Mimo że Polska wydaje się zalana używanymi samochodami, znalezienie dobrego egzemplarza na rynku wtórnym wcale nie jest łatwe, a wręcz z roku na rok staje się coraz trudniejsze. Żeby zwiększyć szansę kupujących w starciu z nie zawsze uczciwymi sprzedającymi, rozpoczynamy cykl porad, które przydadzą się w trakcie poszukiwań używanego samochodu. Na początek podpowiemy, jak wybrać odpowiedni dla siebie model, gdzie szukać ogłoszeń i o co warto zapytać podczas pierwszej rozmowy ze sprzedawcą.

Niestety, współczesne samochody są coraz delikatniejsze, a koszty ich napraw nieustannie rosną. To oznacza, że ryzyko wpadki przy zakupie samochodu z drugiej ręki też jest coraz większe. Do niedawna nawet kilkunastoletnie, ale zadbane auto mogło dzięki niewielkim nakładom posłużyć przez kolejne lata. Teraz coraz częściej już stosunkowo młode (np.5-letnie) pojazdy okazują się prawdziwą finansową pułapką. Wynika to ze zmian konstrukcyjnych, wymuszonych m.in. coraz ostrzejszymi normami emisji spalin oraz większymi oczekiwaniami klientów kupujących nowe auta.

Układy napędowe stają się bardziej skomplikowane, wyposażenie jest bogatsze – więcej rzeczy może się więc popsuć. Osoby, które do tej pory używały jeszcze aut z lat 90. XX w., mogą się znacznie rozczarować, gdy wymienią je na model młodszy np. o 10 lat. Dotyczy to przede wszystkim diesli, które prześcignęły osiągami benzyniaki, jednak jednocześnie straciły to, co kiedyś było ich atutem – trwałość i niezawodność. Warto zdawać sobie z tego sprawę, gdy myśli się o zakupie używanego auta.

Przed podjęciem decyzji o kupnie radzimy dowiedzieć się jak najwięcej o interesującym was modelu. Jednak nie z folderów czy katalogów reklamowych ani nie od profesjonalnych sprzedawców. Lepiej spytać zaprzyjaźnionego mechanika i poczytać wpisy na forach użytkowników aut danej marki – to zwykle pouczająca lektura. Zachęcamy też do sięgnięcia po nasze katalogi aut używanych. Warto przy tym zwracać uwagę na szczegóły, np. koszty eksploatacji mogą się znacznie różnić w zależności od wersji silnikowej. Bywa, że ten sam silnik, ale w dwóch różnych wersjach mocy, ma zupełnie inną trwałość.

Niestety, wybranie właściwego modelu to dopiero połowa sukcesu. Trzeba jeszcze znaleźć zadbany egzemplarz wśród tysięcy podobnych do siebie ofert. To wymaga cierpliwości, zwracania uwagi na szczegóły i zachowania rozsądku.

Pomyśl, czego szukasz

Wiele osób przy wyborze auta kieruje się przyzwyczajeniami i stereotypami. Takie podejście coraz częściej prowadzi do rozczarowań. Na przestrzeni ostatnich 10 lat liczne marki, które kiedyś uchodziły za niezawodne, zaliczały wpadkę za wpadką. Te same rozwiązania techniczne, np. całe silniki, trafiają do modeli różnych firm. Zaglądając pod maskę renomowanego i drogiego Volvo, możemy zobaczyć to samo, co w przypadku uchodzącego za awaryjnego i przez to tańszego Peugeota, a np. w Oplu może pracować ten sam silnik, co w Alfie Romeo.

Większość osób właściwie dobiera do swych potrzeb wersję nadwoziową, ale z wyborem silnika bywa różnie. Tymczasem we współczesnych samochodach wariant silnikowy ma bardzo duży wpływ na niezawodność i koszty eksploatacji. Największe ryzyko związane jest z zakupem kilkuletniego auta z silnikiem wysokoprężnym. Na ogół po przejechaniu 150-200 tys. km zaczyna się lawina drogich usterek, których koszty usunięcia liczone są nie w setkach, ale w tysiącach złotych.

Mniej ryzykowny jest wybór benzyniaków, jednak i w nich wprowadza się coraz więcej rozwiązań podrażających obsługę i naprawy. Niskie zużycie paliwa nie musi wcale oznaczać taniej eksploatacji. W żadnym wypadku nie warto przeznaczać na zakup auta wszystkich oszczędności – zawsze należy zachować rezerwę na doprowadzenie go do właściwego stanu (nawet jeśli prezentuje się ono świetnie), jego obsługę, ubezpieczenie i rejestrację.

Znajdź ogłoszenie

Najwięcej ogłoszeń z używanymi samochodami znajdziecie w internecie. Dość popularne nadal są też komisy. Natomiast giełdy samochodowe coraz częściej bardziej przypominają pchli targ niż miejsce, gdzie handluje się samochodami, i obecnie mają marginalne znaczenie. Osobom, które mogą zapłacić nieco więcej niż średnia cena rynkowa, polecamy wizytę w komisach przy autoryzowanych salonach.

Oczywiście, nawet w takich miejscach nie można zapominać o czujności – także i tam zdarzają się oszustwa, które w dodatku trudniej wykryć, bo dilerzy mają nieograniczony dostęp do książek serwisowych, pieczątek i komputerów pozwalających na korektę stanu licznika. Zaletą komisu jest możliwość obejrzenia auta w niemal dowolnym momencie, a przede wszystkim – łatwe uzyskanie kredytu. Większość komisów zamieszcza swoje oferty również w internecie.

Ogłoszenia internetowe pozwalają najłatwiej zlokalizować egzemplarze spełniające konkretne wymagania. Niestety, z kilkudziesięciu podobnych do siebie ogłoszeń trzeba trafnie wybrać kilka wartych bliższego poznania.

Przepytaj sprzedawcę

Rozmowa telefoniczna ze sprzedającym kosztuje niewiele w porównaniu z wyjazdem po samochód na drugi koniec Polski. To na jej podstawie trzeba ocenić, czy w taką podróż warto się udać. Podczas rozmowy telefonicznej należy zweryfikować jak najwięcej informacji zawartych w ogłoszeniu.

Handlarze bardzo często wpisują wszystko, co kupujący chciałby przeczytać – np. to, że auto było serwisowane w ASO, pochodzi od pierwszego właściciela, ma książkę serwisową. Trzeba więc zapytać, w jakim ASO auto było obsługiwane, jakie są konkretne wpisy w książce serwisowej i faktury potwierdzające wykonane naprawy, a także o to, czy osoba, z którą rozmawiamy, jest właścicielem, czy pośrednikiem.

Jeśli pojawiają się niezgodności, wyjazd można sobie podarować – na miejscu będzie tylko gorzej. Wiele oferowanych aut nie jest jeszcze zarejestrowanych – w takich przypadkach upewnijcie się, czy dokumenty, które ma sprzedawca, pozwalają na rejestrację pojazdu. Nie pytajcie, czy jest on bezwypadkowy, ale jaką ma grubość lakieru.

Sprawdź, czy to prawda

Podczas rozmowy telefonicznej zawsze warto poprosić o podanie numeru VIN interesującego nas samochodu. W ogólnodostępnych internetowych wyszukiwarkach (pod hasłem „VIN Checker”) da się sprawdzić, czy pasuje on do oferowanego auta. Z kolei w ASO warto zapytać o historię obsługi, chociaż serwisy często odmawiają takiej pomocy. Handlarze sami też zwykle sprawdzają historię auta i jeśli nie mają nic do ukrycia, chętnie podają numer VIN.

Natomiast gdy sprzedający wie, że sprawdzenie historii serwisowej zdemaskuje np. sfałszowany przebieg, nie chce udostępnić VIN-u. Podczas wstępnej rozmowy warto też poprosić o szczegółowe zdjęcia, zwłaszcza tych miejsc, które są opisane jako niegroźna korozja albo uszkodzenie parkingowe. Niekiedy sprzedawcy celowo informują w ogłoszeniu o drobnych usterkach, żeby tylko odwrócić uwagę od prawdziwych problemów danego egzemplarza – nie dajmy się na to nabrać.

Jeśli nie można się doprosić o zrobienie i wysłanie dodatkowych zdjęć, to lepiej uważać – wykonanie fotki komórką i przesłanie jej naprawdę nie zajmuje dużo czasu. W niektórych krajach, np. w Szwecji, istnieją bazy danych, w których na podstawie numeru rejestracyjnego można sprawdzić np. przebieg pojazdu na ostatnim badaniu technicznym. Jeśli więc auto jest sprowadzone, dobrze byłoby poprosić o jego oryginalne numery rejestracyjne.

Nasza rada

Amator w starciu z profesjonalnymi naciągaczami stoi zwykle na straconej pozycji. Oczywiście, nie należy zakładać, że każdy sprzedawca samochodu to oszust – warto jednak kierować się zasadą ograniczonego zaufania. W tarapaty finansowe można się wpędzić, wybierając niewłaściwy model lub silnik. Wiele osób chętnie poszukuje aut z silnikami Diesla, gdyż nie wiedzą, ile kosztuje obsługa takich pojazdów po kilku latach.

Dodatkowo często wydaje się im, że kupują auto z małym przebiegiem, a w rzeczywistości jest on znacznie większy. Wybierając samochód, warto solidnie oszacować koszty przyszłej eksploatacji. Lepiej kupić tańsze auto i zapewnić mu obsługę na wysokim poziomie niż droższe, na którego utrzymanie nie będzie nas stać. Nie liczcie na superokazje!

Fot. Piotr Czypionka