, który nie ma wiele wspólnego z tą sprawą:
Gwarantem akcji technicznej jest Producent BMW AG w Monachium. W kwestii reklamacji należy kontaktować się z Autoryzowanym Serwisem lub bezpośrednio z Producentem BMW AG w Monachium.
Dlaczego nie ma powiadomienia na stronach UOKiK-u?
Na stronach Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów próżno szukać informacji o tym, że wybrane egzemplarze różnych modeli mogą być niebezpieczne przez to, że zagrożone są pożarem. BMW Polska tłumaczy, że niezgłoszenie problemu jest zgodne z prawem, co może dziwić o tyle, że do UOKiK-u zgłaszane są o wiele bardziej błahe problemy. Teoretycznie producent może całą logistykę wziąć na siebie, zapewniając konsumentom bezpieczeństwo bez zaangażowania urzędów. Tym razem jednak się nie udało.... najprawdopodobniej, bo przecież nie wiadomo, dlaczego płoną samochody.
Z oświadczenia UOKiK::
Jesteśmy w trakcie wyjaśniania, dlaczego producent nie powiadomił, że opisane samochody BMW mogą być niebezpieczne. Pierwszy sygnał od konsumenta w tej sprawie dotarł do UOKiK 29 stycznia tego roku. Zwróciliśmy się do BMW Group Polska o wyjaśnienia. Przedsiębiorca poinformował o ogłoszonych w sierpniu 2018 r. akcjach przywoławczych dotyczących pojazdów BMW serii 5. Wyjaśnił, że selekcji samochodów objętych kampanią dokonał ich producent. Stwierdził także, że nie powiadomił Prezesa UOKiK o prowadzonych akcjach przywoławczych, gdyż nie spełniły one wymogów określonych przez metodę EU-RAPEX. W tej chwili czekamy na bardziej szczegółowe wyjaśnienia - jakie kryteria zdecydowały o uznaniu tej akcji za niekwalifikującej się do zgłoszenia Prezesowi UOKiK na podstawie art. 12 ustawy o ogólnym bezpieczeństwie produktów, a także na uzasadnienie powodów nieobjęcia akcją przywoławczą innych model BMW wyposażonych w ten sam rodzaj silnika.
W przypadku potwierdzenia się informacji o świadomym niewykonaniu obowiązku poinformowania organu nadzoru o wprowadzonym na rynku produkcie niebezpiecznym, UOKiK może, w drodze decyzji, nałożyć na producenta lub dystrybutora karę w wysokości do 100 000 zł.
Po naszych publikacjach BMW Polska intensywniej zajmuje się rozwiązywaniem problemów „akcji technicznej”. Dilerzy są proszeni o wzmożone zaangażowanie w kwestii zapewnienia aut zastępczych, choćby z wypożyczalni, jakichkolwiek. Czytelnicy donoszą o całych placach aut czekających na naprawę. BMW uspokaja: We wszystkich przypadkach znanych BMW Group kierowca miał wystarczająco dużo czasu, aby bezpiecznie zaparkować samochód i opuścić go wraz z innymi pasażerami bez uszczerbku na zdrowiu poprzez wczesne rozpoznanie wyraźnych sygnałów. Nie mamy wiedzy o wystąpieniu przypadków obrażeń na skutek tego problemu.
Jak się pali? Powoli, ale skutecznie!
To akurat prawda: auto, w którym następuje samozapłon, z reguły rozpala się na tyle powoli, że można uciec, natomiast gaszenie go za pomocą gaśnic 1-1,5 kg zazwyczaj się nie udaje. Co nie znaczy, że zagrożenia śmiercią w pożarze nie ma – szczególnie groźnie może być, gdy samochód zapali się w tunelu. Warto więc zadzwonić do serwisu i upewnić się, czy nasze BMW podlega pod „akcję techniczną” (zagrożone są modele z lat 2010-17, wyposażone w 4- i 6-cylindrowe silniki Diesla – różne ich kombinacje) albo skorzystać ze strony www.service-bmw.pl, gdzie można zadać pytanie odnośnie swojego egzemplarza. Choć znany nam jest przypadek samozapłonu samochodu, który nie znalazł się na liście... Wiemy też, że lista aut zagrożonych pożarem nieustanie jest modyfikowana. Na chybił-trafił?
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoLosowanie aut do naprawy?
Jeśli, dajmy na to, w grudniu, jakieś auto nie było przewidziane do udziału w „akcji technicznej”, to nie znaczy, że dziś też jest uznawane przez producenta (importera?) za bezpieczne. Otóż znamy przypadki (niejeden!) użytkowników „podejrzanych” samochodów BMW, którzy kilka tygodni temu pytali w serwisach, czy ich auto jest na pewno wolne od wady i dowiadywali się, że nie. Nie, nie ma Pana na liście, szerokiej drogi! Aż tu nagle przychodzi list: Prosimy o stawienie się w serwisie! Albo dzwonisz po paru tygodniach, by się upewnić, czy na pewno auto jest bezpieczne i słyszysz: zapraszamy do serwisu! Czyżby to publikacje prasowe zmieniły podejście BMW do polskiego klienta, czy też mamy do czynienia z serią jednostkowych przypadków? Na wszelki wypadek sugerujemy właścicielom diesli BMW (szczególnie tym z prywatnego importu!) pilny kontakt z autoryzowanym serwisem, co nie znaczy, że nawet, jeśli jest to wskazane, chłodniczka EGR będzie wymieniona na dniach. Co to, to nie – najważniejsze jednak, aby zdążyć przed pożarem.