Dobry kierowca to taki, który stale obserwuje drogę i stara się przygotować na każdą ewentualność. Tak, aby zminimalizować ryzyko, a przy tym prowadzić płynnie. Czyniąc to, oszczędza nerwy swoje i innych, chroni życie i zdrowie, a przy okazji – oszczędza samochód i paliwo. Ale nawet najlepszy kierowca z wieloletnim doświadczeniem może się pomylić, jeżeli ktoś inny prowadzi według zasady: „Myślę jedno, sygnalizuję drugie, robię trzecie”…

A jak prowadzić tak, aby inni bezbłędnie odczytywali Twoje zamiary? Wyobraź sobie, że jedziesz dwukierunkową drogą w kolumnie aut. Niedługo zamierzasz skręcić w lewo. Jedziesz z przepisową prędkością po obszarze zabudowanym. Jak przygotować innych na manewr skrętu, który niedługo nastąpi?

Najpierw lekko naciskasz na hamulec. Jeszcze nie po to, aby rozpocząć hamowanie, lecz dlatego, aby kierowca za Tobą też postawił stopę na pedale hamulca i zwiększył odstęp. Następnie delikatnie, stopniowo, rozpoczynasz wytracanie prędkości. Włączasz lewy kierunkowskaz.

Czy to wystarczy? Nie! Kierowcy wnioskują o Twoich zamiarach nie tylko z tego, co sugerują światła Twojego auta, lecz także patrzą na pozycję Twojego samochodu na pasie ruchu. Dlatego, jeżeli zamierzasz za moment skręcić w lewo, to ustaw się przy osi jezdni. W ten sposób możesz być pewien, że kierowca, jadący za Tobą, trafnie odgadnie, co chcesz zrobić. Powoli wytraci prędkość, zachowa odpowiedni odstęp i wszystko odbędzie się bezpiecznie.

Jednak do bycia kierowcą przewidywalnym w każdej sytuacji potrzeba czegoś jeszcze. A to dlatego, że aby kierowcy mogli przewidzieć zachowanie innych kierowców, to wszyscy muszą stosować te same zasady. Mówiąc inaczej – stosować się do przepisów ruchu drogowego. Tylko wtedy kierowcy mogą właściwie ocenić ryzyko podejmowanego manewru, odpowiedni czas jego rozpoczęcia i zakończenia.

Tylko wtedy, kiedy wszyscy na drodze zachowujemy się podobnie, mamy możliwość przygotowania się na rozwój sytuacji w niemal stu procentach tak, aby ruch odbywał się płynnie i bezpiecznie. Na tym filmie widać co się może stać, kiedy ktoś na drodze po prostu robi to, co mu przyjdzie do głowy, bez zastanowienia.

Najbardziej niebezpieczna z sytuacji, która to obrazuje, to wyprzedzanie na drodze dwukierunkowej. Co z tego, że odpowiednio przygotujesz się do manewru wyprzedzania TIR-a i zostawisz sobie odpowiedni zapas na wykonanie i zakończenie manewru, skoro auto z przeciwka będzie jechało nie dozwolone na tym odcinku drogi 90, a 140 km/h? Kiedy w połowie wyprzedzania okaże się, że z przeciwka jedzie nie kierowca, a idiota, nie będzie już czasu na manewr obronny.

Hamowanie? Nic z tego - z tyłu inne auto też rozpoczęło wyprzedzanie. Przyspieszanie? Bez sensu, chyba że prowadzisz Porsche 911 Turbo albo Nissana GT-R. Przygotowałeś się do manewru, zakładając, że ktoś z naprzeciwka nadjedzie z przepisową, ewentualnie niewiele wyższą, prędkością. Wszystko zrobiłeś dobrze. A jednak Twoje życie zawisło na włosku – tylko dlatego, że komuś wydaje się, że on sam wyznacza sobie bezpieczną prędkość jazdy.

Albo inna klasyka polskich dróg: wyprzedzanie na trzeciego. Podczas jazdy na drodze dwukierunkowej w krajach o wyższej niż u nas kulturze drogowej, nikt nie spodziewa się, że ktoś nagle wjedzie na jego pas i będzie dążył do zderzenia czołowego. Czego inne narody nie potrafią - my robimy od ręki. Proszę bardzo:

Idźmy dalej. Załóżmy, że jesteś kierowcą pokazanego na filmie autobusu. Dojeżdżasz do skrzyżowania. Masz pierwszeństwo przejazdu. Widzisz, że z lewej strony do tego samego skrzyżowania zbliża się samochód. Jeżeli założymy, że ogólnie wszyscy przestrzegamy tych samych zasad na drodze, to możesz liczyć, że bezkolizyjnie przejedziesz przez skrzyżowanie. Drugie auto poczeka i ruszy dopiero wtedy, kiedy będzie miało wolną drogę.

Ale oto dzieje się coś zupełnie innego. Znasz zasadę ograniczonego zaufania i zwykle bierzesz pod uwagę, że ktoś może się zagapić. Ale nie przyjdzie Ci do głowy, że inny kierowca może wykonać tak ekstremalnie bezmyślny manewr! Bo czy można nie zauważyć autobusu, nadjeżdżającego dwadzieścia metrów od skrzyżowania? Można. Jednak trzeba też przyznać, że ze sposobu poruszania się żółtego auta można było wywnioskować, że jego kierowca nie zamierza się zatrzymać. Tylko jak na to nagle zareagować, prowadząc pełen ludzi autobus?

Na kolejnym filmie mamy inną sytuację. Kierowca terenówki włącza się do ruchu bez sygnalizowania tego zamiaru. W dodatku czyni to w ostatniej chwili, zmuszając nadjeżdżające auto do gwałtownego hamowania. Gdyby zrobił to dwie sekundy później, doszłoby do kolizji.

Podsumowując, na przewidywalność zachowania kierowców składają się dwa główne czynniki: stosowanie się do tych samych zasad, które obowiązują wszystkich innych kierowców oraz dawanie jednoznacznych sygnałów – światłami, zmianą prędkości, pozycją auta na drodze. Ponieważ rzeczywistość na naszych drogach jest daleka od przewidywalnej, to jakie są tego efekty?

Takie, że nigdy nie jesteśmy pewni, co ktoś inny zrobi. Jaki wykona manewr, czy będzie go sygnalizował, czy nie. A to skutkuje zdenerwowaniem, kolizjami, zmniejszeniem przepustowości ulic i średniej prędkości jazdy. Bo przecież musimy hamować, widząc auto z kierowcą na poboczu, albo oczekujące na drodze podporządkowanej – skoro tylu kierowców zachowuje się nieobliczalnie, to skąd mamy wiedzieć, że akurat ten, do którego się zbliżamy, zachowa się rozsądnie?

Bądźmy przewidywalni na drodze. Używajmy kierunkowskazów i włączajmy je przed, a nie dopiero w trakcie manewru. Stosujmy te same zasady, wyznaczone przez przepisy, a będzie nam wszystkim łatwiej.