Porsche to marka sportowa i naturalne jest, że przy premierze każdego modelu silnik znajduje się w ścisłym centrum uwagi. Patrząc w ten sposób na testowanego Cayenne’a, moglibyśmy dojść do wniosku, że... właściwie to niewiele się zmienił – sześciocylindrowy diesel nadal ma 240 KM. Nie dajmy się jednak zwieść: mimo przejęcia jednostki napędowej z poprzednika (zadebiutowała w nim w zeszłym roku) Cayenne bardzo się zmienił. Czy na lepsze?
Wizualnie największą rewolucję przeszło wnętrze. Kierowca siedzi w kokpicie, który powoli staje się wizytówką marki. Pytanie: czy nowy styl wnętrza nie przyniesie Porsche wstydu? Chociaż chcielibyśmy, by obsługa była tak przemyślana, jak finezyjny jest wygląd deski rozdzielczej, to jednak rzeczywistość podpowiada co innego.
Jeśli nabywca lubi wystrój w stylu „na bogato”, zapewne z marszu zakocha się w nowym Cayennie. Na brak przycisków nie da się tutaj narzekać. Gorzej, jeśli podczas jazdy przyjdzie nam coś włączyć, wyłączyć albo przestawić. Kontrowersje wzbudza głównie bardzo efektowna i pięknie wykonana konsola, na której umieszczono nie tylko przyciski, lecz także wyświetlacze ustawień klimatyzacji. Z miejsca kierowcy są one słabo czytelne, ale nie to okazało się najdziwniejsze – większą niespodzianką są lampki informujące o tym, jaka funkcja jest aktualnie aktywna. Sęk w tym, że zostały one umieszczone w taki sposób, że nie do końca wiadomo, do którego przycisku mają się odnosić. Tego nad lampką czy może pod?
To jednak dylematy, które po kilku tygodniach użytkowania powinny zniknąć, o ile oczywiście właściciel będzie często odświeżał swoją znajomość topografii kokpitu. Więcej trudności nie przewidujemy – reszta pójdzie już jak po maśle. Nie może być inaczej, skoro auto jedzie jak po szynach, automatyczna skrzynia niepostrzeżenie zmienia przełożenia, a silnik daje o sobie znać akustycznie dopiero na maksymalnych obrotach.
Cayenne jeździ tak, jak jeździł: bezproblemowo i zaskakująco komfortowo. I równie... niesportowo. Układ kierowniczy pozostał leniwy i prowadząc Porsche, nie sposób zapomnieć o tym, że to pokaźny SUV, a nie wyścigówka. To jednak żadna wada, bo w palecie silnikowej nowego modelu diesel ma być wybierany przez zdecydowanie spokojniejszą grupę klientów – 240 KM to dla Porsche dopiero gra wstępna, nawet jeśli wiele marek z satysfakcją na tym poprzestaje.
Jeśli jednak ktoś obawia się, że taka moc to za mało do sprawnej jazdy, będzie mile zaskoczony. Inżynierowie Porsche włożyli wiele pracy w to, aby jak najmniej mocy marnowało się w drodze do kół. Jak na auto o masie 2100 kg, w dodatku z „automatem” i silnikiem Diesla, Cayenne ma imponujące przyspieszenie. Do tego dużo miejsca i niemały bagażnik. Oszczędne, rodzinne Porsche!
PODSUMOWANIE - Czy komfortowe resorowanie i płynnie pracujący napęd przypadkiem nie gryzą się z wizerunkiem auta z kokpitem myśliwca i „pyskiem” drapieżnika? Nawet jeśli tak jest, to mało kto pogardziłby Porsche Cayenne’em z dieslem pod maską, który jeździ równie dostojnie jak poprzednik. Jedyny minus (bo wysoka cena bywa dla niektórych plusem) to niezbyt dobra czytelność konsoli kokpitu.
Porsche to marka sportowa i naturalne jest, że przy premierze każdego modelu silnik znajduje się w ścisłym centrum uwagi.
Patrząc w ten sposób na testowanego Cayenne’a, moglibyśmy dojść do wniosku, że... właściwie to niewiele się zmienił – sześciocylindrowy diesel nadal ma 240 KM.
670 litrów pojemności pozwala z rozmachem zaplanować listę rzeczy do zabrania na wakacje
Dużo miejsca z przodu i z tyłu, bardzo staranne wykończenie, wielki bagażnik. Kokpit przeładowany instrumentami.
Biorąc pod uwagę moc i masę auta, a także automatyczną skrzynię i napęd na cztery koła, osiągi są wyśmienite.
Na przednich fotelach siedzi się wygodniej niż w poprzedniku. Zawieszenie niezbyt twarde, wyciszenie – świetne.
Niby wszystko OK: Cayenne jest stabilny i przewidywalny, jednak układowi kierowniczemu zabrakło choć odrobiny sportowego zacięcia Porsche.
Czy komfortowe resorowanie i płynnie pracujący napęd przypadkiem nie gryzą się z wizerunkiem auta z kokpitem myśliwca i „pyskiem” drapieżnika? Nawet jeśli tak jest, to mało kto pogardziłby Porsche Cayenne’em z dieslem pod maską, który jeździ równie dostojnie jak poprzednik. Jedyny minus (bo wysoka cena bywa dla niektórych plusem) to niezbyt dobra czytelność konsoli kokpitu.