Chociaż korki uliczne, zatory na drogach podczas weekendów, kontrole radarowe oraz ceny paliwa sprawiają posiadaczom aut coraz więcej trudności, większość kierowców uważa swój pojazd raczej za rodzaj zabawki i symbol społecznego prestiżu niż za środek służący do przewozu ludzi i bagażu.

Według badań przeprowadzonych przez firmę Deloitte około 60 proc. Hiszpanów kieruje się przy zakupie auta przede wszystkim jego marką i wyglądem. Na drugim miejscu są osoby, dla których najważniejszą zaletą wozu jest jego cena i ilość spalanej benzyny.

Dla tych pierwszych idealny samochód to najnowszy model sportowy albo wielka limuzyna, wyposażona we wszystkie cuda techniki komputerowej ułatwiające komunikację i rozrywkę. Tym drugim najbardziej zależy na praktycznym środku transportu, prostym i o dużo skromniejszym wyposażeniu, które ma przede wszystkim zwiększać bezpieczeństwo pasażera, takim jak ABS i poduszki powietrzne. Można by jeszcze dorzucić ogranicznik prędkości, pozwalający uniknąć płacenia wysokich mandatów.

Różnice między tymi dwoma głównymi typami klientów opisanymi przez Deloitte dotyczą także czynników wpływających na wybór konkretnego samochodu oraz sposobu konserwacji już zakupionego wozu. Z przeprowadzonego badania wynika, że u co drugiego klienta na podjęcie decyzji ma wpływ reklama, przy czym w przypadku aż 30 proc. wpływ ten jest decydujący.

Reklamy telewizyjne, specjalistyczne czasopisma oraz internet to główne źródła informacji dla osób pragnących jeździć modnym i nowoczesnym autem. Pozostali użytkownicy decyzję o zakupie auta konsultują ze swoimi rodzinami, a ci najbardziej pragmatyczni uzależniają wszystko od ceny pojazdu.

Wielcy producenci kontrolują dość skutecznie rynek sprzedaży, ponieważ ulubionym miejscem zakupu nowego samochodu jest dla przeciętnego Hiszpana autoryzowany sklep danej marki. Zakupy w wielkich centrach handlowych czy w sklepach oferujących różne marki samochodów robi się rzadziej.

W każdym jednak wypadku w miarę upływu czasu koszt utrzymania samochodu sprawia, że dbamy o niego coraz mniej. W miarę starzenia się wozu coraz rzadziej korzystamy z autoryzowanych stacji napraw, niezależnie od tego, czy jeździmy modelem rodzinnym, czy sportowym. 70 proc. samochodów pozostaje pod opieką autoryzowanych stacji przez pierwsze cztery lata. Później korzystamy z usług innych, niemarkowych warsztatów samochodowych.