W życiu znakomitej większości aut przychodzi taki czas, gdy zaczynają one zyskiwać na wartości. Jedne wcześniej, inne później, jedne bardziej, inne mniej – zależy to od wielu czynników. Jednak kluczowe w tym wszystkim jest to, żeby wstrzelić się w odpowiedni moment i kupić samochód wtedy, gdy stracił najwięcej (tańszy już nie będzie – jest w tzw. dołku), a w niedługiej perspektywie zacznie zyskiwać na wartości.
Przykład: jeszcze 10 lat temu Mercedesa 500E (W124) w niezłym stanie i z rozsądnym przebiegiem można było kupić za ok. 40 tys. zł. Dziś podobne egzemplarze są wyceniane na 60 tys. zł i więcej. Porsche 911 Carrera typoszeregu 993 (ostatnie chłodzone powietrzem) w 2006 r. kosztowało 90-100 tys. zł, a dziś takie auta nierzadko są sprzedawane za 200-220 tys. zł.
Także wartość najstarszych Maluchów, Fiatów 125 i Polonezów (zrobiła się na nie moda) w ostatnich kilku latach wzrosła o 100 proc. Żaden z wymienionych samochodów tańszy raczej już nie będzie. W naszym zestawieniu celujemy we wspomniany dołek. Wybraliśmy kilkanaście aut, których wartość zatrzymała się już na pewnym (stabilnym) poziomie lub utrata wartości jest znikoma w stosunku do ceny rynkowej.
Ciekawych ofert szukaliśmy w różnych segmentach – od aut małych, klasy średniej i pojazdów luksusowych, przez roadstery i samochody sportowe, na terenówkach kończąc. Cena? Jak najniższa! Wzięliśmy pod uwagę pojazdy za kilka, kilkanaście i kilkadziesiąt tysięcy złotych, a za górną granicę przyjęliśmy 50 tys. zł.
Wytypowaliśmy blisko 20 samochodów wyprodukowanych w ostatnich latach, z których przedstawiamy tu 12 naszym zdaniem najbardziej godnych uwagi propozycji i pod względem ceny, i potencjalnego wzrostu wartości. Oprócz opisanych samochodów na naszej liście znalazły się też m.in. Lancia Thesis, Focus RS, Jeep Cherokee XJ, Land Rover Defender, Volvo S90, Mercedes SLK (R170), Mitsubishi Lancer Evo VI, Mazda MX-5 2. generacji (pierwsza ma już status auta kultowego), a także Toyota MR2 3. generacji.
Oczywiście, trzeba liczyć się z tym, że nie każdy samochód (nawet uznawany za pewną inwestycję) od razu przyniesie oczekiwany zysk. Niekiedy trzeba będzie na to trochę poczekać, ale radzimy rozejrzeć się za naszymi typami już teraz – w przypadku niektórych aut to ostatni moment na ich zakup w atrakcyjnej cenie.
W perspektywie kilku lat wartość tych pojazdów powinna poszybować w górę. Czym się kierować podczas zakupu? Najbardziej cenione są samochody „w oryginale”, czyli: bezwypadkowe, z fabrycznym lakierem, niedużym przebiegiem, a także pełną dokumentacją serwisową. I choć trudno o okazję wśród nich (przeważnie sprzedający są świadomi tego, co mają w garażu), nawet zapłacenie 10-20 proc. powyżej ceny rynkowej w perspektywie kilku lat powinno się opłacić.
Galeria zdjęć
Ceny Alfy Romeo 156 GTA już od kilku lat utrzymują się na stałym poziomie – 22-32 tys. zł (zależnie od stanu) – i raczej niższe już nie będą, a ogromny potencjał tego auta (na czele z fantastycznie brzmiącym silnikiem 3.2 V6) oraz niepowtarzalna stylistyka nadwozi i wnętrza (projekt Waltera de Silvy) nie pozwalają przejść obok tego modelu obojętnie. Osiągi? Dziś już nie powalają („setka” w 6,3 s), ale sposób, w jaki „156-ka” GTA pokazuje swój temperament, nadal robi ogromne wrażenie. Polecamy tylko zadbane egzemplarze – pamiętajcie, że trwałość nie jest najmocniejszą stroną tego modelu. Wersja GTA była oferowana od 2002 do 2005 r. i występowała w wersjach sedan oraz kombi. To nam się podoba - Rozsądna cena zakupu, atrakcyjny wygląd, dużo sportowych dodatków, fantastyczny silnik V6 (stara szkoła Alfy Romeo). To nam się nie podoba - Dużo aut zaniedbanych i poddanych wysilonej eksploatacji, wysokie spalanie paliwa i oleju przez silnik, przeciętna ogólna trwałość pojazdu.
Gdy był nowy, kosztował 200 tys. zł i więcej, a dziś egzemplarze z początku produkcji (debiut w 2005 r.) są wyceniane nawet poniżej 20 tys. zł! Na zakup radzimy przeznaczyć jednak 30-45 tys. zł (sporo ofert). Poszukujcie dużych silników (np. benzyniaka 3.5 V6), egzemplarzy z bogatym wyposażeniem i – oczywiście – aut bezwypadkowych i z małym przebiegiem. Godne pochwały są jakość wykonania i trwałość, a podróż (m.in. hydropneumatyka) tym autem to zupełna ekstraklasa! Z dużym prawdopodobieństwem C6 pójdzie w ślady DS-a, ale trzeba jeszcze trochę na to poczekać. To nam się podoba - Młody wiek, bardzo atrakcyjna cena zakupu, oryginalny styl, wysoki komfort jazdy, świetne wyposażenie, dobra jakość wykończenia. To nam się nie podoba - Duże skomplikowanie konstrukcji (problemy z fachowym serwisem, drogie części w ASO). Na duży skok wartości trzeba jeszcze trochę poczekać.
Panda I 4x4 to pierwsze tego typu auto z napędem obu osi (dołączany tył; brak centralnego mechanizmu różnicowego). Model ten pojawił się w 1983 r. z silnikiem 0.9. Od 1986 r. wprowadzano motory Fire, które zbierają dobre opinie za trwałość – najpierw 1.0, a od 1991 r. 1.1. Naprawy auta nie są skomplikowane, ale w Polsce trudno dostać niektóre części, np. karoserii. Ceny Pandy I 4x4 właśnie zaczynają rosnąć! Sensowne egzemplarze kosztują min. 11 tys. zł, a warte uwagi (choć nieidealne) – o 3-4 tys. zł więcej. To nam się podoba - Prosta budowa, niedrogie naprawy, dobra dzielność w terenie (niska masa własna, dołączany na stałe napęd), rozsądna cena zakupu. To nam się nie podoba - Przeciętna ogólna trwałość modelu, podatność na korozję, trudności z dostępnością niektórych części.
BMW Z3 od początku było chwalone za styl, miało swój epizod w przygodach Agenta 007, do tego jest zwrotne, szybkie i świetnie się je prowadzi. Z mocniejszymi silnikami R6 2.8 i 3.0 auto okazuje się przyjemnie narowiste, ale to właśnie w tych wersjach warto szukać BMW Z3. Na rynku znajdziecie roadstera (produkcja od 1995 r.), czułego na wodę (auta te są znane z nieszczelności materiałowego dachu), oraz coupé (debiut w 1998 r.). Ceny? Różne – przeważnie zaczynają się od 12-13 tys. zł, ale zadbane egzemplarze kosztują min. 25 tys. zł. W ofercie jest też odmiana M, tyle że jej ceny są wysokie. To nam się podoba - Atrakcyjna cena zakupu, świetne własności jezdne, szeroka paleta silników, na czele z pożądanymi motorami R6, rozsądne koszty serwisu. To nam się nie podoba - Dużo aut z mocnymi silnikami w kiepskim stanie technicznym, w wersji roadster kłopoty ze szczelnością dachu.
Gdy Opel GT pojawił się na rynku w 2007 r., producent odwoływał się do modeli z końca lat 60. i początku 70. XX w. Początkowo sprzedaż nie była zła, ale z czasem zapał nieco opadł. Na rynek trafiło 7519 szt. modelu (dwa auta zmontowano w 2010 r., już po zakończeniu produkcji w 2009 r.). Najtańsze GT kosztują niecałe 50 tys. zł, ale zadbane egzemplarze przeważnie są wyceniane na 60 tys. zł i więcej. Generalnie Opel GT to ciekawy tylnonapędowy roadster – wygląda jak miniatura Corvette C6, jest dynamiczny (jeden silnik, za to mocny) i pewny na drodze, tyle że ma też drobne wady, np. dach składa się ręcznie, a jakość wykończenia okazuje się tylko przeciętna. To nam się podoba - Oryginalny wygląd, niewielka liczba wyprodukowanych aut, dość dużo samochodów w europejskiej ofercie – szczególnie w Niemczech. To nam się nie podoba - Stosunkowo wysoka cena zakupu, niska jakość materiałów użytych do wykończenia wnętrza, ręcznie składany dach.
Avantime to przełomowe auto i drugiego takiego raczej nie będzie. Mimo że niedługo po debiucie model ten okrzyknięto awangardą motoryzacji, rynek go nie kupił. Dziś wygląda to zupełnie inaczej. Za inwestycją w Avantime’a przemawiają nie tylko nietuzinkowy wygląd (połączenie coupé oraz vana) i wiele ciekawych rozwiązań, lecz także liczba wyprodukowanych egzemplarzy – powstało 8557 szt. modelu. Ceny? Zaczynają się od niecałych 20 tys. zł. Niestety, zadbane auta coraz rzadziej pojawiają się w ogłoszeniach. Polecamy głównie silnik 3.0 V6, ale niezłym wyborem jest też 2.0T. To nam się podoba - Nietuzinkowy projekt karoserii, ciekawe rozwiązania techniczne, niewielka liczba powstałych aut, dobre wyposażenie wielu egzemplarzy. To nam się nie podoba - Coraz mniejsza podaż aut na rynku wtórnym (te, które tam trafiają, są tanie, ale niedoinwestowane), problemy z dostępnością niektórych części.
Jeden z najładniejszych bardziej prestiżowych dużych roadsterów, który pochodzi z czasów, gdy Mercedes budował samochody na lata! To wzorowe auto pod wieloma względami. Poza tym koszt zakupu obecnie jest bardzo atrakcyjny – niższy nie będzie, a ceny i popularność poprzedników pokazują, że to pewna inwestycja! Auta z bazowym silnikiem 2.8 R6 w poprawnym stanie można kupić za 33-35 tys. zł. Do 5- i 6-litrowych odmian (szukajcie właśnie takich!) przeważnie trzeba dorzucić 10-20 tys. zł. Wiele wersji limitowanych, dobra dostępność części, wysoka trwałość. To nam się podoba - Nieduże ryzyko, atrakcyjna cena (najtańszy nowy SL kosztował ok. 300 tys. zł), wysoka trwałość, bardzo dobra jakość wykonania, dużo aut w niezłym stanie. To nam się nie podoba - Silniki z początku produkcji mają wtrysk mechaniczny – coraz mniej fachowców potrafi go naprawić w razie awarii.
Saxo dzięki swoim zaletom może – podobnie jak Peugeot 205 GTi – stać się kultowym małym sportowcem, ale dotyczy to jedynie topowej odmiany VTS 1.6 S16/120 KM. Wersję tę oferowano w latach 1996-2003 i dość znacząco różniła się od popularnych odmian i wizualnie (m.in. nakładki na błotnikach i progach), i technicznie (m.in. elektrohydrauliczne wspomaganie, stabilizatory z przodu i z tyłu, skrzynia z krótkimi przełożeniami). Ceny? Różne – dobrze rokujące Saxo w niezłym stanie kosztują 8-10 tys. zł. To nam się podoba - Niska cena zakupu (inwestujecie mniej niż 10 tys. zł), ciekawa charakterystyka jazdy, rozsądne koszty serwisu, napraw oraz części. To nam się nie podoba - Wersja 1.6 16V coraz rzadziej trafia na rynek, dużo aut niedoinwestowanych i poddanych wysilonej eksploatacji.
Oryginalność i zarazem atrakcyjność RX-8 wynika z nietypowych rozwiązań – mówimy tu o silniku Wankla (tłok nie porusza się w górę i w dół, lecz wiruje), a także sposobie otwierania tylnych drzwi (pod wiatr; ruchomy słupek). Szukajcie topowej wersji 231-konnej z manualną przekładnią, koniecznie regularnie serwisowanej i z niedużym przebiegiem, bo choć trwałość silnika RX-8 jest wyższa niż w przypadku RX-7, to zdarza się, że po 150-200 tys. km trzeba wykonać jego remont. Ładne auta kupicie za 25-35 tys. zł. Pamiętajcie o stosowaniu właściwego oleju (mineralny) i wymianie go co 10 tys. km. To nam się podoba - Nietypowość konstrukcji, świetne walory jezdne (rozkład mas 50:50), dobra praktyczność jak na auto sportowe, atrakcyjna cena. To nam się nie podoba - Dużo samochodów z USA z powypadkową przeszłością, drogie części (głównie w ASO) i naprawy, ograniczona trwałość jednostki napędowej.
Kiedyś postrzegane jako Porsche dla lowelasów, obecnie – jako dobra lokata kapitału. Ceny Boxsterów 1. generacji (986) są dziś atrakcyjne – zaczynają się od niecałych 30 tys. zł, a kończą najczęściej na 45-65 tys. zł (auta zadbane, przeważnie po liftingu i w mocniejszej wersji S). Rodzynkiem w palecie jest odmiana S 550 Spyder 50th Anniversary Edition, wprowadzona do sprzedaży w limitowanej liczbie sztuk 1953 na zakończenie produkcji (2004 r.) – wersje te są obecnie poszukiwane i kosztują min. 90 tys. zł. Silniki: w latach 1996-99 – 2.5/204 KM, 2000-02 – 2.7/220 i 3.2 S/252 KM, 2003-04 – 2.7/228 i 3.2 S/260 oraz 265 KM w S 550 Spyder. To nam się podoba - Atrakcyjna cena zakupu, renoma marki, bardzo dobre własności jezdne (silnik umieszczony centralnie), niezła dostępność części. To nam się nie podoba - Dość dużo niedoinwestowanych egzemplarzy (przeważnie są tanie), przeciętne osiągi bazowej odmia-ny 2.5, niedomagania składanego dachu.
Znakiem rozpoznawczym S2000 jest wysokoobrotowy silnik 2.0 o mocy 240 KM, który „kręci się” do przeszło 9000 obr./min (na rynku amerykańskim oferowano też odmianę 2.2/237 KM). Do tego tylny napęd, szybko składający się dach (12 s), a przede wszystkim – wysoka trwałość. Ceny zadbanych aut z początkowych lat produkcji o wiele już nie spadną (zatrzymały się na poziomie 35-45 tys. zł), a młodsze egzemplarze kosztują 60-90 tys. zł. Warto wiedzieć, że na zakończenie produkcji (w 2009 r.) Honda wypuściła na rynek limitowaną wersję Ultimate Edition – gratka dla kolekcjonerów. To nam się podoba - Atrakcyjny wygląd, wysoka trwałość mechaniki, solidny wysokoobrotowy silnik, ciekawie wyglądające elektroniczne zegary, świetne walory jezdne. To nam się nie podoba - Dużo stunigowanych aut obecnie w kiepskim stanie technicznym, sporo Hond S2000 z USA (często powypadkowe).
Obecność tego auta tu może zdziwić niektóre osoby, ale naszym zdaniem IS 1. generacji (ale tylko w topowej wersji z silnikiem 3.0 – debiut kilka lat po 2-litrówce) ma duży potencjał. Może na zysk trzeba będzie poczekać, lecz na pewno na tym aucie nie stracicie. Za ładne i zadbane IS 300 trzeba zapłacić 25-30 tys. zł. Czym przekonuje? Przede wszystkim pancernym silnikiem 3.0 R6 (słynna seria 2JZ). Poza tym można liczyć na wysoką jakość wykonania i dobre wyposażenie. W Europie 3-litrówkę łączono tylko z „automatem”, w USA – również z przekładnią manualną. W ofercie: sedan i kombi. To nam się podoba - Wysoka trwałość mechaniki, solidny silnik (z ogromnymi rezerwami), dobre wyposażenie wielu samochodów, jak i walory jezdne. To nam się nie podoba - Coraz mniejsza podaż egzemplarzy w dobrym stanie i z niedużym przebiegiem, wersje europejskie IS 300 – tylko z automatyczną przekładnią.
Oczywiście, trudno zaryzykować stwierdzenie, że na każdym z przedstawionych aut dużo i szybko zarobicie, ale moim zdaniem jest na to ogromna szansa. Pamiętajcie, że rynek bywa nieprzewidywalny. Przecież w 2006 r. nikt nie przypuszczał, że w 2008 r. nastąpi krach na rynkach, który wywróci wszystko do góry nogami, i pewne wówczas inwestycje przyniosą duże straty. W opisanych przypadkach przynajmniej nie musicie inwestować abstrakcyjnie dużych pieniędzy.