Nie da się ukryć, że Włosi są nieco ostentacyjni. O ile w relacjach międzyludzkich może to stanowić zasadniczy problem, o tyle w przypadku małego Abartha manifestowanie oznacza stylistyczną ucztę. Minisportowiec jest najeżony wlotami powietrza, spojlerami i nakładkami, które teraz – w wersji poliftingowej – zostały dodatkowo dopracowane. Dla przykładu w przedniej części nadwozia pojawił się nowy wlot powietrza. Powiększony otwór w zderzaku poprawia o 18 procent wydajność pracy układu chłodzenia silnika.
Kierowca może odnieść wrażenie, że Włosi umieścili na nadwoziu wersji poliftingowej jeszcze większą ilość skorpionów symbolizujących logo Abartha. Poza tym drobną zmianą jest też bardziej wystający poza obrys auta tylny dyfuzor. Wraz z liftingiem gama 595 Competizione została uzupełniona nowymi lakierami nadwozia. W ofercie pojawił się żółty Modena Yellow, czerwony Abarth Red oraz trójwarstwowy biały Iridato White.
Abarth pomyślał nawet o włóknie węglowym!
Gorący hatchback niczego nie udaje i jest stuprocentowym sportowcem. Aby podkreślić tę wartość, Włosi zadbali o elementy wykonane m.in. z alkantary i włókna węglowego. Karbonowy może być, chociażby, stelaż foteli Corsa by Sabelt. Nieco inaczej prezentuje się też spłaszczone u dołu koło kierownicy. W Abarthcie 595 Competizione debiutuje fiatowski system Uconnect. Pokładowy zestaw multimedialny jest konfigurowany z ekranem dotykowym o wielkości 5 lub 7 cali. Większy oferuje rozdzielczość HD. Co więcej, kierowca może wybrać również system nagłośnienia posiadający 7 głośników, markowany logo Beats Audio oraz oferujący aż 480 watów!
Każdy centymetr nadwozia poliftingowego Abartha 595 Competizione jest pełny emocji. Mimo wszystko konstruktorzy nie poprawili jednej kwestii. W aucie – identycznie jak w standardowej Pięćsetce – nadal siedzi się zbyt wysoko. O ile kobietom powinno to jak najbardziej pasować, o tyle mężczyźni będą musieli przyzwyczaić się do rozwiązania. Ewentualnie poszukać alternatywy – np. mechanicznego skrócenia stelażu siedziska.
Niedogodności są marginalne, mimo wszystko kierowca zapomina o nich w momencie, w którym odpali silnik. Abarth 595 Competizione informuje o gotowości do jazdy głośnym i rasowym pomrukiem. Warknięcie ma dać innym użytkownikom dróg informację, że do ruchu właśnie włącza się naprawdę mocny zawodnik. Jak mocny? 1,4-litrowy, doładowany benzyniak dysponuje stadem 180 koni mechanicznych. To dużo, zwłaszcza że hatchback jest lekki jak piórko i waży nieco ponad 1100 kilogramów.
595 Competizione: Wściekle ryczy i wściekle przyspiesza
595 przyspiesza jak wściekła! Osiągnięcie pierwszej setki to kwestia zaledwie 6,7 sekundy. Wskazówka prędkościomierza umiera dopiero na wartości 225 km/h. Pomijając prędkość, dodatkowy bonus stanowi dźwięk silnika. Abarth aż prosi się o to, żeby go nieco przetrzymać na biegu. Powyżej 3 tysięcy obrotów krzyczy całym gardłem i brzmi naprawdę niesamowicie. Zastrzeżenia? W codziennej eksploatacji może nieco brakować szóstego biegu. Dodatkowe przełożenie szczególnie przydałoby się podczas jazdy autostradowej.
Abarth 595 Competizione trzyma się drogi jak wściekły! Być może auto ma niedociążony tył, jednak na drodze testowej przebiegającej przez górskie serpentyny zachowywało się stabilnie i bardzo pewnie w szybko pokonywanych zakrętach. Oczywiście hatchbacka da się wyprowadzić z równowagi, to jednak nie jest wcale takie proste. Szczególnie w wersji wyposażonej w opcjonalny mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu – D.A.M.
Abarth bez wątpienia nie jest autem dla każdego. Nie każdy będzie w stanie dostrzec jego ogromną wartość emocjonalną i nie każdy go pokocha. Nie każdego też będzie stać na wersję 595 Competizione. Na razie Włosi nie określili polskich cen auta. Nietrudno spodziewać się jednak, że koszty zakupu nie zmienią się w zasadniczy sposób w stosunku do wersji sprzed liftingu. A to oznacza wartość startową określoną na około 100 tysięcy złotych. Czy to dużo? Prawie 5 tysięcy trzeba dołożyć do konkurencyjnego MINI Coopera S, który jest nieco wolniejszy oraz nie tak zawadiacki i fajny jak Abarth.
Wyprodukowany w Polsce? Znaczy najwyższej jakości!
Kierowca, który zdecyduje się na 595 Competizione, powinien być zadowolony, ale nie tylko z możliwości auta i jego osiągów, ale też tego, że będzie raczej rzadkim widokiem na polskich drogach. Co więcej, to włoskie auto, jednak produkowane w polskiej fabryce! A to powód do wielkiej dumy, bo jakość produktów z tyskich zakładów cieszą się ogromną renomą na całym świecie.
Nie wierzycie? Gdy w Tychach kończyła się produkcja Pandy, po całych Włoszech (które w końcu są kolebką Fiata) krążyło hasło: kupuj Pandę, póki jest produkowana w Polsce. Po przeniesieniu produkcji do Włoch będzie się na okrągło psuła. I nie jest to wyłącznie propagandowa historyjka zmyślona ku pokrzepieniu serc Polaków, a anegdota, którą z ogromnym zapałem opowiadają nawet pracownicy centrali Fiata.
Abarth 595 Competizione nie jest praktyczny, przestronny i ma zbyt wysoką pozycję za kierownicą. To jednak wyłącznie drobiazgi, które tak właściwie stanowią dodatek do wybitnie sportowego charakteru tego auta. Szalony Włoch chce, żeby każdy zobaczył jego muskuły. To jednak nie jest wyłącznie głupie pozerstwo, a uzasadniony mocą totalny brak skromności. Abartha da się kochać, pokochają go jednak wyłącznie prawdziwi maniacy prędkości.