Auto Świat Prosimy o zapięcie pasów!

Prosimy o zapięcie pasów!

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Trzydziestoośmioletnia kobieta jechała samochodem ze swym trzyletnimsynkiem. Nawet niezbyt szybko, poniżej 60 km/h. Wpadła w poślizg - nocóż, każdemu może się zdarzyć. Auto poleciało bokiem do rowu iprzetoczyło się na dach. Nieostrożna mama wyszła z tego potłuczona, alechłopczyk nie miał żadnych szans: był na tylnym siedzeniu nie przypiętypasami

Prosimy o zapięcie pasów!
Zobacz galerię (1)
Auto Świat
Prosimy o zapięcie pasów!

Impet, jaki jego ciału nadał najpierw poślizg, a potem podcięcie kół auta na krawężniku i gwałtowny przewrót na dach, wyrzucił go przez tylną szybę samochodu. Wyobraźcie sobie, co się dzieje z trzyletnim ciałkiem, które przebija ogromnie mocną, stanowiącą dziś sztywny element konstrukcyjny szybę. Potem dziecko wylądowało na ziemi w miejscu, na które moment później wtoczył się dach samochodu.

Policjanci i ekipa karetki pogotowia widywali już w życiu różne rzeczy, ale czegoś takiego się długo nie zapomina.A najgorsza dla nich jest świadomość, że to nie ostatnia tego typu ofiara braku wyobraźni. Statystyki (optymistyczne, bo nie każdy ma odwagę się przyznać) twierdzą, że co trzeci kierowca samochodu jeździ bez pasów. Niezależnie od przepisów i zdrowego rozsądku.

Niezależnie od wiedzy, że już przy małej prędkości kolizja powoduje ciężkie obrażenia u kierowcy i pasażerów. Wciąż słychać dookoła bardzo nawet poważne i znane osoby, jak opowiadają - przepraszam - dyrdymały o ograniczeniu swobody osobistej i rzekomych zagrożeniach, jakie niesie ze sobą zapinanie pasów.

Owszem, pięćdziesiąt lat temu, kiedy pasy zapinane były na sprzączki podobne do pasków od spodni, albo i jeszcze bardziej skomplikowanie, zdarzało się, że osoba nie potrafiąca się wypiąć zginęła w płonącym samochodzie. Ale absolutnie nie dotyczy to dzisiejszych pasów, które są właściwie zupełnie niezawodne. I naprawdę ratują zdrowie i życie. Sprawa jest przecież zupełnie prosta i logiczna.

Ogranicza się do czystej fizyki - znanej każdemu (nawet najbardziej wolnemu duchem piewcy swobód obywatelskich) niutonowskiej zasady akcji i reakcji.To jest przecież całkowicie logiczne: "zawartość" samochodu jadącego z prędkością 50 km/h także przemieszcza się (w stosunku do podłoża)z szybkością 50 km/h. Kiedy samochód w wyniku zderzenia wytraca swą prędkość, odbywa się to w bardzo krótkim czasie i na ogromnie krótkim dystansie.

Jeśli więc pasażer tego pojazdu nie jest do auta przymocowany (właśnie pasami!), to w ułamku sekundy po kolizji z nie zmienioną, ogromną dla ciała ludzkiego szybkością nadal 50 km/h przemieści się w przód i zatrzyma na tym elemencie wnętrza samochodu, na który skieruje go wypadkowa sił zatrzymujących pojazd.

W efekcie - po przeliczeniu szybkości początkowej, przyśpieszeń i opóźnienia - otrzymamy przerażający wynik: 80-kilogramowy, nie przypięty pasami pasażer na prawym siedzeniu uderzając w deskę rozdzielczą samochodu będzie miał impet równy dwóm tonom! A więc 20-kilogramowe dziecko (mniej więcej sześciolatek) będzie w takiej sytuacji "ważyć" (czyli: uderzy w elementy kabiny samochodu z taką siłą) 500 kg!

Na dodatek pasażerowie na tylnej kanapie narażeni są na jeszcze większe ryzyko, jako że wypadkowa sił działających na ich ciała rzuca je najpierw w kierunku tylnej szyby lub dachu, co gwarantuje co najmniej ciężkie uszkodzenia kręgosłupa szyjnego i głowy. Żeby zaś postawić kropkę nad "i" dodać trzeba, iż nieprawidłowe zapięcie pasów jest również ogromnie niebezpieczne.

Na przykład kiedy pas jest zbyt wyluzowany. Teoretycznie pasy automatyczne likwidują luz, ale kiedy człowiek jest w napuszonym, obfitym ubraniu, luz jest niekasowalny. Pas wówczas działa za późno i nie jest w stanie optymalnie chronić człowieka. Szczególnie ryzykowna jest nonszalancka jazda w "pozycji zrelaksowanej", półleżącej.

Podczas zderzenia pasażer przypięty pasem, ale nie siedzący tylko półleżący, wślizguje się pod część biodrową pasa w stronę podłogi. A wówczas część ramieniowa pasa "chwyta" go za... szyję! I albo rwie kręgi szyjne, albo miażdży krtań. Albo i to, i to.

Także wygodne opieranie stóp o deskę rozdzielczą oznacza nieprawidłowe działanie pasa, który nie jest w stanie wyłapać ciała wsuwającego się pod częścią biodrową pupą na podłogę. Ponieważ zaś nogi pozostają na desce rozdzielczej, kolana mają wszelkie szanse na zmasakrowanie twarzy.

A jeszcze gorzej, jeśli w desce kryje się poduszka powietrzna, bo kolana (już połamanych przez poduszkę powietrzną nóg) o wiele wcześniej zetkną się z twarzą? Właśnie dlatego prowadzone są badania mające na celu maksymalne zabezpieczenie człowieka w samochodzie - zarówno pasami, jak poduszkami i innymi elementami, które... właśnie są wymyślane.

Jak choćby specjalny pas bezpieczeństwa wyposażony w swego rodzaju airbag. Ta odpalająca o wiele wcześniej od airbagów poduszka gazowa jednakże ma za zadanie li tylko ustawienie pasażera w odpowiedniej pozycji do "powitania" właściwych poduszek powietrznych.

Wszystko to zmierza do jednego: tylko najbardziej twardogłowi nie wierzą dziś, że zapinanie pasów bezpieczeństwa jest absolutną koniecznością, ale bardzo istotne jest również zapinanie ich prawidłowo.

A powinno to wyglądać tak: - Oparcie fotela powinno być ustawione w sposób możliwie bliski pionu; - Zagłówki muszą być wysunięte tak, by odchylona w tył głowa opierała się o nie potylicą; - Pas musi przechodzić przez górną przelotkę czysto, nie może być poskręcany ani tym bardziej zwinięty, bo nie będzie działać prawidłowo; - Jeśli samochód ma regulację wysokości pasów, powinno się ją wykorzystywać tak, by pas przebiegał po barku, ale na nim nie leżał.

Pasy bezpieczeństwa w samochodach są projektowane dla osób dorosłych - to znaczy o wzroście mieszczącym się w przedziale przeciętnym dla osób dorosłych. Mimo coraz powszechniej spotykanej regulacji wysokości kotwiczenia punktu górnego nie nadają się więc dla dzieci.

Statystyka stworzona przez niemieckie stowarzyszenie firm ubezpieczeniowych udowadnia dobitnie, że dzieci przewożone w zabezpieczeniach odpowiednich do swego wieku (a więc wzrostu i wagi) mają pięciokrotnie wyższe szanse przeżycia wypadku bez obrażeń (41,5 proc.) niż ich odpowiednicy przewożeni po prostu w pasach (8,4 proc.).

Dzieci do 18. miesiąca życia najlepiej przewozić w odpowiednim foteliku tyłem do kierunku jazdy - w razie kolizji głowa, szyja i plecy dziecka zabezpieczone są szerokim i wysokim oparciem fotelika. Ale jeśli w samochodzie jest poduszka powietrzna dla pasażera i nie posiada ona oddzielnego mechanizmu dezaktywacji, taki fotelik "tyłem do przodu" należy zamontować na tylnym siedzeniu.

W przeciwnym wypadku odpalenie airbagu może dziecko nawet zabić. Nie należy dowierzać tzw. odłączaniu software'owemu, polegającemu na dezaktywacji poduszki powietrznej za pomocą polecenia wydanego modułowi samochodu za pośrednictwem komputera serwisowego. Bezpieczniejszy jest system stosowany przez niektórych producentów (np. Alfa Romeo, Citroeon), gdzie airbag dezaktywowany jest przez przekręcenie kluczyka zapłonowego w "stacyjce" poduszki powietrznej.

Kto się prawidłowo przypina pasami, ma wielkie szanse przeżycia. A to dlatego, że pas bezpieczeństwa stanowi tylko (nieodzowny) element systemu zabezpieczania człowieka w nowoczesnym samochodzie. Czujniki wykrywają kolizję w bardzo krótkim czasie i w ciągu milisekund uruchamiane są pasy bezpieczeństwa, ich pirotechniczne napinacze i ograniczniki napięcia oraz poduszki powietrzne.

A jeśli airbagów jest więcej, potrafią się one dostosować do kierunku udaru; podczas kolizji bocznej odpalane są więc poduszki boczne i chroniące głowę (np. kurtyny). W najnowszych zaś rozwiązaniach siła odpalenia airbagów dostosowana jest na dodatek do prędkości, z jaką do kolizji doszło, by niepotrzebnie nie poddawać pasażerów zbyt wielkim przeciążeniom wstecznym, mogącym same w sobie stanowić zagrożenie.

A "inteligentne" pasy - posiadające tzw. ograniczniki siły napięcia - tak dostosowują swe działanie, by wychwytywać ciało człowieka elastycznie. Najpierw więc trochę się poddają, potem blokują, potem dociągają (napinacze), a potem znów trochę poddają (ograniczniki siły napięcia). Dzięki temu hamowanie rozpędzonego ciała człowieka odbywa się miękko, co umożliwia uniknięcie nadmiernych przeciążeń żeber.

Pasy w podobnym stopniu jak poduszki powietrzne są wyklinane przez ludzi twierdzących, że mają za silną wyobraźnię. Że tylko pomyślą o działaniu tych urządzeń, a już widzą ofiary spowodowane ich funkcjonowaniem. Potężna to wyobraźnia, ale jakże wybiórcza! Bo przecież te same osoby nie mają żadnych złych skojarzeń, kiedy patrzą na stojący (czy nawet jadący) samochód.

A samochód jest potencjalnym narzędziem zbrodni. Jak pistolet. Czy siekiera. A każdym narzędziem niebezpiecznym można zrobić krzywdę zarówno innym, jak i sobie. Trzeba więc uczynić wszystko, by narzędzie to jak najlepiej zabezpieczyć. A więc by auto miało np. hamulce - by nie zrobić krzywdy innym - i pasy oraz airbagi, by zminimalizować krzywdy, jakie może uczynić swym pasażerom. S. Szych, M. Pertyński

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: