Podstawową motywacją zakupu samochodu od emeryta jest niski i pewny przebieg. Osoby starsze zazwyczaj nie eksploatują pojazdu w tak dużym stopniu, jak dla przykładu aktywny zawodowo trzydziestolatek mieszkający w dużym mieście. O ile hatchback segmentu C, w normalnych warunkach w ciągu trzech pierwszych lat eksploatacji pokonuje średnio od 60 do 90 tysięcy kilometrów, o tyle auto znajdujące się w posiadaniu emeryta często nie jest w stanie przejechać nawet połowy tego dystansu.

Oszczędna jazda, krótsze życie silnika

Niższy przebieg przekłada się na niższy stopień zużycia poszczególnych mechanizmów, ale także może oznaczać pewną pułapkę. Otóż samochód, który przez dłuższy czas nie jest ruszany z miejsca, także niszczeje. Rzadkie ładowanie sprawia, że zimą posłuszeństwa może odmówić akumulator, a ponadto zapiekają się hamulce, rdzewieje linka hamulca ręcznego oraz pojawia się powierzchowna korozja blach. Stojący tryb życia nie wpływa korzystnie także na właściwości podstawowych płynów eksploatacyjnych. A jazda na rozrzedzonym wodą oleju czy płynie chłodniczym grozi poważną awarią.

Emeryci oczywiście starają się regularnie serwisować samochody. Dlatego w czasie trwania gwarancji w większości przypadków korzystają z usług autoryzowanych stacji obsługi, a po jej minięciu gorliwie słuchają zaleceń diagnosty ze stacji kontroli pojazdów. Jeżeli auto cały czas udaje się na wizyty kontrolne do ASO, kupujący może być spokojny. Serwisom producenckim zależy na wskazywaniu wszystkich awarii, to bowiem winduje koszty obsługi i maksymalizuje ich zyski.

Nieco gorzej jest w przypadku, w którym pojazd spotyka się z mechanikiem głównie podczas corocznych przeglądów technicznych. Seniorzy nie zawsze znają się na mechanice i nie zawsze zwracają uwagę na występowanie symptomów mówiących o awarii, a inspekcja w stacji kontroli pojazdów nie jest na tyle wnikliwa, żeby mogła wykryć każdy z problemów. Efekt? Może się okazać, że pojazd taki po zakupie mimo wszystko będzie wymagał wkładu własnego. Teraz tylko powstaje pytanie, jak dużego. O ile wymiana czujników silnika czy naprawa drobnych elementów elektrycznych skończy się wydatkiem na poziomie kilkuset złotych, o tyle usunięcie niesprawności turbosprężarki okaże się zdecydowanie bardziej kosztowne.

Uwaga na sprzęgło!

Pomijając obsługę pojazdu, ważną kwestią, którą należy rozważyć, jest technika jazdy. Starsze osoby nie zawsze wyczuwają sposób pracy sprzęgła. Żeby się o tym przekonać, wystarczy zaobserwować emeryta ruszającego spod parkingu przed supermarketem czy świateł. Oczywistym skutkiem jest spalenie sprzęgła i to często pomimo niewielkiego przebiegu auta. Gdy mowa o modelu wyposażonym w prosty silnik benzynowy, koszty wymiany na szczęście nie powinny być oszałamiające. Problem zaczyna się w momencie, w którym emeryt porusza się samochodem napędzanym nowoczesnym dieslem. Zakup samego zestawu części stanowi wydatek na poziomie trzech tysięcy złotych. Do tego należy doliczyć koszt robocizny i usunięcia ewentualnych niesprawności skrzyni biegów spowodowanych eksploatacją na zużytym sprzęgle.

Technika jazdy emeryta to nie tylko nieumiejętne ruszanie. W wielu przypadkach to także poruszanie się na maksymalnie niskich obrotach przy wrzuconym maksymalnie wysokim biegu. Metoda jest o tyle skuteczna, że objawia się niskim spalaniem. Samochody podczas powolnej jazdy bardzo często potrzebują jeszcze mniej benzyny lub oleju napędowego, niż mówią o tym wskazania producenta. Obniżone zapotrzebowanie na paliwo jest jednak dopiero pierwszą stroną medalu. Druga wygląda nieco mniej korzystnie.

Jazda na niskich obrotach ma zgubny wpływ na kondycję silnika. Występowanie dużej ilości drgań oraz nieadekwatne obciążenia już po kilku latach mogą się odbić na stanie panewek, wału korbowego, tłoków, sprzęgła, koła dwumasowego, łańcucha rozrządu i turbosprężarki. Co gorsze, awarie większości z tych układów nie dają wyraźnych objawów na pierwszy rzut oka, a tym samym prawdopodobnie nie zostaną zauważone podczas jazdy testowej. O ich uszkodzeniu kierowca dowie się zatem po zakupie oraz właduje się w potężne koszty naprawy.

Uszkodzenia? To może się zdarzyć każdemu

Niewielkie przebiegi wcale nie oznaczają, że samochód eksploatowany przez seniora nigdy nie miał uszkodzeń blacharsko-lakierniczych. Starsi ludzie często mają obniżony poziom koncentracji i nie zawsze są w stanie prawidłowo ocenić odległości, dlatego istnieje większe prawdopodobieństwo, że podczas parkowania może im się trafić obcierka, a w trakcie jazdy stłuczka. Oczywiście to nic złego. Przy obecnym natężeniu ruchu naprawdę trudno znaleźć używany samochód, który nigdy nie brał udziału w zdarzeniu drogowym. Optymistyczne jest jedynie to, że w przypadku emeryta uszkodzenia karoserii zostaną usunięte.

W tym tekście absolutnie nie chodzi o to, żeby zniechęcić kierowców do kupowania samochodów od emerytów. Chcemy jedynie pokazać, że nie warto kierować się stereotypem. Nie każdy samochód eksploatowany od nowości przez osobę starszą będzie zadbany oraz nie każdy zagwarantuje szczęśliwą i tanią eksploatację przez kilka najbliższych lat. Żeby się ustrzec złego wyboru i nie władować w ogromne koszty serwisowe, auto od seniora - tak samo, jak i pochodzące z każdego innego źródła - warto wnikliwie sprawdzić.