Od 1 stycznia strażnicy miejscy i gminni nie tylko stracili prawo do prowadzenia wszelkich pomiarów prędkości, lecz także uprawnienia do prowadzenia czynności związanych z ujawnionymi wykroczeniami. Z polskiego na nasze: nie mogą wysyłać do właścicieli korespondencji związanej z wykroczeniem, nie mogą na nią odpowiadać, nie mogą sporządzać wniosków o ukaranie do sądów i występować w charakterze oskarżyciela publicznego.

Ministerstwo, które zostało zalane pytaniami od straży gminnych, co mają teraz robić, wyjaśnia i uspokaja, że oczywiście, a jakże, sprawcy wykroczeń nie pozostaną bez kary. Sprawy wysłane do sądów zostaną przez te sądy rozpatrzone, a wszelkie sprawy rozpoczęte, ale nie zakończone wystawieniem mandatu lub skierowaniem do rozpatrzenia przez sąd mają być przekazane policji. Tak się z pewnością stanie... w niektórych przypadkach.

Warto bowiem przypomnieć pewną istotną kwestię: dotychczas straże gminne powoływane i utrzymywane przez gminy nie fotografowały piratów drogowych i nie użerały się z nimi za darmo, tylko i wyłącznie w ramach społecznie ważnej walki o bezpieczeństwo na drogach, lecz w ten sposób zarabiały na swoją działalność i dodatkowo przynosiły wielu gminom (które powołują straże) istotne dochody – pieniądze uzyskiwane z mandatów fotoradarowych w całości trafiały do budżetów gmin. To m.in. jest przyczyną, dlaczego niektóre straże niechętnie wysyłały wnioski do sądów: pieniądze z grzywien zasądzanych przez sądy zasilają już nie budżet gmin, a budżet państwa.

Teraz sytuacja wygląda tak: minister wymaga od straży gminnych, by analizowały za darmo dotąd nieobrobione zdjęcia i przygotowywały całą niezbędną dokumentację zwiąaną z wykroczeniami dla policji, która – zgodnie z prawem – będzie musiała ją przejąć i prowadzić postępowania. Policjanci też już cieszą się na samą myśl o setkach czy wręcz tysiącach przypadków, którymi trzeba się zająć – każdym z osobna.

Nie bez powodu straże gminne stopniowo „wygaszały” działalność fotoradarową na długo przed dniem utraty uprawnień. Śmiem twierdzić, że bardzo wiele z listopadowego i grudniowego urobku straży gminnych albo okaże się mieć nie dość dobrą jakość albo przypadkowo się skasuje, albo zapomniana zalegnie w archiwach.

Zapewne niektórzy piraci drogowi, którzy wzięli straże na przeczekanie, spotkają się z sądem, wielu jednak się upiecze. Tak będzie, gdyż ustawodawca, czyniąc rzecz słuszną, czyli zabierając fotoradary strażom gminnym, zapomniał o równie słusznych przepisach przejściowych, które pozwoliłyby strażom zakończyć w nowym roku sprawy rozpoczęte w roku poprzednim. Cwaniactwo znów się opłaci.

Naszym zdaniem

Straże utraciły prawo do korzystania z fotoradarów nie dlatego, że dbały o bezpieczeństwo na drogach, lecz dlatego, iż z robienia zdjęć gminy uczyniły źródło dochodu. Dlaczego teraz gminne straże miałyby pracować na rzecz policji za darmo?