• Oszuści najpierw odwrócą Twoją uwagę, a później bez skrupułów Cię okradną
  • Nie wierz w ludzką życzliwość – często "pomocni, przypadkowi przechodnie" dybią na Twoje pieniądze
  • Żeby oskubać turystów, wyspecjalizowane gangi udają pomoc drogową, używają gazu usypiającego, a nawet sztucznej ptasiej kupy

Na wakacjach z reguły czujemy się bezpiecznie i cieszymy się życiem, zamiast ciągle wypatrywać zagrożeń. Bo przecież po to są wakacje. Tyle że złodzieje i oszuści doskonale o tym wiedzą i potrafią to bez najmniejszych skrupułów wykorzystać. A za granicą turyści z Polski są "dobrym materiałem" na ofiary. W końcu jesteśmy z kraju, gdzie – wbrew temu, co sądzą niektórzy – jest w miarę bezpiecznie. Owszem, i u nas na urlopowiczów zastawiane są pułapki, ale z reguły nie są one aż tak perfidne i groźne, jak w innych krajach. Przynajmniej nie dla nas.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Rozmawiałem niedawno z grupą zagranicznych turystów, którzy byli przekonani, że w Polsce gangi oszustów opanowały niemal całą gastronomię w miejscowościach turystycznych i naciągają klientów. Zacząłem więc dopytywać, o co chodzi. Okazało się, że dla ludzi z "cywilizowanych krajów" nie do pomyślenia jest to, że w barach czy smażalniach ceny ryb podawane są za 100 gramów produktu, a nie za całą porcję, i klient nigdy nie wie, ile będzie musiał zapłacić za to, co zamówił, choć ma przed sobą cennik. "Nad barem wisi cennik Flądra: 13 zł. Zamówiliśmy dwie, a tu każą płacić 109 zł, bo to była cena za 100 g ryby" – rozbój w biały dzień, ale niestety legalny, bo małym druczkiem sprzedawca dopisał, że cena jest za 100 gramów, a nie za porcję. Tyle że już do tego przywykliśmy, czasem tylko jeszcze pokazujemy "paragony grozy". Tymczasem na południu Europy w punktach gastronomicznych zwykle jest lepiej, smaczniej i uczciwiej, za to na parkingach czy na stacjach benzynowych trzeba się mieć na baczności.

Podróże kamperem: tu trzeba uważać najbardziej

Turyści podróżujący kamperem to dla przestępców świetny cel. Nowy lub w miarę nowy kamper to jasny komunikat dla złodziei i oszustów – bogaty klient. Bo ani zakup kampera, ani jego wynajem czy podróżowanie nim, to nie są tanie przyjemności. O ile w drogich hotelach nad bezpieczeństwem gości dyskretnie czuwa zwykle ochrona, to majętni kamperowicze (którzy na swój urlop wydają czasem więcej, niż goście dobrych hoteli) są zdani na siebie i to w obcym miejscu.

Volkswagen California 6.1 Foto: Igor Kohutnicki / Auto Świat
Volkswagen California 6.1

Kradzieże na parkingach

W wielu zagranicznych poradnikach dla kamperowiczów znaleźć można porady, żeby na południu Europy unikać postojów na dziko, poza dobrymi, strzeżonymi kempingami lub parkingami, nawet jeśli chodzi o zatrzymanie się na jedną noc czy tylko np. na czas zwiedzania centrum miasta, do którego kamperem zwykle wjechać się nie da. I rzeczywiście, na obrzeżach turystycznych miejscowości i miast, na ogólnodostępnych parkingach, z których często korzystają miłośnicy caravaningu, często grasują wyspecjalizowane gangi. Stracić można zarówno to, co w kamperze, jak i… całego kampera.

Fabryczne zabezpieczenia nie są szczególnie skuteczne, a wyjący alarm też nie odstraszy przestępców chcących splądrować auto.

Nasza rada: na krótkie postoje wybieramy miejsca strzeżone, nawet jeśli trzeba za nie zapłacić. Na postój "na dziko" wybieramy miejsca rzeczywiście dzikie, z dala od ludzi i miejscowości turystycznych, bo tam przestępcy zwykle nie docierają. Do kampera warto zamontować niefabryczne zabezpieczenie antykradzieżowe.

Kradzieże i oszustwa w trasie

Ofiarą przestępstwa można zostać już w drodze na wakacje. To, co nam się wydaje przypadkową awarią albo stłuczką, może się okazać zaaranżowaną przez przestępców sytuacją, która np. ma odwrócić naszą uwagę lub sprowokować nas do określonego zachowania. Warto też uważać na oferty pomocy od przypadkowych osób – to też może być ściema.

Metoda kradzieży "na koło"staje się coraz powszechniejsza Foto: Happy Lenses/s_oleg / Shutterstock
Metoda kradzieży "na koło"staje się coraz powszechniejsza

Oszustwo na przebite koło

Ten złodziejski trik występuje w różnych wariantach, czasem rzeczywiście koło jest przebite, czasem oszuści tylko chcą nas wywabić z auta, sugerując, że złapaliśmy gumę.

Złodzieje potrafią zakraść się do auta stojącego np. na stacji benzynowej albo na parkingu i przebić oponę, albo poluzować wentyl, takie przypadki zdarzają się nawet na bramkach autostradowych.

Kiedy kierowca wysiada z samochodu, żeby sprawdzić, czy wymienić koło, korzystają z okazji i np. wyciągają z auta cenne przedmioty (telefon, portfel, torby) – bo przecież kto zamyka samochód podczas wymiany koła?

Szczególnie trzeba mieć się na baczności, kiedy niemal od razu ktoś się zatrzymuje, żeby nam pomóc przy wymianie koła. Ludzie bywają uczynni, ale nie aż tak. To zwykle próba odwrócenia uwagi: jeden z przestępców "pomaga" przy aucie, podczas gdy drugi je okrada.

W żadnym wypadku nie należy korzystać z pomocy drogowej, która zupełnym przypadkiem pojawiła się na miejscu, lepiej wezwać lawetę lub mobilnego mechanika przez własny telefon.

Oszustwo na wyciek płynu lub oleju

Przebite koło nie brzmi groźnie? Oszuści wylewają pod zaparkowane auto kałużę oleju albo płynu chłodzącego, tak żeby to wyglądało tak, jakby wyciekały one z samochodu. Najpierw "życzliwy przechodzień" zwraca uwagę kierowcy na wyciek, a później do wyboru – albo pojawia się dziwnym zbiegiem okoliczności "pomoc drogowa", która proponuje odwiezienie auta do pobliskiego warsztatu, albo w czasie, kiedy kierowca auta dokonuje oględzin, ktoś plądruje auto. Im większy tłum "przypadkowych przechodniów", tym sytuacja jest bardziej podejrzana.

Jeśli auto trafi do warsztatu, to prawdopodobnie zapłacimy majątek za… umycie części zmywaczem do hamulców. No i "naprawy" nie uda się raczej wykonać od ręki, bo przecież awaria była poważna.

Przestępcy czasem specjalnie na parkingach uszkadzają auta tak, żeby stanęły po przejechaniu kilku kilometrów. Wtedy "przypadkiem" pojawia się pomoc drogowa... Foto: Auto Świat
Przestępcy czasem specjalnie na parkingach uszkadzają auta tak, żeby stanęły po przejechaniu kilku kilometrów. Wtedy "przypadkiem" pojawia się pomoc drogowa...

Uwaga. Czasem wycieki płynów czy oleju nie są wcale pozorowane, bywa, że przestępcy celowo uszkadzają auto, np. korzystając z chwili nieuwagi właścicieli, nacinają przewody gumowe – żeby to zrobić, wystarczy na kilka sekund położyć się pod autem. Kontynuowanie jazdy w takie sytuacji skończy się zatarciem silnika.

Innym sposobem na wywołanie usterki jest uszkodzenie przewodów elektrycznych.

Jak sobie w takich sytuacjach poradzić? Jeśli wychodzimy z auta, choćby tylko po to, żeby zajrzeć pod nie, albo pod maskę, pamiętajmy o zamknięciu drzwi i zabraniu kluczyków. Jeśli rzeczywiście samochód wydaje się uszkodzony, to wzywamy wybraną przez siebie pomoc drogową! Jeżeli podróżujemy z pasażerami, to jedna osoba sprawdza auto, a pozostałe "osłaniają tyły" i pilnują dobytku.

Wyłudzenie na stłuczone lusterko

W urokliwych miasteczkach na południu Europy uliczki są wąskie, ale pokusa, żeby w nie wjechać kamperem, jest duża. A że większość kierowców kamperów na co dzień jeździ znacznie mniejszymi autami, to nie czują się w takich warunkach zbyt pewnie.

Nagle słychać huk, trzask i z mijającego auta albo skutera wyskakuje krzyczący i gestykulujący miejscowy i pokazuje stłuczone lusterko w swoim pojeździe. Wyzywa, domaga się wezwania policji i ukarania nas wysokim mandatem. Po chwili jednak uspokaja się i sugeruje, że za 100 czy 200 euro na nowe lusterko może zapomnieć o całej sprawie, bez wzywania policji. Oczywiście, zwykle lusterko było stłuczone już wcześniej, huk było słychać, bo ktoś uderzył pięścią w nasze auto. W takiej sytuacji warto zachować spokój i wezwać policję – zwykle efekt jest taki, że rzekomy poszkodowany nagle postanawia ulotnić się z miejsca. Uwaga. Również w takiej sytuacji przestępcy mogą skorzystać z zamieszania, żeby ukraść rzeczy z naszego auta.

Oszustwo na wypadek ze skuterem

To kolejny, popularny wariant wyłudzenia zwykle kilkuset euro – skuterzysta wpada pod kampera i symuluje wypadek. Oczywiście, za odpowiednim, gotówkowym odszkodowaniem jest gotów zrezygnować ze wzywania policji. Bywa, że na widok kamerki za szybą dochodzi do cudownego ozdrowienia.

Kradzieże na kempingach, usypianie pasażerów gazem

Do większości fabrycznych kamperów bardzo łatwo można się włamać – zarówno do tych z blaszanymi nadwoziami, jak i do tych z mieszkalną częścią wykonaną z kompozytów. Plastikowe okienka, proste zamki – miejsc podatnych na atak jest wiele. Do włamania do kampera może dojść zarówno pod nieobecność pasażerów, jak i wtedy, kiedy np. śpią oni w aucie.

Złodzieje bywają mistrzami odwracania uwagi – np. wszczynają głośną awanturę w jednej części kempingu, żeby ich wspólnicy mogli w innej części niezauważeni plądrować auta.

Są gangi, które wyspecjalizowały się w usypianiu pasażerów śpiących w kamperach przy użyciu gazu. Nie bez powodu wśród akcesoriów kamperowych popularne są czujniki gazu, które nie tylko zaalarmują w razie wycieku gazu z kuchenki, ale też powinny ostrzec przed niewielkim nawet stężeniem gazów narkotycznych.

Eksperci od caravaningu radzą, żeby na noc zabarykadować się w aucie czy w przyczepie – nie wystarczy użyć fabrycznych zamków, bo te łatwo otworzyć, lepiej np. zabezpieczyć drzwi od wewnątrz taśmami do mocowania ładunku, albo zamontować dodatkowe rygle. Zostawianie uchylonych, bocznych okien też jest ryzykowne, lepiej się wietrzyć oknem dachowym.

Kradzież na ptasią kupę

Zostawiasz samochód na bezpiecznym parkingu, idziesz na piechotę zwiedzać miasto. A tu pech – nagle spada na Ciebie z góry wielka ptasia kupa. Szczęście w nieszczęściu, z przeciwka nadchodzi uczynny przechodzień, czasem to całkiem atrakcyjna kobieta, wyciąga z torby chusteczki, pomaga ci oczyścić ubranie, skórę. Jak miło. Po chwili uczynny, przypadkowy przechodzień odchodzi w swoją stronę, a ty uświadamiasz sobie, że… nie masz już portfela, telefonu, a czasem nawet zegarka. Nie, ptaki nie są wspólnikami przestępców, a zdarzenie z ptasią kupą nie było przypadkiem. Gdzieś nad chodnikiem, na balkonie czy mostku, stał wspólnik przestępcy ze strzykawką, butelką czy pistoletem na wodę wypełnionym białą, gęstą cieczą udającą ptasie odchody. Uczynny przechodzień to złodziej kieszonkowy, który jedną ręką pomagał ci się wytrzeć z domniemanej, obrzydliwej ptasiej kupy, odwracając uwagę, a drugą ręką grzebał w Twoich kieszeniach.

Mniej obrzydliwy wariant tej metody: osoba idąca z naprzeciwka "niechcący" brudzi nas lodem czy sosem z hot-doga – oczywiście przeprasza i pomaga wyczyścić ubranie. Finał tej pomocy już znacie...

Na pomoc przy robieniu zdjęć

Czasem selfie to za mało. W turystycznych miejscach często znajdują się chętni do pomocy przy robieniu zdjęć. Niestety, niektórzy z nich, kiedy już mają waszego smartfona w rękach, zamiast demonstrować talenty fotograficzne, okazują się świetnymi sprinterami. Cenny telefon można też stracić, filmując czy robiąc zdjęcia przez otwarte okno jadącego auta – złodzieje poruszający się na skuterach w ułamku sekundy potrafią wyrwać smartfona z ręki.