Na początku lipca cena baryłki osiągnęła historycznie wysoki poziom 147 dolarów. Wtedy na polskich stacjach płaciliśmy średnio 4,7 zł za benzynę i tyle samo za olej napędowy. Dziś cena baryłki spadła do 60 dolarów. Spadek wyniósł więc 60 proc. Natomiast na stacji na początku listopada płaciliśmy za benzynę średnio 4,12 zł, a za olej 4,05 zł. A więc zaledwie o 13 proc. mniej niż w lipcu. Winne temu, że nie płacimy za paliwo nieco ponad 2 zł - jak można by oczekiwać po spadkach cen na światowych rynkach - są m.in. słabnąca złotówka oraz podatki zawarte w cenie paliwa.

Cenowe spadki

W drugiej połowie roku na krajowym rynku paliw odczuliśmy powiew optymizmu, chociaż to właśnie w tym okresie odnotowaliśmy historycznie wysokie ceny ropy i paliw gotowych. Rekordowo wysokie były także w późniejszym okresie spadki cen na rynkach światowych - i to właśnie ten powiew optymizmu. Niestety, rekordowe nie były spadki cen paliw na polskich stacjach. Cena benzyny od lipca do listopada spadła średnio zaledwie o 60 groszy za litr. Olej potaniał w tym okresie o 65 groszy.

- Mimo sukcesywnych obniżek cen na stacjach, średni poziom cen paliw w trzecim kwartale był jednak i tak wyższy o kilka procent w stosunku do cen z drugiego kwartału - mówi Urszula Cieślak, analityk z firmy BM Reflex. Charakterystyczne dla tego roku było także to, że jeszcze przed wakacjami ceny oleju napędowego przekroczyły cenę benzyny Eurosuper 95. W poprzednich latach mieliśmy do czynienia z podobną sytuacją, jednak następowała ona w okresie zimowym, czyli tradycyjnie w wyniku sezonowego spadku popytu na benzyny i wzrostu popytu na destylaty - dodaje.

Winny temu dolar

Cena amerykańskiej waluty przekroczyła pod koniec października 3 zł. Z początkiem listopada nieco spadła. Oznacza to, że od lipca, kiedy baryłka ropy była rekordowo droga, kurs dolara względem złotego skoczył o blisko 40 proc. A tak naprawdę na ceny paliw na polskich stacjach wpływa, bardziej od cen ropy na światowych rynkach, relacja złotówki do dolara. Jeśli polska waluta nadal będzie słabnąć, to paliwa w Polsce zaczną drożeć. Zakładając jednak bardziej optymistyczny wariant, według którego aktualne osłabienie złotówki jest chwilowe i wkrótce polska waluta zacznie odrabiać straty, możemy spodziewać się, że na początku następnego roku na wszystkich stacjach będziemy płacić za paliwa poniżej 4 zł.

Polityczna ruletka

Wszelkie przewidywania rynkowe mogą okazać się nietrafione, gdy na rynek paliw zaczną wywierać wpływ politycy. Jedną z takich prób była podjęta pod koniec października przez ministrów krajów OPEC decyzja o zmniejszeniu wydobycia ropy naft owej o 1,5 mln baryłek dziennie. Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naft ową próbuje w ten sposób zatrzymać spadające ceny surowca. Dotychczas kraje OPEC wydobywały 28,8 mln baryłek ropy dziennie, co stanowiło jedną trzecią światowej produkcji. Jak na razie zmiana ta nie ma bezpośredniego wpływu na wzrost ceny ropy naftowej ani cen paliw na polskich stacjach. Może jednak przyhamować spadek cen i nawet przy optymistycznych dla Polski wariantach sytuacji rynkowej, nie ograniczać w dalszym stopniu cen w Polsce.

Fiskalny hamulec

Rosnąca cena dolara nie jest jedynym - i nawet najważniejszym - wytłumaczeniem, dlaczego paliwa w Polsce nie tanieją wprost proporcjonalnie do spadków cen ropy naftowej na światowych rynkach. Trzeba pamiętać, że cena ropy stanowi tylko znikomą część końcowej ceny paliwa. Na cenę detaliczną wpływają koszty przetworzenia, marża dystrybutora, podatek akcyzowy i VAT. Decydujący wpływ na cenę, jaką kierowcy płacą na stacjach, mają przede wszystkim dwa ostatnie elementy. Stanowią one ponad połowę ceny paliwa. Tak więc za każdym razem, gdy zastanawiamy się, dlaczego - słysząc wciąż o spadającej cenie baryłki - nie płacimy wiele mniej za paliwo, możemy mieć pretensje przede wszystkim do polityki fi skalnej Polski i Unii Europejskiej, która minimalne stawki podatku akcyzowego dla paliw ustanawia na bardzo wysokim poziomie. W USA paliwo można kupić o połowę taniej niż u nas. Tam bowiem podatki w paliwach stanowią zaledwie kilkanaście procent.

Zdaniem eksperta - Urszula Cieślak, analityk z firmy BM Reflex

Zawirowania na rynkach finansowych nie pozostają bez wpływu na rynek ropy. Obawy, że pogłębiający się kryzys finansowy będzie wpływał na dalsze spowolnienie gospodarcze i spadek popytu na ropę, pociągnęły w ostatnich tygodniach ceny surowca w dół. W efekcie niższych cen ropy, utrzymuje się szansa na dalsze obniżki cen paliw na stacjach w pierwszej połowie IV kwartału, jednak słabnący gwałtownie złoty może w większości pochłonąć korzyści, jakie może nam dać tańsza ropa.