W ciągu nieco ponad pół roku niemal tysięcy kierowców przekonało się, jak działają odcinkowe pomiary prędkości i jak słabo mogą one być w Polsce oznakowane. "Urobek" z dwóch odcinków zamontowanych na przebudowywanej autostradzie był wielokrotnie większy niż z kilkudziesięciu pozostałych urządzeń tego typu rozrzuconych po drogach całej Polski. W ubiegłym roku na wszystkich 25 odcinkowych pomiarach prędkości stwierdzono niespełna 130 tys. przekroczeń prędkości!

Odcinkowe pomiary prędkości - dochodowa troska o bezpieczeństwo

Odcinki umieszczono na prośbę firmy realizującej przebudowę trasy, ze względu na bezpieczeństwo pracowników budowy – bo choć na przebudowywanym odcinku obowiązywało ograniczenie prędkości do 70 km/h, to większość pojazdów poruszała się tam znacznie szybciej. Ruch względnie uspokoił się dopiero po kilku tygodniach od zamontowania urządzeń, kiedy do tysięcy kierowców zaczęły trafiać mandaty i o sprawie zaczęło się robić głośno.

197 tys. mandatów w 7 miesięcy. Dlaczego aż tylu kierowców dało się złapać?

Skąd brała się wyjątkowa skuteczność tych konkretnych odcinkowych pomiarów prędkości? Niewątpliwie zadecydowały o niej co najmniej cztery czynniki.

  • Po pierwsze, odcinki odcinkowych pomiarów prędkości wyznaczone na trasie A1 były znacznie dłuższe od tych rozmieszczonych w pozostałych częściach kraju – więc nawet kierowcy, którzy dostrzegali znaki na początku odcinka, po jakimś czasie przyspieszali, myśląc, że odcinek objęty ograniczeniem dawno już się skończył.
  • Po drugie, oznakowanie odcinków pomiarowych i obowiązującego na nim ograniczenia prędkości było marne – urządzenia odgrywały rolę prewencyjną głównie w przypadku tych kierowców, którzy już raz dali się złapać, albo tych, którzy z innych źródeł dowiedzieli się o zastawionej na drodze pułapce.
  • Po trzecie: w wielu miejscach trasa objęta pomiarami wyglądała już nie jak plac budowy, ale jak trasa szybkiego ruchu, więc niewielu się spodziewało, że może tam obowiązywać ograniczenie do 70 km/h, tym bardziej że znaki rozmieszczono tam wyjątkowo oszczędnie.
  • Po czwarte: z odcinka pomiarowego daje się zjechać przed jego końcem, unikając w ten sposób pomiaru (prędkość mierzona jest od kamery na początku, do kamery na końcu), przez co wielu kierowców obeznanych z tą trasą ignorowało ograniczenie, wprowadzając przy tym w błąd pozostałych – "skoro miejscowi jadą tak szybko, to pewnie tak można".
Nowe znaki informujące o odcinkowym pomiarze prędkości Foto: Auto Świat
Nowe znaki informujące o odcinkowym pomiarze prędkości

Który odcinkowy pomiar prędkości na A1 wyłączyli, a który zostaje?

Od stycznia działały dwa odcinkowe prędkości na trasie A1 – pierwszy pomiędzy Tuszynem i Piotrkowem Trybunalskim (16 km), i drugi pomiędzy węzłami Kamieńsk i Mykanów (ok. 40 km). GDDKiA poinformowała o wyłączeniu dłuższego z tych dwóch odcinków, co ma wynikać m.in. z trwającej zmiany organizacji ruchu na budowanej trasie. To, że z tej trasy odcinek pomiarowy zniknął, nie oznacza jeszcze zniesienia ograniczenia prędkości – nadal wynosi ono 70 km/h! Trzeba się więc liczyć z tym, że np. policja, albo GITD przy pomocy mobilnych fotoradarów, mogą zacząć wykonywać wyrywkowe kontrole prędkości na tej trasie, kiedy tylko się rozniesie, że kamer już nie ma.

Odcinkowy pomiar prędkości z trasy A1 trafi do Warszawy

Z nieoficjalnych informacji uzyskanych przez portal motofakty.pl wynika, że zestaw 16 kamer zdemontowanych z trasy A1 ma trafić do stolicy, gdzie zostanie zamontowany w wykańczanym właśnie tunelu Południowej Obwodnicy Warszawy. Znając temperament warszawskich kierowców i natężenie ruchu w stolicy, tu też wpływy będą rekordowe.

Droga S2. Tunel POW - Południowej Obwodnicy Warszawy Foto: GDDKiA / GDDKiA
Droga S2. Tunel POW - Południowej Obwodnicy Warszawy