Na autostradach i trasach szybkiego ruchu wypadki zdarzają się relatywnie rzadko, ale jeśli już do nich dochodzi, to konsekwencje bardzo często są tragiczne. Wielu ofiar dałoby się uniknąć, gdyby przestrzegać kilku prostych zasad.
Foto: Vladislav Havrilov / Shutterstock
Wypadek na autostradzie – tak zminimalizujesz ryzyko kolejnych szkód!
Na autostradzie nawet drobna stłuczka albo awaria może skończyć się tragedią
To, że przy pierwszym "strzale" nie było ofiar, nie oznacza, że niebezpieczeństwo minęło – niejeden kierowca zginął, bo został rozjechany, kiedy wysiadł z auta i nie schował się od razu za barierki
To, że na autostradzie można legalnie jeździć nawet 140 km/h, nie znaczy, że taka prędkość jest bezpieczna w każdych warunkach
Kolejny nudny artykuł z oczywistościami o tym, jak się zachować w razie wypadku czy awarii? Być może! Ale po tym, czego sam byłem świadkiem w ciągu dosłownie kilku ostatnich dni, uważam, że i tak powinienem go napisać. Bo wielu z nas najwyraźniej potrzebuje odświeżenia tej wiedzy! Bo bez tego nadal będziemy nadal czytali nagłówki "Ciężarówka najechała na nieoznakowane auto stojące na poboczu autostrady – cztery osoby nie żyją".
Śnieżyca, fatalne warunki na nieośnieżonej autostradzie. Nawierzchnia śliska, widoczność tak marna, że większość samochodów sunie o połowę wolniej niż wynosi ograniczenie na tym rodzaju drogi. Trafia się jednak kierowca pośpieszny, któremu warunki najwyraźniej nie przeszkadzają, pędzi jakieś 140 km/h lewym pasem. – Nieśmiertelny? – myślę sobie. Kilkanaście kilometrów dalej spotykamy się znowu – auto stoi wbite w barierki rozdzielające kierunki ruchu autostrady, dookoła trzy inne samochody, które ucierpiały w kolizji, do tego na wszystkich pasach mnóstwo tego, co z rozbitych aut poodpadało. Kierowcy innych aut starają się zwolnić i wyminąć rozrzucone na autostradzie wraki. Co robi pośpieszna kierowczyni – na oko sprawca tego całego zamieszania? Stoi centralnie na środku pasa oblodzonej autostrady i przez telefon najwyraźniej wzywa pomoc. Wygląda na to, że skoro za pierwszym razem nie zakwalifikowała się do nagrody Darwina, próbuje zrobić to po raz kolejny, zmuszając m.in. kierowcę ciężarówki do nerwowych manewrów. Widzieliście kiedyś coś podobnego? Albo druga historia z ostatnich dni.
Kiepskie warunki na drodze, na pasie awaryjnym autostrady stoi auto, najwyraźniej z niesprawnym kołem. Kierowca wymienia koło, przy okazji wystając nieco na prawy pas autostrady Za to w samochodzie komplet pasażerów, po wnętrzu buszują dzieci!
Co łączy te dwa przypadki? Absolutny brak wyobraźni, a może też i wiedzy o tym, jak należy się zachowywać w awaryjnych sytuacjach na drogach ekspresowych i autostradach. Tylko cudem nie doszło do tragedii!
Autostrady i drogi ekspresowe – niskie ryzyko wypadku, wysokie ryzyko śmierci!
Zarówno drogi ekspresowe, jak i autostrady uchodzą za szczególnie bezpieczne rodzaje dróg – no i pobieżny rzut oka na statystyki to potwierdza – do większości wypadków dochodzi na obszarze zabudowanym. Tyle że to tylko część prawdy! Bo o ile w obszarze zabudowanym, w co osiemnastym wypadku (nie w stłuczce, tylko w wypadku, czyli w zdarzeniu, w którym ucierpiała nie tylko blacha, ale i ludzie) była co najmniej jedna ofiara śmiertelna (dane z 2021 r.), o tyle poza obszarem zabudowanym, kiedy już dojdzie do wypadku, to konsekwencje z reguły są poważniejsze – aż w co piątym takim zdarzeniu są ofiary śmiertelne!
Awaria lub wypadek na autostradzie: tego wymagają przepisy
Art. 50 Kodeksu drogowego nakazuje, żeby na drodze ekspresowej i autostradzie sygnalizować każdy postój pojazdu lub przyczepy, do którego doszło z powodu uszkodzenia lub wypadku.
Przepisy określają, jak to zrobić: należy włączyć światłą awaryjne (jeśli pojazd ich nie ma, to pozycyjne) i wystawić trójkąt ostrzegawczy w odległości 100 metrów za pojazdem. Trójkąt należy umieścić na jezdni lub na poboczu "odpowiednio do miejsca unieruchomienia pojazdu". Dla ułatwienia: 100 metrów to odległość między słupkami.
Nawet jeśli nie jesteś uczestnikiem wypadku, ale po prostu widzisz, że na trasie tworzy się zator z powodu wypadku, masz obowiązek stworzyć tzw. korytarz życia, czyli ułatwić przejazd służbom ratowniczym.
Na drodze z dwoma pasami ruchu w jednym kierunku jadący lewym pasem mają obowiązek zjechać jak najbliżej lewej krawędzi jezdni, a jadący prawym pasem – jak najbliżej prawej krawędzi jezdni.
Na drodze z więcej niż dwoma pasami ruchu w jednym kierunku jadący lewym pasem ruchu mają obowiązek przesunąć się jak najbliżej lewej krawędzi ruchu; jadący pozostałymi pasami ruchu mają obowiązek przemieścić się jak najbliżej prawej krawędzi pasów ruchu.
Foto: gov.pl
Korytarz życia ułatwia przejazd służbom ratunkowym i przyśpiesza pomoc
Awaria lub wypadek na autostradzie: tego wymaga zdrowy rozsądek
Pierwsza rzecz, którą warto sobie uświadomić to to, że przy dozwolonej na autostradzie prędkości (140 km/h) w ciągu sekundy auto pokonują niemal 39 m. Druga ważna kwestia, to droga zatrzymania z takiej prędkości. Nie, to że nowoczesne auta mają drogę hamowania ze 100 km/h rzędu 36-40 m, nie oznacza wcale, że np. ze 140 km/h uda się takie auto zatrzymać np. na 60 metrach! Tak to nie działa.
Realnie rzecz biorąc, przy 140 km/h, pierwszych 40 metrów od zauważenia przeszkody na drodze kierowca traci na czas reakcji! Rzeczywisty dystans, który jest potrzebny do zatrzymania auta osobowego z prędkości autostradowej to 200-240 metrów! Kiedy droga jest śliska albo przy fatalnej widoczności droga zatrzymania może być jeszcze dłuższa! Jeśli więc zatrzymujemy się na autostradzie – z powodu kolizji, awarii, utraty panowania nad autem – o życiu decydują sekundy, a czasem wręcz ułamki sekund. Najważniejsze, żeby inni zdołali nas jak najwcześniej zauważyć! Musimy się jednak liczyć z tym, że nawet jeśli nas zauważą, to mogą nie zdążyć wyhamować.
Pierwsze, co należy zrobić, to włączyć światła awaryjne – nie bez powodu wiele nowoczesnych aut uruchamia je w razie kolizji czy choćby gwałtownego hamowania automatycznie.
Jeśli to możliwe, zjedź na pas awaryjny.
Skręć koła zatrzymanego auta w prawo, żeby nie stoczyło się na drogę, albo w razie najechania na nie innego samochodu, nie wpadło na środek drogi.
Nawet jeśli pogoda jest marna, pozostawanie w samochodzie stojącym na autostradzie, nawet na pasie awaryjnym jest skrajnie niebezpieczne!
Od siedzenia w aucie, które utknęło na autostradzie, jeszcze gorsze jest chodzenie po niej. Należy ewakuować siebie i pasażerów za barierki, oczywiście tak ostrożnie, jak to tylko możliwe (najlepiej drzwiami po prawej stronie, tak żeby nie wychodzili na pas ruchu). Przy prędkościach autostradowych wszystko dzieje się niesamowicie szybko!
W Polsce nie ma obowiązku wożenia w aucie osobowym kamizelki odblaskowej, ale... wychodząc z auta na drogę poza terenem zabudowanym, stajesz się pieszym, który na drodze poza terenem zabudowanym musi mieć na sobie odblaski! Miej w aucie kamizelki dla siebie i pasażerów – w razie konieczności opuszczenia auta na drodze – użyj ich!
Foto: Auto Bild
Kamizelkę warto mieć pod ręką – ukryta głęboko w bagażniku się nie przyda!
Po wyciągnięciu z bagażnika trójkąta ostrzegawczego zejdź z nim za barierki i za barierkami zanieś go na odległość 100 metrów od auta. Jeżeli nie ma takiej możliwości, idź pasem awaryjnym lub poboczem z rozłożonym trójkątem w rękach.
Foto: Auto Bild
Wypadek na autostradzie
Jeżeli w samochodzie przewozisz psa, to przed otwarciem auta zapnij go na smycz, i to solidnie! Nawet najbardziej posłuszne na co dzień zwierze, w panice może się wyrwać.
Po zabezpieczeniu siebie i pasażerów oraz oznakowaniu rozbitego/zepsutego auta (światła awaryjne, trójkąt) wezwij pomoc – służby ratownicze, pomoc drogową.
W przypadku dróg zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) numer alarmowy, z którego można skorzystać w przypadku awarii lub wypadku to 19 111, można także skorzystać z numeru alarmowego 112. Jeśli nie masz telefonu, albo telefon nie ma zasięgu, strzałki na słupkach skierują cię do najbliższego punktu, z którego wezwiesz pomoc. Na autostradach koncesyjnych obowiązują inne numery alarmowe operatorów – znajdziesz je m.in. na przydrożnych słupkach czy na stronach internetowych operatorów.
Jeśli w zdarzeniu są poszkodowani, to zacznij od zabezpieczenia miejsca wypadku, oceny sytuacji i wezwania służb ratowniczych, a dopiero później zajmij się udzielaniem pomocy! Jeśli rozjedzie cię nadjeżdżająca ciężarówka, nikomu już nie pomożesz!
Wzywając służby, zacznij od podania dokładnej lokalizacji – podaj numer drogi, kierunek, w którym jechałeś i numer kilometra, który odczytasz z najbliższego przydrożnego słupka. Dla służb ratowniczych ważne są też informacje o ilości poszkodowanych, w miarę możliwości o rodzaju urazów, o dodatkowych ryzykach (paliwo czy olej na drodze, rozrzucone przedmioty na pasach ruchu, potencjalnie niebezpieczny ładunek, rodzaj uszkodzonego pojazdu – czy to np. auto elektryczne).
Jeśli jesteś na trasie osłoniętej barierami dźwiękochłonnymi, pamiętaj, że umieszczone w nich drzwi otwierają się tylko od strony trasy – jeśli wyjdziesz za bariery, możesz mieć problem z powrotem do auta, jeżeli drzwi się za tobą zamkną.
Jeżeli po wypadku czy awarii na drodze leżą porozrzucane części czy bagaże, nie sprzątaj ich – zrobią to odpowiednie służby.
Nawet jeśli jesteś złotą rączką, a awaria auta nie jest poważna – nie próbuj naprawiać samochodu na autostradzie. Nawet jeśli awaria jest błaha, zadzwoń na numer alarmowy zarządcy autostrady – służby autostradowe zabezpieczą miejsce zdarzenia, ustawiając pachołki czy znaki ostrzegawcze, pomogą też wezwać np. pomoc drogową.
Nie dzwoń po szwagra, sąsiada, ojca, wujka, żeby pomogli odholować twoje niesprawne auto z autostrady. Musisz skorzystać z profesjonalnej pomocy! Zabrania się holowania na autostradzie, z wyjątkiem holowania przez pojazdy przeznaczone do holowania do najbliższego wyjazdu lub miejsca obsługi podróżnych. (Art. 31 ust. 2 pkt. 5 Ustawy Prawo o ruchu drogowym)
Foto: Auto Bild
Nawet jeśli brakuje zasięgu w komórce – przy autostradach co dwa kilometry znajdują się telefony do wzywania pomocy.