- Przedstawiamy używane samochody, które były najpopularniejsze w zeszłym roku w imporcie w Polsce
- Część z importowanych aut jest godna polecenia, ale wiele z nich to niestety modele, które mogą sprawić problemy
- Jak zawsze dominują samochody niemieckich producentów
Nasz „Top 20” idealnie pokazuje, które modele są hitem importowym. Prezentowana lista została opracowana na podstawie danych dostarczonych przez Samar za rok 2018. Trendy w zasadzie są niezmienne, bo wśród najpopularniejszej dwudziestki znalazło się aż osiem aut pochodzących ze stajni Volkswagena. Na drugiej pozycji uplasował się Opel (cztery modele), na trzecim zaś Ford (trzy pojazdy). Dalej były wspólnie BMW i Renault. Dominują niemieckie modele (aż 16!) – sprowadzamy je najczęściej, bo cieszą się największym zainteresowaniem.
11-letnie auta na topie
Do zestawienia wybraliśmy modele powstałe w 2008 roku, bo średnia wieku importowanych aut w zeszłym roku to około 11 lat. Nie oznacza to jednak – rzecz jasna – że inne generacje popularnych modeli nie pojawiają się w imporcie.
Galeria zdjęć
Jedyny model japońskiej marki, który znalazł się w „Top 20” – Toyota Yaris. W 2018 r. do Polski trafiło ponad 10 tys. egzemplarzy tego modelu. Produkowany we Francji Yaris II jest niezłym wyborem, ale na pewno nie idealnym. W zasadzie każdy z silników ma swoje przypadłości, na szczęście zwykle koszty naprawy nie są wysokie. Czasem zdarzają się też problemy z elektryką. Uważajcie: wiele aut najlepsze lata ma już za sobą (byłe nauki jazdy, samochody po firmach). Ceny miejskiej Toyoty startują od ok. 11 tys. zł, ale na zakup radzimy przeznaczyć 15-20 tys. zł – o wiele łatwiej znaleźć coś interesującego w niezłym stanie. Jeśli Yaris ma 5 drzwi, klimatyzację i nieduży przebieg, nie czeka szczególnie długo na nowego nabywcę.
Aż cztery modele Volkswagena znalazły się w dwudziestce importowych hitów 2018 roku. Touran jest także jednym z czterech vanów w tym zestawieniu (obok Renault Scenica i Opli: Zafiry oraz Merivy). W zeszłym roku do kraju trafiło aż 10 126 egzemplarzy rodzinnego Volkswagena. Tourana trzeba pochwalić za prostą obsługę i sporą ilość miejsca w kabinie (jak na kompaktową wielkość tego modelu). Polecamy go z prostym benzyniakiem 1.6 8V, który świetnie współpracuje z instalacją LPG, nie zapewnia jednak zbyt dobrych osiągów. Jeśli nie jest wyeksploatowany, wciąż może być dobrą propozycją. To samo dotyczy diesla 1.9 TDI (poza wersją BXE, która występowała tu między 2003 a 2010 rokiem).
Hit wśród nowych aut ma także swoje dość wysokie miejsce w imporcie. 10 477 sztuk używanych Octavii sprowadzono do Polski w 2018 roku. Niezależnie od tego, na które z dwóch nadwozi się zdecydujecie, nie będziecie narzekać na wielkość bagażnika. W kabinie też jest sporo przestrzeni, co sprawia, że Octavia cieszy się zainteresowaniem. Egzemplarze z 2008 roku kosztują ok. 20-22 tys. zł, ale radzimy uważać, bo wśród nich sporo jest zajeżdżonych (ulubione auto firmowe). Również pod względem silników bywa kłopotliwie – radzimy wybierać tylko proste i sprawdzone motory (np. 1.6 8V lub 1.9 TDI, ale poza BXE). Niestety, niewiele aut ma dobre wyposażenie, także jakość wykończenia bazowych egzemplarzy wypada raczej przeciętnie.
Megane zajął 17. pozycję wśród importowych przebojów, ale gdy spojrzycie na segment kompaktowy, to z wynikiem 11 488 sztuk znajdzie się on w ścisłej piątce! Na pewno zawdzięcza to atrakcyjnej cenie, która jest wyraźnie niższa niż w wypadku np. Golfa, gdy porównamy zbliżone roczniki. Nie bez znaczenia jest też to, że 3. generacja to model wyraźnie poprawiony w stosunku do poprzednika. O wiele mniejsze problemy z elektroniką, lepsze wykończenie, przy tym wciąż bardzo dobre wyposażenie i wiele godnych polecenia wersji silnikowych (np. 1.6, 2.0, 2.0T, 1.6 dCi oraz 2.0 dCi). Oferta rynkowa także jest spora, do tego wcale nie dominują w niej auta importowane, bo krajowych również jest całkiem sporo.
Jedyny minivan w naszym zestawieniu – jego import w 2018 r. wniósł 12 215 sztuk. Zbudowana na bazie Corsy Meriva kusi nie tylko atrakcyjną ceną – 15 tys. zł wystarcza na 11-letni egzemplarz – lecz także sporym jak na swoje rozmiary wnętrzem i bardzo prostym sposobem jego aranżacji. Współzamienność sporej liczby części mechanicznych z innymi modelami Opla sprawia, że ceny napraw są rozsądne. Oczywiście, żeby ten samochód nie nadwyrężył waszych kieszeni, musicie wybrać odpowiednią wersję silnikową. Polecamy benzyniaki (zarówno 1.6, jak i 1.8), bo turbodiesle mogą być już kłopotliwe w eksploatacji. Do tego zarówno silnik 1.3 CDTI (Fiat), jak i 1.7 CDTI (Isuzu) są obciążone kilkoma typowymi przypadłościami. W przypadku samochodów z importu, które tu zdecydowanie dominują, dość trudno o egzemplarz bez cofniętego licznika oraz bez przygód blacharskich.
Fiesta to trzeci pod względem popularności hit zeszłorocznego importu w klasie B. Do Polski w 2018 roku trafiło aż 13 404 sztuki małego Forda (lepsze są jedynie Corsa i Polo). Wcale nas to nie dziwi, bo Fiesta VI, produkowana od 2008 r., świetnie łączy ciekawy wygląd zewnętrzny z niezłymi właściwościami jezdnymi. Jeśli doliczyć do tego atrakcyjną cenę (od 13,5 tys. zł) i proste benzyniaki, nie licząc nowszych silników serii EcoBoost (z dieslami ostrożniej), otrzymujemy niezły stosunek jakości do ceny. Uważać trzeba na auta pofirmowe, których – o dziwo – nie brakuje. Dość kiepskim pomysłem jest także mariaż benzyniaka 1.25 z instalacją LPG! Przed zakupem sprawdźcie również przekładnie kierownicze.
Kawał auta za niewygórowane pieniądze – to chyba temu Mondeo III zawdzięcza swoją popularność i wysokie miejsce w zeszłorocznym imporcie (13 508 egzemplarzy). Nie jest to model pozbawiony wad – warto skontrolować, czy nie jest skorodowany, radzimy też wystrzegać się diesla 1.8 TDCi. Ale w Mondeo 3. generacji znajdziecie także sporo udanych silników – przede wszystkim popularnego francuskiego diesla 2.0 (PSA). W jego wypadku istnieje jednak spore ryzyko zakupu auta pofirmowego. Z drugiej strony dzięki dużej podaży egzemplarzy tego typu cena Mondeo nie jest wysoka. Dobrym silnikiem jest także benzynowa jednostka 2.0/145 KM, jednak spotyka się ją o wiele rzadziej od diesla.
Może wśród nowych aut SUV-y zyskują na popularności, ale w imporcie duże rodzinne auto to wciąż przede wszystkim van. Kompaktowa Zafira zajmuje drugie miejsce wśród takich pojazdów, które przyjechały do Polski w minionym roku (pierwsze jest Renault Scenic, które uplasowało się oczko wyżej, ale różnica to tylko 367 egzemplarzy). W 2018 roku w kraju pojawiło się 13 627 używanych Zafir, co sprawia, że wybór jest ogromny, a ceny atrakcyjne – na auto z 2008 roku wystarczy 16-18 tys. zł, a za około 22 tys. zł można kupić nawet usportowioną odmianę OPC z udanym motorem 2.0T. Wśród zalet Zafiry wymienia się przede wszystkim obszerne wnętrze, które nie tylko jest 7-osobowe, lecz także łatwo można je aranżować bez konieczności demontażu 2. i 3. rzędu. Bezpieczny wybór to benzyniaki (np. 1.8) oraz fiatowski diesel 1.9 (uwaga na awaryjne skrzynie biegów).
Najchętniej sprowadzany van A.D. 2018 – 13 994 sztuk w 2018 r. Scenic kusi przede wszystkim niskim kosztem zakupu – w przypadku przedliftingowych aut (modernizacja była przeprowadzona w 2008 r.) nie dziwi cena 12 tys. zł. Lepiej jednak dorzucić ze 2-3 tys. i kupić model po zmianach, bo zwiększa to szansę na spokojną eksploatację. Z tą ostatnią, niestety, nie zawsze jest różowo, bo van Renault cierpi na wiele problemów. Można je nieco zminimalizować, wybierając wersję benzynową. Polecamy 1.6, o które łatwo na rynku, i 2.0, lepiej przystające do gabarytów, szczególnie gdy wybierzecie przedłużoną odmianę Grand. Diesel to większe ryzyko, ale najlepiej sięgnąć po 2.0 dCi, bo 1.5 oraz 1.9 są obarczone wieloma przypadłościami. Minusami Scenica II są także dość ciasne zabudowanie elementów silnika pod maską (podraża to wymiany) i niestabilna elektronika.
Strumień używanych BMW „piątek” płynie do Polski nieprzerwanie. W 2018 r. trafiło do nas aż 15 489 egzemplarzy. Dominowała wśród nich seria E60/E61, która w Niemczech (to główne miejsce zakupu importowanych aut, które trafiają do nas) nie cieszy się już uznaniem i ma relatywnie niskie ceny. Wszystko to przez skomplikowanie konstrukcji. Bardzo zaawansowana elektronika, po 2007 roku benzyniaki z wtryskiem bezpośrednim (kłopoty z drogimi wtryskiwaczami), pneumatyczne zawieszenie z tyłu (kombi E61), a także aluminiowy przód trudny w naprawach. Zaniedbane E60 to skarbonka bez dna, na szczęście, jeśli się postaracie, za ok. 35 tys. zł możecie kupić auto w niezłym stanie. Godne polecenia są przede wszystkim silniki R6.
Nie jest zbyt tanie, a mimo to bardzo chętnie je importujemy. Polo to drugie pod względem popularności auto segmentu B w zeszłym roku (15 613 sztuk). Najtańsze egzemplarze wycenia się co prawda na kilka tysięcy złotych, ale raczej nie warto się nimi interesować. Zadbane samochody poliftingowe (2005 r.) kosztują jednak powyżej 13 tys. zł, jeśli zaś traficie na krajowy egzemplarz z niewielkim przebiegiem, cena może być jeszcze wyższa. Polecamy silniki benzynowe – najlepiej szukać wersji 1.4, która ma niewiele typowych problemów. Polo ma drobne kłopoty z korozją (np. tylnej klapy), ale generalnie nie jest zbyt awaryjnym samochodem. Ceny części są niskie, a do tego ten model jest w stanie naprawić każdy mechanik.
Cenimy prestiż za rozsądne pieniądze, bo w 2018 r. sprowadzono aż 16 362 sztuki Audi A6. Trzecią generację tego modelu oceniamy zdecydowanie wyżej niż kłopotliwe BMW serii 5 (E60/E61), co nie oznacza, że to model pozbawiony punktów zapalnych (podczas poszukiwań zachowajcie czujność!). Przede wszystkim silnik – nieźle wypadają diesle 2.7 i 3.0 TDI (oba zbliżone konstrukcyjnie), chociaż nie wszystkie naprawy są tanie, dlatego decydujące powinny być możliwy do potwierdzenia przebieg i historia serwisowa. Atutem trzylitrowego diesla jest to, że często spotkacie tu trwałą skrzynię automatyczną Tiptronic oraz napęd 4x4. Wśród benzyniaków najlepszą opcją są starsze silniki sześciocylindrowe – 2.8 i 3.2 FSI. Można też zainteresować się V8 o pojemności 4.2 (nieźle znosi LPG), ale tu koszty serwisu są wyraźnie wyższe. W Audi drogo wychodzi naprawa zawieszenia.
Numer jeden wśród modeli segmentu B, z wynikiem 17 527 sztuk w 2018 roku. Opel Corsa to ulubione miejskie auto Polaków. Czwarta generacja to także dość pewny strzał pod względem trwałości. Oczywiście, lepiej wybierać w jej przypadku silniki benzynowe (nie polecamy jedynie podstawowego 1.0), ale to i tak raczej pierwszy wybór, jeśli chodzi o auta miejskie. Ceny dobrze rokujących egzemplarzy zaczynają się od 12-14 tys. zł, ale Cors D jest naprawdę sporo. Nie polecamy aut po firmach, a tych nie brakuje, raczej unikajcie też Opli, które mają już instalacje LPG (motory 1.2 i 1.4 były oferowane z fabrycznym gazem). Corsa jest dobrze zabezpieczona przed korozją, ale w autach z lat 2010-12 zdarzają się przypadki rdzy (np. maski).
Aż 17 771 używanych egzemplarzy Focusa importowano do Polski w zeszłym roku. Najpopularniejsza wśród nich 2. generacja wciąż cieszy się uznaniem, bo ma bardzo dobrą relację ceny do wieku, a z licznej palety nadwozi każdy może wybrać coś dla siebie. Ford ma też kilka silników godnych polecenia, np. prostą jednostkę 1.6, przejętą jeszcze z poprzednika. Warto także poszukać diesla 2.0 (PSA), w tym wypadku jednak znacznie trudniej o krajowy egzemplarz. Focus wyjątkowo często ma w swojej historii służbę w firmie, ale dotyczy to zwłaszcza odmian z silnikiem Diesla 1.6 i nadwoziem kombi. Focus II pod wieloma względami nie jest idealnym autem, ale zazwyczaj naprawy nie pociągają za sobą gigantycznych kosztów.
Trzecie miejsce wśród kompaktów (po Golfie i Astrze) i szóste w całym „Top 20” przypadło Audi A3 (18 892 egzemplarze). Technika rodem z Grupy Volkswagena oznacza zwykle tanie naprawy, a prestiż wynikający z posiadania Audi zawsze jest wyższy niż w przypadku choćby Golfa. W A3 2. generacji da się też znaleźć w miarę niekłopotliwe wersje. Podstawowy motor 1.6 8V jest trwały, ale nie oczekujcie od niego dobrych osiągów. Pod tym względem lepiej wypada silnik 1.6 FSI, ale miewa on już problemy. Można także zainteresować się dieslami – przede wszystkim 2.0 TDI CR, które wprowadzono właśnie w 2008 r. oraz 1.6 TDI, oferowanym od 2009. Spośród starszych jednostek wysokoprężnych można wybrać 1.9 TDI (poza awaryjną wersją BXE).
Liderujący w swojej klasie Passat to wciąż rynkowy przebój – tylko w 2018 r. importowano go do Polski 23 616 razy! Niemcy chętnie pozbywają się głównie szóstej generacji, bo mówiąc delikatnie, nie jest zbyt udana. Niska cena za sporej wielkości użyteczny model ze znaczkiem VW na masce mocno zaś kusi, ale zachowajcie ostrożność. Większość silników jest ryzykowna, a te, które można polecić, średnio nadają się do napędu sporego auta klasy średniej (np. 1.6 8V). Niestety, najlepsze z diesli (1.6 oraz 2.0 TDI CR) trafiły do tego modelu dopiero pod koniec produkcji i nie są często spotykane. Silnik 2.0 TDI PD to spore ryzyko, a diesle 1.9 są zwykle bardzo mocno zużyte. Jakby tego było mało, w tym Volkswagenie spotkacie też korozję.
BMW poza podium, ale tylko w klasyfikacji generalnej najczęściej importowanych używek. Wśród modeli klasy średniej „trójka” zajęła bowiem drugą pozycję (24 048 sztuk) – o 11 517 egzemplarzy mniej niż Audi A4, które było najczęściej sprowadzanym modelem 2018 roku. Wśród BMW serii 3 najpopularniejsza jest 5. generacja modelu, czyli E90-93. Cena, którą płacimy w tym wypadku za posiadanie prestiżowego auta klasy średniej, to wysoki stopień skomplikowania, który przekłada się na drogie naprawy. Tym bardziej że auto zaliczyło kilka poważnych wpadek jakościowych. Dość bezpiecznym wyborem jest podstawowy benzyniak 2.0 (N46). Dobre opinie zbierają silniki R6 – benzyniaki (szczególnie bez wtrysku bezpośredniego) i turbodiesle. Natomiast odradzamy 2-litrowego turbodiesla, szczególnie nowszego, o kodzie „N47”, gdyż zmaga się on z wieloma poważnymi i drogimi awariami.
Najniższe miejsce na podium przypadło Astrze, która dzięki niezłej relacji ceny do wieku jest chętnie kupowana. W 2018 r. do Polski sprowadzono 30 416 sztuk tego modelu. Trzecia generacja Astry oferuje wiele wersji nadwozia i ogromny wybór silników. Egzemplarze w wieku 10-12 lat kosztują zwykle 12-16 tys. zł, w zależności od wersji. Polecamy proste silniki benzynowe, np. 1.6 ecoFLEX o mocy 115 KM, ale i pozostałe benzyniaki zbierają zwykle dobre noty u mechaników. Można także zainteresować się dieslem 1.9, najlepiej w 120-konnej odmianie. Niestety, w tym wypadku remontu może wymagać manualna przekładnia (niska wytrzymałość łożysk). Generalnie trwałość kompaktowego Opla 3. generacji jest dość przeciętna.
Awaryjne silniki, wiele aut po flotach i po wypadkach, często przesadzona cena, a my i tak chcemy Golfa! Na szczęście nie jest aż tak źle, bo gdy wybierzecie odpowiednią wersję silnikową i znajdziecie niewyeksploatowany samochód, pozostanie tylko fakt, że w porównaniu z klasowymi konkurentami Golf kosztuje więcej – o ok. 5-6 tys. zł w przypadku 2008 r. Czy warto dopłacać? Na pewno prosta obsługa i niezłe właściwości jezdne przemawiają za VW. Bezpieczne są benzyniaki bez turbo i wtrysku bezpośredniego (1.4 i 1.6), ale w ich wypadku nieco do życzenia pozostawia dynamika auta. Można też pomyśleć o odmianie wysokoprężnej (1.6 lub 2.0 TDI CR). W 2018 r. sprowadzono 32 838 sztuk kompaktowego Volkswagena.
Tytuł króla importu 2018 roku ponownie przypadł Audi A4. Ten samochód to także bardzo popularny model, gdy spojrzy się na ogłoszenia w internecie. W zeszłym roku przywieźliśmy, głównie z Niemiec, aż 35 565 „A-czwórek”. Najwięcej wśród nich było B7 (druga generacja modelu w wersji po liftingu), ale wyraźnie widać, że jej następczyni – B8 – zyskuje w imporcie. Co ciekawe, Audi A4 B7 nadal nie jest tanie – za egzemplarz z końca produkcji zapłacicie od 25 do nawet ponad 30 tys. zł. Czy warto tak dużo wydać na dość już leciwy samochód? Z całą pewnością w tej klasie są obszerniejsze auta, są też mniej awaryjne, ale na pewno nie tak prestiżowe. Ceny części są teoretycznie niskie, ale remont wielowahaczowego przedniego zawieszenia czy też naprawy skrzyni dwusprzęgłowej – nie mówiąc już o awariach niektórych wersji silnikowych – wciąż nie są tanie. Polecamy proste benzyniaki.