Pamiętaj, żeby na zakręcie lekko wypuścić przód. Może nie aż tak bardzo jak w autobusie, ale trochę trzeba, bo inaczej zgarniesz kogoś stojącego na chodniku. Taka przestroga w przypadku Volkswagena T3 wcale nie jest na wyrost, ponieważ kierowca siedzi nad przednią osią, czyli może się.
Szybko można się do tego przyzwyczaić, dopiero wtedy prowadzenie tego samochodu staje się naprawdę przyjemne. Nie tylko dlatego, że sposób prowadzenia jest odmienny. Także z powodu wysokiej pozycji siedzącej, świadomości, że jedzie się następcą kultowego T2, a także z racji możliwości transportowych tego auta. W końcu Volkswagen T3 może być świetnym dostawczakiem, idealnym 9-osobowym busem, a jako Multivan nie tylko przewiezie kilka osób w wygodnych warunkach, lecz także dzięki odpowiedniej konfiguracji siedzeń pozwala na stworzenie wygodnej leżanki. Nie jest to wówczas 100-procentowy kamper, ale pozwala na niezależność od hoteli w czasie wakacyjnych wojaży.
Decydując się na taki model lub na wersję Caravelle, można liczyć na lepsze wyposażenie niż w odmianach dostawczych. Poza tym, kupując takie auto, można mieć nadzieję na jego mniejsze zużycie, bo nie było intensywnie eksploatowane, np. przez ekipy budowalne. Nadal jednak pamiętajmy, że w tym modelu rdza była problemem i jeżeli trafimy na skorodowany egzemplarz, lepiej z niego zrezygnować – naprawa może się nie opłacać.
Nad tylną osią opisywanego modelu z roku 1992 pracuje benzynowy „wasserbokser” o mocy 92 KM. Auto nie jest demonem szybkości, ale biorąc pod uwagę wiek konstrukcji, dynamika jest zadowalająca. Trzeba jednak pamiętać, że silnik ten, choć umieszczony z tyłu, chłodzony jest cieczą. Układ chłodzenia jest rozległy (chłodnica z przodu) i dość często występują w nim kłopoty ze szczelnością. Problemem jest też spalanie: 14-16 l na „setkę” w mieście to raczej norma niż wyjątek.
Dla kierowców, którzy pokonywali duże przebiegi, przewidziano diesle. Palą znacznie mniej niż wersje benzynowe, ale ich dynamika pozostawia wiele do życzenia. Nie ma się jednak czemu dziwić – w końcu najmocniejszy z nich ma tylko 70 KM. W przypadku T3 z silnikiem wysokoprężnym trzeba się liczyć z dużym przebiegiem, a wybierając topową wersję, warto sprawdzić turbinę. Często są w złym stanie, a regeneracja kosztuje około 1000 zł.
W aucie występują czasami problemy z działaniem linki prędkościomierza (droga naprawa) oraz z włączaniem biegów. To wina zatarcia wspornika lewarka (powinno się go co jakiś czas smarować). VW T3 są coraz rzadsze, jednak nie trzeba się bać o dostępność części. Niektóre z nich pasują od innych modeli VW (np. elementy do boksera 1.6 są współzamienne z jednostką stosowaną w Garbusach, a wiele części do diesla pasuje również od Golfa II).
Ważne jest i to, że większość części daje się kupić w przystępnych cenach. Drogie mogą być tylko turbiny do silników wysokoprężnych czy sprzęgło wiskotyczne do odmiany Syncro. Zresztą w przypadku VW T3 blacha oraz wnętrze okazują się najważniejsze.
- Debiut Trzecia generacja popularnego modelu VW zadebiutowała w 1979 roku. Była to ostatnia seria z napędem na tylne koła. Produkcja Samochody powstawały z silnikami Diesla (50-70 KM) i z benzynowymi bokserami (50-112 KM). Stosowano w nich gaźniki oraz wtrysk elektroniczny. W tej serii silniki chłodzone były cieczą albo (na początku) powietrzem. Do wyboru było kilka wersji nadwoziowych: klasyczny dostawczak, pikap, z podwyższonym dachem, modele kempingowe czy wersje 9-osobowe. Oprócz aut tylnonapędowych od 1984 r. oferowane było także Syncro ze stałym napędem 4x4. Produkowały je zakłady Steyr Daimler Puch w Grazu w Austrii. W Niemczech produkcję zakończono w 1992 r., ale auto powstawało jeszcze do 2003 r. w RPA.Dzisiaj Volkswagen T3 nie występuje zbyt często w ogłoszeniach. Ci, którzy potrzebują auta tego typu do jazdy na co dzień, decydują się już na T4, a za prawdziwego klasyka uważa się co najwyżej odmianę T2. T3 jest pretendentem do tego miana, więc warto się nim zainteresować, póki jeszcze jest tani.
- Tylny błotnik, nowy, cena za sztukę130 złAtrapa, używana 350 złReperaturka błotnika, nowa, cena za sztukę140 złKlapa bagażnika, używ. 250 złPrzednie drzwi, używane, cena za sztukę 130 złLusterko zewnętrzne, nowe, cena za sztukę 33 złTylny zderzak, nowy 160 złPrzednia szyba, nowa80 złMaterac na łóżko, używany, do Multivana 400 złTłumik końcowy, nowy 200 złSonda lambda, nowa90 złTarcze hamulcowe, nowe, przód, cena za komplet 180 zł
Galeria zdjęć
Także z powodu wysokiej pozycji siedzącej, świadomości, że jedzie się następcą kultowego T2, a także z racji możliwości transportowych tego auta. W końcu T3 może być świetnym dostawczakiem, idealnym 9-osobowym busem, a jako Multivan nie tylko przewiezie kilka osób w wygodnych warunkach, lecz także dzięki odpowiedniej konfiguracji siedzeń pozwala na stworzenie wygodnej leżanki.
Nie jest to wówczas 100-procentowy kamper, ale pozwala na niezależność od hoteli w czasie wakacyjnych wojaży. Decydując się na taki model lub na wersję Caravelle, można liczyć na lepsze wyposażenie niż w odmianach dostawczych. Poza tym, kupując takie auto, można mieć nadzieję na jego mniejsze zużycie, bo nie było intensywnie eksploatowane, np. przez ekipy budowalne. Nadal jednak pamiętajmy, że w tym modelu rdza była problemem i jeżeli trafimy na skorodowany egzemplarz, lepiej z niego zrezygnować – naprawa może się nie opłacać.
Kokpit ma prostą stylistykę, nie ma tu żadnych niespodzianek dla kierowcy.
Siedzenia okazują się bardzo wygodne. Nie zabrakło przy nich podłokietników. Tapicerka jest wytrzymała.
Multivan to wersja idealna na dalekie podróże. Wnętrze jest tak przestronne, że po rozłożeniu tylnych siedzeń powstaje leżanka. Dobrze utrzymane auto nadal może służyć na co dzień.
Nad tylną osią opisywanego modelu z roku 1992 pracuje benzynowy „wasserbokser” o mocy 92 KM. Auto nie jest demonem szybkości, ale biorąc pod uwagę wiek konstrukcji, dynamika jest zadowalająca. Trzeba jednak pamiętać, że silnik ten, choć umieszczony z tyłu, chłodzony jest cieczą. Układ chłodzenia jest rozległy (chłodnica z przodu) i dość często występują w nim kłopoty ze szczelnością. Problemem jest też spalanie: 14-16 l na „setkę” w mieście to raczej norma niż wyjątek.