Ceny unikalnych egzemplarzy Porsche wystrzeliły w kosmos. Tylko w ostatnim miesiącu sprzedano dwa Porsche 911 za cenę przekraczającą milion euro. Kiedy na aukcji Original Spring Classic na podest wjechał model Porsche 911 GT2 Evo (993) wyprodukowany w ilości 11 sztuk zrobiło się bardzo gorąco. Ostatnie uderzenie młotka oznaczało, że na konto dotychczasowego właściciela przelana została kwota 1,45 miliona dolarów.
Jeszcze bardziej emocjonująca atmosfera panowała w willi Erba na jeziorem Como podczas ostatniej aukcji RM Sotheby’s.
Licytującym zostało przedstawione Porsche 911 Carrera RSR 3.8, jedno z 51 wyprodukowanych, które po zakupie nigdy nie wyjechało z garażu. Cena transakcji tego wyjątkowego egzemplarza przekroczyła 2 miliony euro!
Gorąco wśród kolekcjonerów zrobiło się też, kiedy niedawno Porsche ogłosiło, że model GT3 po liftingu będzie mógł być wyposażony w ręczną skrzynię biegów. Pretensje mieli właściciele limitowanej do 991 sztuk wersji R, która różniła się od GT3 m.in. możliwością zamówienia właśnie takiej przekładni.
Przypomnijmy, że odchodzące GT3 oraz GT3 RS były oferowane wyłącznie z automatycznymi przekładniami dwusprzęgłowymi.
Posiadacze R-ki mieli pretensje, że taka decyzja może niekorzystnie wpłynąć na cenę tego auta w przyszłości.
Na te zarzuty szef działu samochodów GT w Porsche Andreas Preuninger odpowiedział, że jeśli ktoś chce sprzedać 911 R on chętnie odkupi takie auto. Bardzo podoba nam się strategia Preuningera, który ponad wszystko ceni miłośników motoryzacji.
Nie jest tajemnicą, że wtórny rynek unikalnych modeli Porsche okazał się w ostatnich latach żyłą złota. Andreas Preuninger wprowadza strategię, która będzie utrudniała życie spekulantom zamawiającym limitowane Porsche tylko po to, by wystawić je na sprzedaż za wyższą kwotę zaraz po zakończeniu produkcji. Jak zaznacza Preuninger w wywiadzie dla Car&Driver „Osobiście wolę, by nasze samochody jeździły. Są za dobre by stały w garażu i gromadziły kurz”.
Właśnie takie osoby, które czują emocje jakich dostarczają samochody powinny zarządzać markami produkującymi sportowe maszyny.
„Nie podoba mi się biznes prowadzony przez ludzi, którzy kupują nasze samochody tylko po to, by na nich zarobić - zdecydowanie oświadcza Preuninger. Nie produkujemy zbyt wielu samochodów i znamy prawie wszystkich naszych klientów. Dlatego chcemy znać nazwisko właściciela jeszcze zanim konkretny samochód trafi do produkcji. Jeśli kupujesz samochód w celach zarobkowych to raczej oczywiste, że nie znajdziesz się na liście oczekujących na model, na który jest więcej chętnych niż liczba wyprodukowanych egzemplarzy. To nie jest kara, ale strategia dostarczania samochodów klientom, którzy rzeczywiście będą z nich korzystali. Myślę, że to jest po prostu uczciwe” – wyjaśnia Preuninger.
W pełni zgadzamy się ze strategią szefa sportowych samochodów Porsche. Nie zmienia to faktu, że przyjemnie jest zobaczyć 24-letnie dziewicze Porsche RSR, które ma na liczniku 10 km.