Jedni kierowcy na widok żółtego światła na sygnalizatorze przyspieszają, inni gwałtownie hamują. Którzy prawidłowo zachowują się w takiej sytuacji? Odpowiedź na to pytanie wbrew pozorom nie jest taka oczywista — zarówno pierwsze, jak i drugie zachowanie może zostać ukarane mandatem.
Żółte światłoŹródło: Shutterstock / ako photography
Niestety, kwestia interpretacji wjazdu na skrzyżowanie na żółtym świetle jest bardziej skomplikowana niż mogłyby się wydawać. Większość kierowców z automatu uważa to za łamanie przepisów, ale przepisy nie są już takie jednoznaczne w interpretacji. Wszystko zależy od warunków panujących na drodze i zdroworozsądkowej oceny sytuacji.
Wjazd na skrzyżowanie na żółtym – co na to przepisy?
Wyobraźmy sobie sytuację, w której w dość gęstym ruchu, przy mokrej i śliskiej nawierzchni, jeden z kierowców postanawia za wszelką cenę zatrzymać się na żółtym świetle, które zapaliło się na kilka metrów przed skrzyżowaniem. Oznacza to ostre hamowanie. Taka sytuacja to ewidentne spowodowanie zagrożenia w ruchu. W tym przypadku kierowca stworzyłby o wiele mniejsze zagrożenie, przejeżdżając na żółtym świetle niż nagle hamując. Na szczęście takie sytuację przewidział ustawodawca.
Według rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych żółte światło oznacza zakaz wjazdu za sygnalizator. Jednak w tych samym przepisach zapisano, że kierowca może złamać ten zakaz, gdy w chwili zapalenia tego sygnału pojazd znajduje się tak blisko sygnalizatora, że nie może być zatrzymany przed nim bez gwałtownego hamowania. I to jest to "ale", które sprawia, że nawet policjanci mają niekiedy problem z interpretacją takich sytuacji.
Można wjechać na żółtym, ale pod kilkoma warunkami
Zgodnie z interpretacją ekspertów wjazd na żółtym świetle jest możliwy, ale pod kilkoma warunkami. Po pierwsze, obserwujmy, co się dzieję za naszymi plecami – jeśli nie będzie tam żadnego samochodu, trudno będzie przekonać policjantów, że nagłe hamowanie stworzyłoby zagrożenie. Z kolei ciężarówka jadąca za naszymi plecami jest już wystarczającym argumentem, żeby kłócić się o słuszność decyzji wjazdu na żółtym świetle.
Kolejnym argumentem na korzyść kierowcy są warunki drogowe – opady śniegu, oszroniona lub mokra droga. Oczywiście, pierwsze, co usłyszycie od policjanta, jeśli użyjecie tego argumentu, to formułka, że trzeba było dostosować prędkość do aury, ale niekiedy nie warto odpuszczać. Zdroworozsądkowo ryzyko wpadnięcia w poślizg jest większym zagrożeniem niż wjazd na skrzyżowanie tuż po zapaleniu się światła żółtego. Warto tu pamiętać, że najczęściej cykl żółtego światła trwa od 3 do 4 s, a zielone światło, dla ruchu na drodze poprzecznej zapala się po 6-8 sekundach.
Jak zachować się na skrzyżowaniu z sygnalizatorami?
Przede wszystkim trzeba próbować przewidzieć zmianę nadawanych sygnałów. Jak? Na przykład obserwując sygnalizatory dla pieszych czy tramwajów, gdzie zwykle (jednak nie zawsze jest to regułą) ruch jest zamykany wcześniej niż dla samochodów. Migające światło zielone dla pieszych poruszających się w tym samym kierunku, co my, pozwoli przygotować się na ewentualną zmianę sygnalizacji na jezdnię dla samochodów. Tu trzeba pamiętać, że hamować trzeba w sposób łagodny i przede wszystkim przewidywalny dla innych pojazdów.
Hamowanie nagłe, gwałtowne, nieoczekiwane dla innych może być przyczyną realnego zagrożenia dla innych kierowców i tak też może być zinterpretowane przez policjantów. Z kolei za stworzenie zagrożenie w ruchu grozi do 500 zł grzywny i 6 punktów karnych – tu jednak wyjaśnijmy sobie, że do karania mandatami takich zachowań dochodzi bardzo rzadko. Raczej częstszym przypadkiem jest karanie kierowców za wjazd na skrzyżowanie na żółtym i czerwonym świetle. Za niestosowanie się do sygnałów świetlnych i wjechanie za sygnalizator, kiedy jest to zabronione, grozi mandat w wysokości od 300 do 500 zł oraz 6 punktów karnych.
Żródła: sejm.gov, prawodrogowe.pl
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.