Niektórych rzeczy zawsze można być pewnym – zalicza się do nich także to, że Range Rover będzie najbardziej konserwatywnym przedstawicielem swojego gatunku. Stylistom po raz kolejny udało się w idealnej harmonii połączyć styl „wiejskich wakacji królowej” z wielkomiejskim szykiem.
Cieszymy się, że Range Rover nadal będzie miał się czym pochwalić w terenie, choć większość klientów pewnie i tak się tam nie zapuści. Z niecierpliwością oczekujemy wrażeń z testów – premiera za 2 tygodnie w Londynie.
Dlaczego premiera Range Rovera jest tak ważnym wydarzeniem dla Anglików?
Ponieważ luksusowa terenówka to kwintesencja brytyjskości, a konkretnie – symbol luksusowego życia na prowincji. Wyobraźmy sobie przez chwilę brytyjskiego lorda na włościach. Jego typowe atrybuty to: woskowany płaszcz Barbour,eleganckie kalosze, czyli wellingtony, a w garażu – koniecznie Range Rover. Do tego samochodu okazyjnie przesiada się z Bentleya królowa, kiedy spędza czas w wakacyjnej rezydencji, natomiast 3-drzwiową odmianą zadawała szyku w mieście księżna Diana.
O ile preferencje rodziny królewskiej są świetną reklamą dla marki, o tyle sama koncepcja pojazdu jest równie przekonywająca – Range Rover był pierwszym pojazdem, który połączył wygodę Jaguara XJ z dzielnością terenową Defendera. Mimo pojawienia się od tego czasu naśladowców i obniżenia wymagań co do drugiej cechy Range swoich ideałów się nie wyzbył.
Nie przez przypadek pierwsze zdjęcia nowego modelu pokazują auto na pustyni
Zawieszenie nowego Range Rovera nadal będzie pneumatyczne, jednak udoskonalono komputer sterowania jego parametrami, czyli Terrain Response System. Pozwala on wybierać poszczególne tryby pracy zgodnie z pokonywanym terenem.
Podobnie jak Porsche 911, także Range Rover nie ma prawa rewolucyjnie zmieniać swoich kształtów. „Bardzo się staraliśmy, by podkreślić typowe dla tego modelu eleganckie proporcje i zachować proste przetłoczenia” – mówi Gerry McGovern, szef projektu. Naszym zdaniem jednak największy Range skorzystał z rozluźnienia charakteru marki, jakie spowodował najmniejszy Evoque.
Świadczą o tym chociażby zaoblony front czy zachodzące na bok „łezki” reflektorów. Oprócz optycznego rozciągnięcia sylwetki minimalnie zmieniono też wymiary karoserii – wydłużono ją o 2 cm i obniżono o 3 cm. Centymetrów przybyło też między rzędami foteli – tylni pasażerowie mają teraz o 12 cm więcej miejsca.
Najważniejsza zmiana jest niewidoczna gołym okiem
Ale okazuje się przełomowa w klasie dużych terenówek – nadwozie nowego Range Rovera całkowicie wykonano z aluminium. W porównaniu z poprzednikiem oznacza to spadek masy aż o 420 kg! Choć nawet taka „dieta” nie pozwala zaliczyć Range’a do klasy wagi koguciej, to jednak Colin Chapman, założyciel Lotusa i najsłynniejszy propagator idei „dodawania lekkości”, byłby dumny.
Do poruszania nadal jest aż 2,2 t naszpikowanego luksusami samochodu, dlatego pod maską nie mogło zabraknąć benzynowych i wysokoprężnych „V8-ek” z doładowaniem. Nowością ma być sześciocylindrowy diesel, dostępny dotychczas tylko w Range Roverze Sporcie.
Dżentelmeni o pieniądzach nie mówią, szczególnie brytyjscy. Statystyki jednak potwierdzają, że klienci zaakceptują cenę wyjściową przekraczającą 400 tys. zł.