• Polscy kierowcy zwykle deklarują, że kamera przydaje im się do dokumentowania wykroczeń popełnianych przez innych użytkowników dróg
  • Spośród krajów, do których najczęściej jeździmy, najpoważniejsze kary za używanie kamery w aucie grożą w Austrii
  • Z jednej strony policja namawia do przekazywania jej nagrań dokumentujących wykroczenia, z drugiej – nie brakuje prawników, którzy ostrzegają, że publikowanie takich filmów np. w internecie może stanowić złamanie prawa

Kamery samochodowe to coraz bardziej lubiany przez kierowców gadżet. Mogą służyć do przeróżnych celów – od nagrywania samochodowych czy motocyklowych wycieczek, aż po dokumentowanie wypadków. Rosyjscy kierowcy używają ich przede wszystkim po to, żeby mieć jakikolwiek dowód w razie kolizji – na tamtejszych drogach ucieczki z miejsca wypadku są na porządku dziennym, bo wielu właścicieli aut wciąż nie wykupuje obowiązkowego ubezpieczenia, a mimo drakońskich przepisów dotyczących karania za jazdę po pijanemu, nie brakuje nietrzeźwych kierowców, którzy wolą uciec, niż spotkać się z tamtejszą drogówką.

Z kolei polscy kierowcy zwykle deklarują, że kamera w samochodzie przydaje im się do dokumentowania wykroczeń popełnianych przez innych użytkowników dróg i do... unikania niesłusznych oskarżeń ze strony policjantów. W naszym kraju przepisy dotyczące korzystania z takiego sprzętu są wciąż bardzo niekonkretne. Z jednej strony policja namawia do przekazywania jej nagrań dokumentujących wykroczenia, z drugiej – nie brakuje prawników, którzy ostrzegają, że publikowanie takich filmów np. w internecie może stanowić złamanie prawa. Tylko filmowanie w celach osobistych czy domowych jest dopuszczalne, ale już jakakolwiek forma użycia zapisu, na którym da się rozpoznać osoby, które mogły nie wyrazić zgody na nagranie, traktowana jest jak materiały pochodzące z każdego innego monitoringu wizyjnego!