- W wielu wypadkach nowy samochód można mieć niemal z dnia na dzień.
- Aby rozpocząć przygodę z nowym autem, nie trzeba przy tym zgromadzić ani całej kwoty niezbędnej na jego zakup. Wystarczy wpłata własna na wybranym przez klienta poziomie, np. 10 proc.
- Dostępne atrakcyjne formy finansowania są proste i korzystne finansowo
By jeździć nowym samochodem, nie trzeba posiadać znacznych środków na start. Jednym z domyślnych opcji jest klasyczny leasing, jednak dla wielu nabywców nawet tego rodzaju korzystny instrument finansowy bywa zbyt drogi. Do rozważenia są zatem inne opcje, jak np. proponowany przez Volkswagen Financial Services „leasing jak abonament”. Czym różni się ta forma finansowania od zwykłego leasingu?
Na początek niższe raty
Dla przykładu weźmy Volkswagena T-Roc w cenie 129 tys. 900 zł – ta kwota powinna wystarczyć na samochód wyposażony w dynamiczny silnik 1.5 TSI współpracujący z automatyczną przekładnią DSG.
Jeśli weźmiemy auto w klasycznym leasingu 102 proc. ustawionym na trzy lata, przy 20-procentowej opłacie wstępnej i wartości wykupu 1 proc., rata wyniesie 2441 zł netto.
Przy klasycznym leasingu 107,2 proc. na cztery lata, 10-procentowej opłacie wstępnej i wykupie na poziomie 1 proc., rata wyniesie 2161 zł netto.
W leasingu jak abonament rata będzie najniższa: jeśli weźmiemy auto na cztery lata przy 10-procentowej opłacie wstępnej i limicie przebiegu 15 tys. km rocznie, rata wyniesie zaledwie 993 zł netto.
Płacisz tylko za utratę wartości
Otóż w „leasingu jak abonament” spłacasz tylko prognozowaną utratę wartości auta w czasie trwania umowy, a nie całą jego wartość. Po zakończeniu umowy „leasingu jak abonament”, która trwa dwa, trzy albo cztery lata, samochód albo zwracamy, albo wykupujemy. Kupić używany dotąd samochód możemy, płacąc za niego jednorazowo. W tym rozwiązaniu decyzję o wykupieniu albo zwróceniu samochodu możemy odłożyć na później, dostosowując ją do aktualnej sytuacji oraz potrzeb. Oczywiście jest wiele osób, które po prostu lubią próbować różnych samochodów i po dwóch, trzech albo czterech latach chcą zmienić aktualnie używany pojazd na inny. Dla nich „leasing jak abonament” wydaje się idealnym rozwiązaniem.
W opcji „leasing jak abonament” można elastycznie wyregulować wysokość raty. Po pierwsze, można ustalić wysokość wpłaty wstępnej (od 0 do 30 proc. – im wyższa wpłata, tym rata niższa), a także okres finansowania (od dwóch do czterech lat). Wysoka opłata wstępna z punktu widzenia przedsiębiorcy może być też sposobem na jednorazowe wygenerowanie odpowiednich kosztów, natomiast wydłużenie okresu finansowania np. do czterech lat odsuwa w czasie konieczność podjęcia decyzji o wykupieniu wykorzystywanego samochodu bądź oddania go i zawarcia nowej umowy na kolejne auto.
Od czego zależy wysokość raty?
Niezależnie jednak od szczegółów podpisanej umowy „leasingu jak abonament” można liczyć na wyraźnie niższą ratę niż w przypadku klasycznego leasingu. Kilka przykładów (przy założeniu, że na początek wpłacamy zaledwie 10 proc. wartości samochodu, a umowę podpisujemy na 48 miesięcy przy założonym limicie km 15 tys.km/rok): rata za Volkswagena Taigo o wartości katalogowej 127 590 zł wyniesie 1074 zł netto, za Tiguana o wartości 154 890 zł – 1184 zł netto. Za Tourana (155 tys. 590 zł) będziemy co miesiąc płacić 1310 zł netto. Warto przy tym zauważyć, że to, jak zmienia się wysokość raty za „leasing jak abonament” różnych modeli aut, nie zależy tylko od ich ceny – o wysokości raty decyduje przewidywana utrata wartości samochodu. Im niższa przewidywana utrata wartości, tym niższa rata, ale też wyższa cena do zapłaty na koniec, gdybyśmy zdecydowali się odkupić pojazd.
Co się bardziej opłaca – zwykły leasing czy leasing jak abonament?
Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi, gdyż zależy ona od wielu zmiennych. Jeśli zakładamy, że po zakończeniu finansowania na pewno zechcemy przejąć samochód i stać nas na pełną ratę leasingową, zwykły leasing może okazać się optymalnym rozwiązaniem. Jeżeli jednak zależy nam doraźnie na niskiej racie, a decyzję, czy na koniec chcemy przejąć auto, czy też wziąć nowe, wolelibyśmy odsunąć w czasie, wówczas „leasing jak abonament” z pewnością będzie lepszym wyborem jako rozwiązanie bardziej elastyczne.
Rozwiązanie polegające na tym, że biorąc nowe auto, spłacamy realnie jedynie jego utratę wartości, a po jakimś czasie oddajemy, jest też dobrą opcją np. dla tych, którzy jeszcze nie są gotowi na auto elektryczne, ale zakładają, że kolejny samochód już taki będzie: jeszcze dwa-trzy lata pojeżdżę na benzynie, a potem wymienię samochód na elektryczny – bez szczególnych formalności i problemów z odsprzedażą posiadanego wcześniej auta.
W każdym razie elastyczność oferty to w przypadku wielu klientów parametr kluczowy – dla niech „leasing jak abonament” to opcja, którą warto rozważyć.