Auto powstało jako projekt rajdowy. Czy trafi na trasę któregoś z terenowych wyścigów? Naszym zdaniem na razie jest zbyt delikatne. Dlatego wróżymy mu świetlaną przyszłość jako wersja Yeti dla miłośników wypraw terenowych. Gdyby auto trafiło do sprzedaży, a cena nie była abstrakcyjna chętnych by nie zabrakło.
Xtreme zbudowane jest na płycie zwyczajnej Skody Yeti. Ma ten sam rozstaw osi i kół. Zmieniono i wzmocniono jednak zawieszenie. Wszystko, by zwiększyć prześwit auta, zmieścić wyczynowe amortyzatory i 17 calowe felgi z terenowymi oponami.
Pod maską silnik 1.8 TSI o mocy 150 KM i skrzynia DSG. Czy to wystarczy na rajdowych trasach? Pewnie nie, ale po uruchomieniu silnika z wydechów wydobywa się rasowy dźwięk terenowego ścigacza.
Do tego potężne zderzaki z uchwytami do ewentualnego podczepienia liny pełnowymiarowe koło zapasowe schowane w bagażniku i... cztery saperki.
Wyposażenie Xtreme sugeruje z resztą, że auto idealne nadaje się na wyprawy terenowe. Saperki w drzwiach, termosy, duża apteczka tuż przy schowku pasażera oraz maty najazdowe to wyposażenie seryjne Xtreme. Podobnie jak dwa scyzoryki między fotelami, a wszystko w miłym wykończeniu z czarnej alcantary przeszytej żółtą nicią.
Obszyta jest nią deska rozdzielcza, kierownica, dźwignia zmiany biegów i boczki drzwi. Nie brakuje też elementów z tworzywa przypominającego karbon. Ale najciekawsze jest miejsce na tablet, na szczycie deski rozdzielczej. Dlaczego nie można tego zastosować w seryjnym aucie?
Cztery kubełkowe fotele są wygodne i zwiększają ilość miejsca dla podróżujących. Na co dzień zapinanie w wielopunktowe pasy mogłoby być jednak uciążliwe.
Silnik nie był na kuracji wzmacniającej. Ma 150 KM i rozpędza auto do 192 km/h w 9 sekund.
Xtreme to praktycznie fabryczna Yeti w atrakcyjnym opakowaniu. A skoro tak, to apelujemy, by auto trafiło do seryjnej produkcji.