Przepisy, o których mowa, obowiązują od 2020 roku i można było spodziewać się, że to właśnie wtedy będą zbierać najbardziej obfite żniwo, a po trzech latach przestaną być dla kierowców problemem. A jednak tak się nie stało. W 2023 r. policjanci wciąż zabierają tysiące praw jazdy za łamanie przepisów za znakiem D-42. Aż trudno w to uwierzyć.

Kierowco, nie zapomnij: W sierpniu wciąż trzeba składać wnioski o zwrot kartonika

Utrata prawa jazdy za D-42

Znak D-42 to znak informujący o początku terenu zabudowanego, w którym przez całą dobę obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h (chyba że znaki wskazują inaczej). Jak zatem wygląda proces utraty prawa jazdy za tym znakiem:

  • Gdy policjant zatrzyma kogoś w terenie zabudowanym za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o więcej niż 50 km/h, zatrzymuje prawo jazdy od razu i przekazuje je staroście.
  • Starosta wydaje decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy z rygorem natychmiastowej wykonalności, licząc trzymiesięczny okres od dnia, w którym policjant zabezpieczył dokument.
  • Jeśli kierowca nie miał przy sobie prawa jazdy, starosta wydaje decyzję o zatrzymaniu go na trzy miesiące, zobowiązując ukaranego do dostarczenia dokumentu do wydziału komunikacji. W tym przypadku trzymiesięczny okres zatrzymania prawa jazdy liczy się od dnia dostarczenia dokumentu do urzędu.
  • Jeśli kierowca pomimo wydania decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy zostanie zatrzymany na kierowaniu samochodem w okresie "karnym", starosta przedłuża okres zatrzymania prawa jazdy do 6 miesięcy.
  • Jeżeli pomiędzy "wpadką" kierowcy skutkującą zatrzymaniem prawa jazdy a wydaniem decyzji przez starostę zostanie on przyłapany na kierowaniu, pojazdem starosta wydaje decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy od razu na sześć miesięcy.
  • Kolejna "wpadka" (kierowanie pomimo zakazu) w okresie karnego zatrzymania prawa jazdy oznacza cofnięcie uprawnień kierowcy.
Znak D-42 Foto: Shutterstock
Znak D-42

Prawo jazdy i tak przepadnie - wyrok nic nie zmienił

Co istotne, kierowca ma oczywiście prawo z mandatem się nie zgodzić i skierować sprawę do sądu, ale nie zmieni to faktu, że policjant prawo jazdy odbierze (fizyczny dokument nic nie znaczy, jeśli policjant zrobi stosowną adnotację w systemie). I to właśnie ten zabieg nie spodobał się Rzecznikowi Praw Obywatelskich, który przepisy zaskarżył. Sprawa ostatecznie trafiła do Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że ów przepis nie daje kierowcom prawa do sprawiedliwego procesu, a kara - czyli zabranie prawa jazdy - wymierzana jest natychmiast i bez względu na okoliczności. Wyrok TK w praktyce nic dla kierowców nie zmienił.

Warto pamiętać, że obligatoryjnie policjanci zabierają też prawa jazdy za przewożenie większej niż dopuszczalna liczby pasażerów.