• O tym, w jaki sposób odpowiada kierowca za spowodowanie wypadku, decyduje przede wszystkim skutek jego działań
  • Zamiar wywołania zagrożenia na drodze prowadzi do zaostrzenia potencjalnej kary
  • Wcześniejsze zachowanie kierowcy, którego chcemy „ukarać”, nie jest usprawiedliwieniem, jeśli doprowadzimy do wypadku lub kolizji

Z agresją na drodze zetknął się niejeden kierowca. Czasem wystarczy popełnić błąd, niechcący wymusić na kimś pierwszeństwo, by narazić się na „karę”: zajeżdżanie drogi, zmuszanie do hamowania, trąbienie. Jednak w takiej sytuacji, gdy rozmyślne działanie prowadzi do kolizji lub wypadku, zawsze odpowiada ten, kto próbuje drugiemu dać nauczkę. A bywa i tak, że agresja spotyka tych, którzy próbują komuś zwrócić uwagę...

Zajechał drogę rowerzystom: taka zwykła agresja?

Według poszkodowanych rowerzystów było tak: jechali sobie spokojnie drogą poza miastem, aż z tyłu zaczął zbliżać się do nich samochód. Trąbił z daleka, bo ścigał się z innym samochodem. Gdy się zrównali, jeden z rowerzystów „krzyknął na niego”, a następnie kierowca samochodu zepchnął go do rowu, zaś przed jego partnerką zahamował tak gwałtownie, że ta z impetem wjechała w bagażnik auta. Kierowca ruszył i... zatrzymał się, podobno się przestraszył tego, co zrobił.

Gdyby kierowca uciekł, odpowiadałby jak za spowodowanie wypadku po pijanemu. To tym bardziej prawdopodobne, iż w samochodzie przypadkowych świadków była kamera, która zarejestrowała całe wydarzenie. A zatem sprawca zdarzenia nie uciekł, ale to i tak zapewne nie koniec sprawy.

Zajechał drogę rowerzystom: co nagrała kamera?

Na filmie widać dwa samochody i można domyślić się, że jest to rzeczywiście coś w rodzaju wyścigu. Dźwięku nie ma, trąbienia nie słychać, ale z dość dużej odległości i tak raczej byłoby ono niesłyszalne. Wydaje się, że widać wyciągniętą rękę rowerzysty w chwili, gdy mijany był przez pierwsze auto. Wygrażał? Być może, ale to bez znaczenia. Dalej widać, że kierowca ewidentnie doprowadza do niebezpiecznej sytuacji i wygląda to na działanie celowe. Pewności, na ile chciał rowerzystów zepchnąć z drogi, a na ile tylko nastraszyć, oczywiście nie ma. A może jego kolega jadący z przodu gwałtownie hamował? Cóż... wtedy byłoby potencjalnie byłoby dwóch oskarżonych.

Dlaczego nie warto być „szeryfem” na drodze?

Potencjalne zagrożenie karą w przypadku spowodowania zdarzenia drogowego (termin „zdarzenie drogowe” użyty specjalnie – dlaczego, o tym za chwilę) zależy od jego skutków.

A zatem zdarzenie drogowe może być albo kolizją, albo wypadkiem. Jeśli nie ma ofiar, a jedynie straty materialne, mamy do czynienia z kolizją, zaś spowodowanie kolizji wiąże się z odpowiedzialnością za wykroczenie. Maksymalna kara to areszt, prace społeczne albo grzywna do 5 tys. zł, człowiek formalnie pozostaje osobą niekaraną. Ale jeśli spowodujemy u kogoś obrażenia, dostajemy zarzut prokuratorski i pojawia się zagrożenie karą od 6 miesięcy do lat 3. A jeśli ma miejsce ciężki uszczerbek na zdrowiu lub ktoś zginie... maksymalny wymiar kary rośnie do 8 lat.

Działanie umyślnie czy nieumyślnie – czy ma to znaczenie?

A jak ma się do tego umyślność bądź nieumyślność działania? Otóż zarzut, jaki dostaniemy, pozostaje ten sam, ale są oczywiście bierze pod uwagę wszystkie okoliczności przy wymierzaniu kary: i to, że kierowca młody i niedoświadczony (okoliczność łagodząca) i wysoki poziom agresji oraz działanie z premedytacją (okoliczności silnie obciążające). A zatem możemy dostać 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu, ale możemy dostać i 3 lata – wtedy oczywiście bez zawieszenia.

Kierowca „szeryf”: czy powinien dalej być kierowcą?

Pojawia się też kwestia prawa jazdy: sąd może, a w opisywanym przypadku moim zdaniem nawet powinien, orzec zakaz prowadzenia pojazdów np. na 3 lata (wtedy kierowca przestaje być kierowcą i jeśli chce być nim ponownie, musi od nowa uzyskać uprawnienia). Moim zdaniem policjant już na drodze, ma takie prawo, powinien zatrzymać prawo jazdy za pokwitowaniem i napisać wniosek do starosty o skierowanie kierowcy na badania psychologiczne. To nie jest bowiem tak, że każdy może i musi mieć prawo jazdy – niektórzy się, np. z racji podwyższonego poziomu agresji, nie nadają do prowadzenia auta, inni muszą tylko do tego dorosnąć.

W każdym razie prowokowanie innych jest głupie i gwałtowna reakcja na prowokacje innych też jest głupia. A już hamowanie przed kimś, aby go „przeszkolić”, to – w zależności od skutków tego działania – potencjalne przestępstwo zagrożone wysoką karą! Nigdy nie wiesz, kto kieruje drugim autem, a jeśli ktoś np. zajechał ci drogę – przyjmij, że ma słaby refleks, może nie dowidzi, a może ma zły dzień. Tym bardziej nie ma powodu, by go stresować. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że wykroczeniem jest już samo „karne trąbienie” – trąbić można tylko wtedy, gdy ostrzega się kogoś przed niebezpieczeństwem. Jeśli komuś w wyniku „szeryfowania” stanie się krzywda, to właśnie „szeryf” będzie tym, na kogo spadnie odpowiedzialność.

Ładowanie formularza...