Przed nadchodzącą zimą warto zadbać o prawidłową pracę podstawowych podzespołów elektrycznych auta. Przy niskich temperaturach nie ma taryfy ulgowej – tylko w pełni sprawny akumulator i rozrusznik pozwolą na bezproblemowy rozruch silnika.

W przeciwnym razie bezradnie rozłożymy ręce, gdy w mroźny poranek prądu starczy tylko na kilka wolnych obrotów silnika – zbyt wolnych, by go odpalić. W takiej sytuacji jako rozwiązanie w pierwszej kolejności przychodzi na myśl wymiana akumulatora.

Wystarczy prosty pomiar

Niestety, przyczyny złego stanu akumulatora mogą leżeć poza nim, a jego wymiana pozwoli tylko doraźnie usunąć zaistniały problem. Można to ustalić, wykonując prosty pomiar amatorskim miernikiem elektronicznym.

Chociaż proponowany przez nas test nie daje od razu konkretnej odpowiedzi, pozwala jednak zwrócić uwagę użytkownika auta, że coś jest nie tak z „elektryką” i powinien się zgłosić do warsztatu.

Żeby wykonać pomiar, potrzebny jest miernik prądu stałego (popularny miernik elektroniczny), przyda się też jedna osoba do pomocy. Na początku trzeba sprawdzić napięcie na akumulatorze przy wyłączonym zapłonie.

Powinno ono wynosić około 12,5 V. Jeśli jest dużo niższe, to znaczy, że akumulator jest uszkodzony lub niedoładowany. Nawet jeśli napięcie na akumulatorze jest właściwe, to nie oznacza to, że ma on nadal dobrą moc rozruchową.

To jednak można sprawdzić tylko specjalnym testerem w warsztacie, uwzględniającym wydajność baterii pod obciążeniem. Wracając do tego, co można sprawdzić samemu: przede wszystkim napięcie ładowania. Należy mierzyć je na zaciskach akumulatora przy włączonym silniku.

Wydajność z czasem spada

W większości popularnych samochodów napięcie ładowania powinno się mieścić w przedziale od 13,6 do 14,5 V i powinno pozostawać stałe niezależnie od obrotów.

Jedynie w najnowszych samochodach wyższych klas napięcie ładowania może być wyższe i sięgać nawet 15 V, ale w takich przypadkach pracą alternatora zarządza elektronika pokładowa auta i najlepiej niczego samemu nie dotykać.

Niestety, wynik pomiaru mogą zakłamać złe połączenia kabli. Jeśli np. na klemach będzie dużo tlenków albo na połączeniu masy z karoserią – silna rdza, wówczas nastąpi spadek napięcia, i to zarówno podczas ładowania, jak i poboru prądu.

Chronić przed zanieczyszczeniami

Oprócz pomiarów należy zwrócić uwagę również na czystość alternatora i rozrusznika. Jeśli będą one przez dłuższy czas pod wpływem np. wycieków oleju, ulegną przedwczesnemu uszkodzeniu.

Jeśli zdecydujemy się na samodzielny demontaż rozrusznika czy alternatora, trzeba pamiętać o odłączeniu przewodów od akumulatora. Jeśli tego zaniechamy, możemy nieświadomie stworzyć ryzyko pożaru auta. Podczas montażu trzeba zwrócić uwagę, by nie pomieszać przewodów oraz oczyścić złącza elektryczne.

Sprawdzenie napięcia na akumulatorze

Objawy złego stanu akumulatora są najbardziej widoczne przy niskich temperaturach – silnik podczas próby rozruchu osiąga bardzo wolne obroty, któreszybko spadają. Jeśli akumulator ma już za sobą kilka lat eksploatacji, są podstawy, by myśleć o jego wymianie.

Najpierw lepiej jednak sprawdzić, czy nie jest on po prostu niedoładowany, np. z powodu usterki alternatora. W tym celu należy zmierzyć napięcie na zaciskach, a najlepiej wykonać test testerem akumulatorów.

Podczas ładowania akumulatora trzeba pamiętać, by prąd ładowania nie był zbyt duży. Najlepiej, jeśli nie przekracza jednej dziesiątej prądu rozruchowego akumulatora.

strona 2

Pomiar napięcia ładowania i napięcia podczas rozruchu

Pomiar napięcia na zaciskach akumulatora wykonany przy pracującym silniku powinien wykazać wartości w granicach 13,6-14,5 V (w niektórych najnowszych modelach aut do 15 V).

Jeśli tak jest, mamy niemal pewność, że układ ładowania funkcjonuje prawidłowo. Pełnej pewności nie można mieć, ponieważ zdarzają się wady alternatorów wynikające np. ze skorodowania płytek stojana, w wyniku czego ładowanie znika i znów się pojawia, w zależności od warunków. Jeśli napięcie mocno przekracza 14,5 V, zazwyczaj oznacza to uszkodzony regulator napięcia.

Jeśli napięcie jest zbyt niskie, przyczyn może być więcej i dalszą naprawą powinien zająć się już tylko specjalistyczny warsztat. Natomiast regulator napięcia można spróbować wymienić samodzielnie, zwłaszcza że jego koszt to na ogół tylko kilkadziesiąt złotych – więcej może kosztować dojazd do warsztatu.

Jeśli się tego podejmiemy, należy pamiętać o dwóch zasadach: przed wymianą odłączyć akumulator (najpierw przewód masowy) i nie pomylić kabli przy podłączaniu regulatora.

Jest on zazwyczaj przymocowany tylko 2 lub 3 śrubkami i po ich odkręceniu łatwo go wyjąć. Po zamontowaniu nowego regulatora napięcie ładowania powinno mieć właściwą wartość.

Warto też zmierzyć napięcie podczas rozruchu. Jeśli spada ono do bardzo niskich wartości, np. 8 V, to albo mamy do czynienia z zużytym akumulatorem, alboz uszkodzonym rozrusznikiem (jeśli wszystko jest sprawne, napięcie przy rozruchu nie powinno spadać poniżej 10 V).

W takiej sytuacji nawet bez miernika zauważymy, że coś jest nie tak, gdyż rozrusznik z trudem kręci silnikiem – rozruch przy niskiej temperaturze na pewno się nie uda.

Dalszą diagnostyką powinien się zająć warsztat, który najpierw upewni się za pomocą testera, w jakim stanie jest akumulator. Jeśli okaże się, że winę za zżeranie prądu ponosi rozrusznik, przygotujmy się na wydatek na naprawę od 150 do 400 zł – to na ogół tańsze wyjście niż kupno nowego rozrusznika.

Test akumulatora

Większość warsztatów ma specjalne testery do sprawdzenia akumulatora. Od zwykłego miernika elektronicznego różnią się one tym, że dokonują oceny, symulując obciążenie, czyli stwarzają warunki, jakie wystąpią np. przy niskich temperaturach.

Dlatego często bywa tak, że akumulator, który według kierowcy wydaje się jeszcze dobry, zostaje oceniony jako do wymiany. Na ogół taki test w większości warsztatów można wykonać bezpłatnie i bez wcześnie0jszego umawiania się.

Przed testem trzeba wprowadzić parametry badanego akumulatora, m.in. prąd rozruchowy. Badanie jest na ogół bezpłatne, trwa kilkanaście sekund i pozwala uniknąć niepotrzebnej wymiany akumulatora.

Najczęstsze usterki alternatora i rozrusznika

Co można zrobić, by uniknąć awarii alternatora i rozrusznika? Przede wszystkim trzeba zadbać o to, by pracowały w czystości. Alternator jest wrażliwy na wodę i zanieczyszczenia wzbijane przez koła – powodują one jego wewnętrzną korozję, a w niektórych przypadkach nawet pękanie obudowy.

Skutecznym zabezpieczeniem przed tym jest osłona pod silnikiem, której jednak w wielu autach już brakuje. Dla dobra alternatora lepiej ją znów założyć (wydatek od 50 do 500 zł).

Rozrusznik nie jest tak wrażliwy na wodę i kurz, ale łatwo może go uszkodzić olej cieknący z silnika – wystarczy kilka kropel, by nieodwracalnie przegrzać uzwojenia. Najczęściej przyczyną usterek alternatora i rozrusznika jest po prostu zużycie mechaniczne wynikające z dużego przebiegu.

Zużyciu ulegają przede wszystkim szczotki, ale też pierścienie ślizgowe wirnika (alternator) lub komutator (rozrusznik)oraz łożyska. Jeśli nie chcemy, aby taka usterka nas zaskoczyła, warto w autach o przebiegu 200-250 tys. km dokonać profilaktycznego przeglądu. Co prawda zapłacimy za to 100-150 zł, ale unikamy większych kosztów w przyszłości.

Podsumowanie

Jeśli zauważamy jakiekolwiek objawy niedoładowania akumulatora, warto od razu reagować. Dzięki temu unikniemy większych wydatków w przyszłości i nieprzyjemnych sytuacji.

W popularnych autach na wstępną ocenę pracy alternatora i stanu akumulatora pozwala zaproponowany przez nas pomiar. Wystarczy prosty miernik i parę chwil, by wiedzieć, czy jest powód do przeglądu „elektryki” w warsztacie.

Niestety, w najnowszych modelach diagnostyka jest trudniejsza – występuje skomplikowane zarządzanie energią, np. niedoładowany akumulator może spowodować brak elektrycznego wspomagania kierownicy.