- Kampery są w modzie, ale to nie znaczy, że każdemu spodoba się taki urlop
- To, co widać na filmikach miłośników kamperów, to tylko część prawdy
- Wyjazd kamperem wymaga samodzielności. To nie jest propozycja dla miłośników wypoczynku all-inclusive
Wyjazd kamperem? Dla mnie to jeden z najlepszych sposobów na spędzanie wolnego czasu, ale także coś, co może mi ułatwić realizację innych życiowych pasji. Nie patrzę jednak na to przez różowe okulary – cytując klasyka, "rozchodzi się jednak o to, żeby te plusy nie przysłoniły wam minusów", a tych nie brakuje. Romantyczna wizja caravaningu i vanlife, którą pokazują liczne filmiki na YouTube, czy pełne pięknych zdjęć relacje w mediach społecznościowych, to tylko część prawdy, rzeczywistość bywa nieco bardziej rozczarowująca.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo1. To nie jest tani sposób na spędzanie wakacji
Kupimy sobie kampera, będzie taniej, nie będziemy musieli płacić za hotele? Nie, tak to nie działa. Nowy kamper to równowartość kilkunastu, a czasem nawet kilkudziesięciu solidnych wyjazdów all-inclusive, a za cenę wynajęcia kampera, np. na dwa tygodnie, da się zwykle spędzić podobny czas w niezłym hotelu i to przecież bez konieczności zostawiania wysokiej kaucji czy dokładnego sprzątania po pobycie, tak jak to trzeba robić w przypadku kampera z wypożyczalni.
Doba wypożyczenia kampera kosztuje zwykle od 400 do ponad 1000 zł, do tego dochodzi tzw. opłata serwisowa i kaucja (zwrotna, ale mogą z niej zostać potrącone niemałe kwoty, jeśli kamper nie wróci idealnie doczyszczony, albo jeżeli pozostawimy jakiekolwiek ślady użytkowania, np. rysy na nadwoziu, plamy na tapicerce, sierść psa w kabinie). Do tego dochodzą koszty paliwa (wyższe niż w przypadku osobówki), opłaty za kampingi, w wielu krajach wyższe opłaty za korzystanie z autostrad. Jeśli chcemy mieć kampera na własność, a zamierzamy z niego korzystać np. tylko przez 2-3 tygodnie w roku, to już same stałe koszty jego utrzymania (parkowanie, przeglądy i serwis, ubezpieczenie), mocno obciążą nasz urlopowy budżet.
Jeżeli jednak często wyjeżdżasz, np. na zawody sportowe, podróżujesz z psami, na koncerty czy festiwale, albo preferujesz rejony, w których nie ma bazy hotelowej, to kamper może być najrozsądniejszym wyborem.
2. Nie licz na całkowitą wolność – jest mnóstwo ograniczeń
Tym, co w kamperach jest najbardziej kuszące, to poczucie swobody – jedziemy tam, gdzie akurat mamy ochotę, nocujemy w pięknych miejscach, które się nam spodobają. Niestety, to co działa na odludziu w Skandynawii, w innych częściach Europy nie zawsze się sprawdza. Kampery nie są mile widziane na zwykłych parkingach wielu turystycznych miast, a na dojazdach do popularnych plaż montowane są czasem zapory, które uniemożliwiają wjazd pojazdom znacząco wyższym od osobówek. W atrakcyjnych miejscach często obowiązują zakazy nocowania na dziko czy nawet wjazdu kamperami – czasem poszukiwania "tego" miejsca, po wielu godzinach kończą się noclegiem na obrzeżach miasta, na parkingu marketu czy stacji benzynowej.
Są oczywiście też kempingi, które z jednej strony kuszą infrastrukturą (wygodne prysznice i toalety, czasem nawet baseny, możliwość podłączenia prądu i opróżnienia zbiorników szarej wody i fekaliów), ale z drugiej strony – czy stanie na placu wśród dziesiątków innych kamperów i przyczep, biegających dzieci i hałasujących do nocy fanów grillowania to rzeczywiście coś, za co warto płacić więcej, niż za pobyt w dobrym hotelu albo za wynajęcie wygodnego domu czy apartamentu?
Oczywiście, są internetowe fora czy nawet aplikacje, w których można znaleźć miejsca, w których można nocować na dziko, albo naprawdę świetne kempingi – czasem lepiej ograniczyć nieco spontaniczność i zaplanować wyjazd. Uwaga! Te dobre kempingi, szczególnie jeśli są atrakcyjnie położone, mają często takie obłożenie, że miejsce na nich trzeba rezerwować z wielomiesięcznym wyprzedzeniem.
Jeżeli chcemy spędzić cały urlop na jednym kempingu, to… posiadanie kampera nie ma sensu. Do takich zastosowań znacznie lepiej nadaje się tańsza i wygodniejsza (na postoju) przyczepa kempingowa.
No i jeszcze jedno – niewielkie kampery mają ograniczoną autonomię – 100-litrowy zapas wody czy niewielki zbiornik na fekalia wystarczają z reguły na kilka dni.
Poważnym ograniczeniem jest dopuszczalna masa całkowita pojazdów. To, że w dokumentach masa kampera mieści się w limicie do 3,5 tony (to ważne, jeśli mamy prawo jazdy kategorii B, ale też i dlatego, żeby pojazd nie zaczął "podpadać" pod ograniczenia i opłaty dla ciężarówek), nie znaczy wcale, że po załadowaniu pasażerów i ich bagaży, DMC nie zostanie przekroczona. W Polsce (na razie) ryzyko kontroli czy kar nie jest duże, są jednak kraje, takie jak Austria, gdzie kampery są regularnie ważone, a przekroczenie dopuszczalnych parametrów grozi wysokimi karami i przymusową przerwą w podróży. Nasza rada: przed wyjazdem załadowanego kampera warto zważyć np., na stacji diagnostycznej albo… na skupie złomu. Można się czasem zdziwić. Uwaga! Liczy się nie tylko to, żeby pojazd ważył poniżej 3,5 tony – wiele kamperów ma niższą DMC, np. 3200 kg.
3. Mało "przestrzeni życiowej" – trzeba się lubić
Europejskie kampery to może i "mieszkania na kołach", ale bardzo ciasne. Maszyny amerykańskie czy pojazdy wyprawowe, budowane na bazie ciężarówek czy autokarów, są oczywiście bardziej komfortowe i przestronne, ale też droższe w eksploatacji, nie wszędzie da się nimi wjechać, a w dodatku trzeba mieć na nie jeszcze prawo jazdy kategorii C. Odrobina ciasnoty to nie problem? To, co nie przeszkadza nam w ciągu pierwszego dnia czy dwóch, na dłuższą metę może stać się uciążliwe i męczące. Przede wszystkim trudno liczyć choćby na odrobinę prywatności, łazienka i kuchnia są bardzo ciasne, a we wnętrzu kampera niezwykle trudno utrzymać porządek – po 1-2 noclegach kabina nie wygląda już tak, jak na pięknych folderach z ładnymi widoczkami w tle.
Jeśli podróżuje ze sobą zgrana para albo dwoje zakochanych, to na takie niedogodności mogą nie zwracać uwagi. Przy wyjazdach z dziećmi albo ze znajomymi "poszukiwacze spokoju" raczej w kamperze nie wypoczną.
4. Bezpieczeństwo w kamperze
Podróżujący kamperami są w wielu krajach ulubionym celem przestępców. Ci doskonale wiedzą, że takimi maszynami nie jeżdżą raczej ludzie biedni, a na pokładzie najczęściej znajduje się sporo wartościowych przedmiotów, a często też i gotówki. Szczególnie na południu Europy ryzykownie jest pozostawić kampera na niestrzeżonym parkingu – a często nie ma innego wyjścia, jeśli chcemy zwiedzić centrum miasta, do którego kamperem nie da się wjechać (albo z powodu zakazów, albo z racji gabarytów pojazdu). Nawet koczowanie przez cały czas w kamperze nie daje gwarancji bezpieczeństwa – zdarzają się czasem przypadki usypiania pasażerów gazem i okradania ich, czasem nawet na kempingach – nie bez powodu do kamperów sprzedawane są wykrywacze gazów, które ostrzegają nie tylko przed wyciekami gazu z kuchenki (pożar to też spore zagrożenie w kamperze!), ale też przed gazami narkotycznymi. Działają też gangi, które uszkadzają kampery stojące na stacjach paliw, po to, żeby zepsuły się one po przejechaniu kilku-kilkunastu kilometrów. Po co? Za takim skazanym na awarię kamperem, niby przypadkiem, rusza laweta, żeby naciągnąć turystów na drogie holowanie i naprawę, a czasem też, żeby w ten sposób ich okraść.
5. Prowadzenie kampera: to nie jest osobówka
Popularne modele kamperów zbudowane są na bazie seryjnych dostawczaków i prowadzenie ich nie jest przesadnie trudne, ale jeżeli nie czujesz się pewnie w małym aucie osobowym, to prowadzenie dużego kampera będzie udręką. Warto brać poprawkę na gabaryty i na masę auta, a to oznacza zmianę przyzwyczajeń z auta osobowego. Kamperem jeździmy wolniej, unikamy gwałtownych manewrów czy ostrego hamowania. Nowoczesny kamper może np. spalać 9-10 l/100 km przy prędkościach do 100 km/h, ale kiedy zaczniesz jechać szybciej, zużycie może wzrosnąć np. do 14-18 l/100 km. Uważaj przy manewrowaniu.
Nasze rady dla zaczynających przygodę z kamperami
Nic nie zastąpi doświadczenia, ale lepiej uczyć się na cudzych błędach. Szczególnie do pierwszego wyjazdu kamperem lepiej się starannie przygotować.
- Zanim kupisz kampera, spędź jeden urlop w kamperze z wypożyczalni – to droga impreza, ale i tak tańsza niż nietrafiony zakup.
- Starannie wybierz wypożyczalnie – podstawowe cenniki są zwykle podobne, ale niektóre dopłaty (np. za kilometry ponad normę, za dodatkowe wyposażenie, za przygotowanie pojazdu, za dodatkowe ubezpieczenie, za usunięcie usterek) mogą zaskoczyć. Sprawdź opinie o wypożyczalni – niektóre nie bez powodu mają fatalne recenzje.
- Poproś o przesłanie umowy wcześniej – przeczytaj ją starannie, zanim podpiszesz.
- Jeśli wyjeżdżasz wynajętym kamperem, poświęć odpowiednio dużo czasu na jego odbiór. Upewnij się, że nie ma żadnych uszkodzeń (jeśli jakieś zauważysz, zadbaj o to, żeby wypożyczalnia zanotowała je na piśmie – inaczej po powrocie sam za nie zapłacisz). Rozwiń markizę, rozłóż namiot dachowy. Sprawdź, czy działa całe wyposażenie, w tym lodówka, podgrzewanie wody, kuchenka itp.
- Przy wypożyczeniu auta poproś o przeszkolenie z jego obsługi, w tym z obsługi ogrzewania, instalacji gazowej i elektrycznej. To wcale nie takie proste!
- Zaplanuj trasy z dużym zapasem czasu, kamperem jeździ się wolniej.
- Pakuj się z głową – ciężkie przedmioty na dole, lekkie na górze, wszystko powinno być zamocowane i zabezpieczone przed przesuwaniem się.
- Upewnij się, że nie jedziesz przeładowanym autem – zważ je po załadowaniu.
- Wykup odpowiednie winiety – nawet jeśli kamper ma mniej niż 3,5 tony DMC, opłaty mogą być wyższe niż za osobówkę.
- Wnętrze kampera to nie sejf – staraj się nie zostawiać w nim cennych przedmiotów.
- Uważaj przy manewrowaniu i podczas jazdy – gabaryty potrafią sprawiać problemy. Pamiętaj o wysokości pojazdu. Groźne są nie tylko wiadukty, ale też i gałęzie przydrożnych drzew.