- Nasz czytelnik otrzymał informację o swoim wykroczeniu, choć miał wątpliwości czy jest prawdziwy, bo w liście nie było mandatu
- Omawiamy, co jest w liście otrzymanym po popełnieniu wykroczenia zarejestrowanego przez fotoradar i co dalej zrobić
- Czasem kary za zdjęcie z fotoradaru da się uniknąć, jednak już coraz rzadziej się to zdarza
- W Polsce funkcjonują dwa rodzaje fotoradarów. Jeden z nich jest niemal bezbłędny, wiec po "pamiątkowym zdjęciu" lepiej od razu opłacić mandat
Mandatów lepiej unikać. W tym celu najlepiej po prostu jeździć zgodnie z przepisami. Każdy jednak czasem może się zapomnieć, a to idealny moment dla fotoradaru, który jest na tyle czujny, że nawet nieduże przekroczenie prędkości spowoduje jego uruchomienie.
Po popełnieniu wykroczenia pozostaje tylko czekać na bardzo drogie zdjęcie, które przyjdzie pocztą. I raczej nie będziemy musieli na nie długo czekać. Swoje wykroczenie wysłał do nas pan Adam. Przekroczył prędkość o 16 km/h, co wiąże się z mandatem wynoszącym 200 zł. Na jego konto zostaną również doliczone 3 punkty karne. Nasz czytelnik nieco zaskoczony był tym, że w środku nie ma mandatu, więc spytał się co teraz zrobić, czy nie jest to sprawa oszustów. Przy okazji zadał pytanie, czy istnieje jakakolwiek szansa na uniknięcie mandatu.
- Przeczytaj także: Polscy kierowcy uważają się za mistrzów kierownicy. Instruktor ODTJ mówi, jak jest naprawdę
W korespondencji dotyczącej wykroczenia nie ma mandatu
Rzeczywiście, wbrew pozorom w otrzymanym liście nie ma mandatu, otrzymujemy jedynie kilka stron, wśród których znajdziemy informację na temat podstawy prawnej, wraz z informacją do kogo należy pojazd, który został uwieczniony na zdjęciu. Jest też powiadomienie o wykroczeniu, dwustronicowe oświadczenie, instrukcja postępowania i oczywiście fotografia auta.
W otrzymanym oświadczeniu, które należy wypełnić, mamy trzy opcje:
- pierwsza dotyczy osoby, która w momencie popełnienia wykroczenia kierowała autem;
- druga jest dla właściciela pojazdu, wskazującego osobę, której samochód powierzono;
- ostatnia jest również dla właściciela, który jednak nie chce wskazać, komu auto powierzono.
Osoba, która dostała list, musi wypełnić jedno z oświadczeń i na drugiej stronie podać określone w dokumencie dane (w przypadku wskazania kierowcy, któremu auto powierzono, nie trzeba wypełniać wszystkich informacji). Następnie dokument należy odesłać na wskazany adres lub złożyć go osobiście (adres jest podany na górze pierwszej strony). Ostatnia opcja to wypełnienie oświadczenia w sieci, co zdecydowanie jest najprostszą opcją, jednak nie zawsze możemy mieć taką możliwość.
Najłatwiej wypełnić oświadczenie w sieci
W tym celu trzeba wejść na stronę eBOK CANARD i zalogować się lub zarejestrować za pomocą profilu zaufanego. Rejestracja jest prosta, a dzięki temu otrzymujemy też wgląd we wszystkie sprawy, które nas dotyczą. Następnie należy wpisać znak sprawy oraz kod (widnieją na pierwszej stronie oświadczenia), a później wypełnić dokumenty.
Niestety nie zawsze mamy możliwość załatwienia sprawy bez wychodzenia z domu. Jeśli samochód należy do firmy, na przykład był wypożyczony, nie będziemy mieli możliwości zajrzenia do sprawy, bowiem na razie nie jesteśmy jej stroną. Wtedy pozostaje opcja tradycyjna. Tak też miał pan Adam, dlatego wypełnił pierwsze oświadczenie, dodał swoje dane osobowe i wysłał korespondencję pocztą. Warto wysłać list z potwierdzeniem odbioru. To ochrona, w razie, gdyby list zaginął.
Bez podania kierowcy kara jest wyższa!
Uwaga! W przypadku, gdy nie chcemy podać kierowcy auta, możemy dostać karę grzywny do 8 tys. zł, chyba że sprawa dotyczy przekroczenia prędkości. Wówczas właściciel auta otrzyma karę w wysokości dwukrotności wysokości nałożonej grzywny, ale nie niższej niż 800 zł. W opisywanej sytuacji wykroczenie kosztuje 200 zł, zatem w przypadku niepodania kierowcy kara nie będzie wynosiła 400 zł, ale właśnie 800. Punkty nie zostaną przydzielone.
W oświadczeniach możemy odmówić przyjęcia mandatu. Wtedy sprawa trafi do sądu z wnioskiem o ukaranie. Dokumenty należy wysłać do 7 dni od otrzymania listu, w innym przypadku sprawa również trafi do sądu. Wszystkie informacje są zawarte w instrukcji, która przy okazji przypomina obowiązujący taryfikator dotyczący przekroczenia prędkości.
- Przeczytaj także: Pan Janusz dostał zdjęcie z fotoradaru, a na nim dwa auta. Wyjaśniamy, czy musi zapłacić mandat
Oświadczenie wysłane, trzeba czekać
Dalej należy już tylko czekać na list polecony, w którym będzie mandat ze wszystkimi informacjami potrzebnymi do wykonania przelewu. GITD przypomina, że zawsze przysyła mandat listem poleconym. Dodatkowo numer rachunku bankowego w mandacie zawiera liczby 1010 0055 (pola od 3 do 10). Ponadto pieczęć na mandacie jest wyraźnie wypukła.
Wzór blankietu jest pokazany w informacji otrzymanej w liście. Jeśli dostaniemy mandat w innej formie lub nie zgadza się jedna z podanych wyżej informacji, możemy mieć niemal pewność, że nie jest on autentyczny. Wtedy warto to zweryfikować, kontaktując się z GITD.
Czy jest szansa na uniknięcie mandatu?
Jeszcze do niedawna istniała, ale dziś już taka szansa spada do niemal zera. Nowoczesne urządzenia używają wiązki laserowej i potrafią śledzić kilka samochodów naraz na kilku pasach. Do tego potrafią na przykład śledzić wykroczenia na przejściach dla pieszych. Te urządzenia są na tyle zaawansowane, że niemal nie popełniają błędów. Jedyną szansą może być awaria fotoradaru lub bardzo stare "karmniki", które kiedyś były powszechne na drogach. Dziś już jednak praktycznie zniknęły z dróg.
To zdjęcie zostało wykonane zaawansowanym urządzeniem
Jest jeszcze inny rodzaj fotoradarów, które potrafią również rejestrować przejazd na czerwonym świetle. One do pomiarów wykorzystują pętlę magnetyczną. W tym wypadku na zdjęciu może być kilka aut, kierowca dostanie mandat, a informacja o prędkości najpewniej będzie prawdziwa.
Jest to możliwe właśnie dzięki pętlom magnetycznym, które są w jezdni. Na każdy pas przypadają dwa czujniki, a pomiar prędkości odbywa się poprzez obliczenie czasu przejazdu między nimi, przez co z dużą dokładnością wyliczana jest średnia prędkość. Dzięki temu, że każdy pas ma osobne pętle, nie ma problemu z określeniem, który kierowca jest sprawcą wykroczenia. Jednoczenie może ich być też na przykład trzech.
Podobnie jest z czerwonym światłem. Jeśli samochód przekroczy pętlę magnetyczną, gdy sygnalizator wskazuje światło czerwone, wówczas wykonywane jest zdjęcie, a ruch auta jest udowadniany dwoma fotografiami.
I niestety tutaj też może dojść do przypadków, gdy jest rejestrowane wykroczenie, którego nie popełniliśmy. Gdy przykładowo nie zdążymy wyhamować przed skrzyżowaniem, ale zatrzymamy się na przejściu dla pieszych, a następnie przejedziemy do przodu, by nie blokować ruchu pieszych, możemy otrzymać mandat. Fotoradar mierzy wówczas średni czas i na tej podstawie prędkość, zatem nawet gdy stoimy nad drugą pętlą, system uzna, że jechaliśmy, ale wolniej. Wówczas do wybronienia się przed karą najlepiej mieć nagranie z zaistniałej sytuacji, a i tak wszystko zależy od sądu.
Ten mandat lepiej zapłacić
Kierowcy nie wiedzą o tym, że są dwa rodzaje fotoradarów i gdy widzą, że na fotografii nie są sami, myślą, że śmiało mogą się odwoływać. Lepiej najpierw sprawdzić, jakim urządzeniem zostało zrobione zdjęcie. Taką informację możemy wyczytać w informacjach obok zdjęcia, w prawym dolnym rogu. Następnie zweryfikować jakiego rodzaju był fotoradar, co można łatwo zrobić, wyszukując informacje w internecie. Jednak na ulicy trudno będzie rozpoznać, z jakiego rodzaju fotoradarem mamy do czynienia.
W przypadku fotoradaru z pętlą szanse na uniknięcie mandatu są znikome. Wtedy możemy próbować udowadniać, że urządzenie było zepsute albo nie miało kompletu wymaganej dokumentacji. Urządzenia są jednak zadbane, a datę ważnej homologacji możemy również wyczytać obok zdjęcia i zazwyczaj jest ważna.
W omawianym przez nas przypadku sprawa jest jednak jasna. Nie dość, że na zdjęciu widnieje tylko jedno auto, to zdjęcie zostało wykonane przez urządzenie TraffiStar SR520, czyli fotoradar wykorzystujący pętlę indukcyjną. Lepiej, żeby pan Adam go zapłacił. Odmowa przyjęcia mandatu może być droższa niż sam mandat, który jeszcze w tym wypadku nie jest zbyt wysoki — to "tylko" 200 zł i 3 punkty karne.