Prawo A mówią, że nie trzeba wzywać policji do stłuczki. Pani Dorota przekonała się, że to jednak bardzo ryzykowne
Akcja miała miejsce w Warszawie na ulicy Powstańców Śląskich. Konkretnie na lewym pasie. Lewym pasem jechała Skoda Octavią, za nią – również lewym pasem – podążała kierująca lexusem pani Dorota. Nagle skoda wykonała zaskakujący manewr, gwałtownie hamując bez obiektywnie uzasadnionej przyczyny. Kierująca lexusem, jak twierdzi, nie miała szans na wyhamowanie i doszło do zderzenia. Jak tłumaczyła kierująca skodą, co zawarła również w napisanym przez siebie oświadczeniu, "zgasł jej silnik". Sprawa miała zaskakujący finał.