Jeśli na zlotowy parking przyjedziemy tak zmodyfikowaną Kią, to mamy zagwarantowane zainteresowanie dużo większe niż posiadacze najbardziej "wypasionych" Land Cruiserów czy Patroli. Jednak lepiej zawczasu przemyśleć zamiary, bo droga do celu będzie trudna. Długo mogą o tym opowiadać twórcy egzemplarza demonstracyjnego przedstawicielstwa Kii. Dowiedli, że nawet nietypowe (przynajmniej w warsztatach tuningowych) auto można kompleksowo zmienić. A efekt? Pierwsze, co rzuca się w oczy, to duże zmiany w nadwoziu. Dodanie progów, całkowicie nowy zderzak przedni i belka wzmacniająca tylny, mają za zadanie nie tylko chronić przed uszkodzeniami, ale dają też podparcie dla podnośnika typu hi-lift. W tym przypadku brak gotowych rozwiązań jest mniejszym problemem, doświadczone w przeróbkach warsztaty doskonale dopasują i wykonają "opancerzenie". To w Kii jest naprawdę porządnie opracowane, dobrze zamocowane i estetyczne. Nie zapomniano o parametrach terenowych. Kąty natarcia czy zejścia prezentują się rewelacyjnie i są nieporównywalne do aut seryjnych. Z tyłu trzeba było usunąć koło zapasowe, ale znalazło ono miejsce na bagażniku dachowym. To również solidna konstrukcja, niestety ma jedną istotną wadę - mocowana jest do seryjnych relingów, przez co ładowność spada do 75 kg. Odejmując ciężar samego bagażnika, "zapasu" i podnośnika, okazuje się, że... nie ma mowy o przewożeniu toreb. Silnik i układ napędowy pozostały seryjne. To dobrze, bo zapewniają odpowiednią trwałość (nie do przecenienia podczas dalekich wyjazdów), a jednocześnie bez problemów dają sobie radę z ciężkim autem. Pomiar obnażył "otyłość" samochodu: gotowy do jazdy ma niemal 2,5 t, co oznacza, że przybyło mu około 0,5 t. Biorąc to pod uwagę, jak również opony typu M/T, średnie zużycie paliwa na poziomie 12,5 l/100 km ocenimy jako przyzwoite. Na szosie daje o sobie znać podwyższony hałas. To "zasługa" zakłóceń w aerodynamice oraz opon z "agresywnym" bieżnikiem. Jednak podróżowanie z prędkościami około 90-100 km/h przebiega w miarę komfortowo i bezpiecznie. Uważać trzeba podczas hamowania na mokrej nawierzchni, ale to wina opon, a nie auta. Już na asfalcie dostrzegliśmy wadę zawieszenia. Ustawione zostało zbyt nisko (prześwit z przodu 22 cm, z tyłu 25 cm), przez co kołom przednim brakuje miejsca w zakolach nawet na małych "hopkach". Niezbyt duży jest też skok tylnych kół, szybko ograniczany przez odboje. Przednie kolumny resorujące są gwintowane, więc można w miarę łatwo powiększyć prześwit. Ocieranie kół mocno dawało też o sobie znać w terenie, co właściwie wykluczało możliwość docenienia zalet zmienionego podwozia w zakresie szybkiej jazdy po nierównej nawierzchni. Przydałby się też nieco większy skok kół. Nad amortyzatorami i sprężynami pracowała włoska firma Overland 4x4 i był to istotny składnik kosztów (12 000 zł). Amortyzatory wyposażone są w zasobniki gazowo-hydrauliczne, gwarantujące długotrwałą pracę w ciężkich warunkach bez zmiany parametrów tłumienia oraz możliwość regulacji. W terenie od razu potwiedziły się przypuszczenia z oględzin - nadwozie nie wchodzi "w konflikt" z terenem, kolejne zjazdy i podjazdy atakujemy z coraz większym zapałem. Za spokój podczas pokonywania głębszych kałuż czy brodów odpowiada snorkel (jedna z ostatnich modyfikacji). Poza drogami raczej nie odczuwamy braku mocy silnika, który bez problemów "ciągnie" już od niskich obrotów. Opony M/T BF Goodrich (235/85 R 16) zapewniają trakcję nawet w prawdziwym błocie. Przerobiony egzemplarz ma dołączany na sztywno napęd przedniej osi (równolegle oferowano też Sorento z międzyosiowym sprzęgłem płytkowym) oraz reduktor. Oczywiście nie do pogardzenia byłyby blokady mostów (chociaż tylnego), niestety trudno takie dostać. W opresji pozostaje więc liczyć na sprawność wyciągarki. Nam Warn 9.5 xp pomógł szybko i skutecznie...PodsumowanieOczywiście można zadać sobie pytanie, po co tak głęboko zmieniać Sorento, skoro łatwiej zmodernizować Jeepa lub Toyotę? Powodem może być chociażby korzystna cena zakupu (na rynku używanych) oraz niezła jakość tego auta. Sorento "Evo" to egzemplarz dobry zarówno do mniejszych wypraw, jak i jazdy w ciężkim terenie. Plusy? Trafne zmiany w nadwoziu i dobrze dobrane wyposażenie. Do minusów zaliczymy ocieranie kół i niską nośność bagażnika dachowego. Ciekawy pojazd, mogący utrzeć nosa wielu utytułowanym konkurentom. Zainteresowanym możemy przekazać kontakty do firm pracujących przy przeróbkach.
Trud wynagrodzony
Nie wszystkie auta przerabiane są równie często. Jeśli mamy właśnie taki rzadki model, wiele rzeczy trzeba po prostu samodzielnie zaprojektować i zlecić do wykonania