To tak, jakby co roku znikało z mapy kraju małe miasteczko. O to, aby tych miasteczek znikało jak najmniej, zadbała Toyota organizując akcję "Bezpieczne lato z Toyotą".

Gdzie mowa o bezpieczeństwie tam pojawiamy się i my dlatego korzystając z zaproszenia japońskiej marki postanowiliśmy dokładnie sprawdzić jak cienka potrafi być granica pomiędzy bezpieczną i niebezpieczną jazdą. Poniżej prezentujemy relację, która dla sprawniejszego i bardziej przemawiającego opisania rzeczywistości ujęta jest jako punkt widzenia jednego z milionów kierowców w naszym kraju.

Prędkość zabija

"Przyczyną wypadku drogowego było niedostosowanie prędkości do warunków drogowych". To zdanie słyszymy najczęściej gdy zdarza się wypadek. Tylko co tak naprawdę znaczy to dostosowanie prędkości. O tym mogliśmy się przekonać na specjalnej płycie poślizgowej przygotowanej na autodromie. Testowe Toyoty czekały już na nas rozgrzane. Zadanie przed nami - ominąć przeszkodę jadąc 100 km/h. Wydaje się dziecinnie proste, tylko trzeba pamiętać, że tor jest mokry. No i zaczęło się. Samochody kręciły piruety niczym pijane łyżwiarki na lodzie, a przeszkody nie dało się ominąć. Przy prędkości 90 km/h dalej nic -  potencjalna "mama z wózkiem na drodze" niestety ląduje na masce samochodu, a miny kierowców coraz bardziej zaskoczone. Jak to? - przecież to zaledwie 90 km, a ja nie mam kontroli nad samochodem - pomyśleli zapewne niektórzy. Niestety praw fizyki się nie zmieni, nawet jeśli nasze samochody będą wyposażone we wszelkie możliwe systemy poprawiające bezpieczeństwo jazdy. Dopiero przy prędkości 75-80 km/h było możliwe bezpieczne ominięcie przeszkody. Zaskoczeni? Ja też. Ale teraz już wiem, co to znaczy dostosować prędkość. Warto to przemyśleć.

Poślizg kontrolowany

Do niedawna wydawało mi się, że w momencie wpadnięcia w poślizg, każdy kierowca odruchowo zaczyna kontrować kierownicą. Wydawało mi się. To, że wielu kierowców zimą ćwiczy poślizg kontrolowany ( oczywiście tylko w bezpiecznych warunkach ), to nie znaczy, że każdy tak robi. A warto, bo to ratuje życie, nasze i czyjeś. Dlatego latem warto spróbować jazdy na tzw. trolejach, czyli zamontowanych z tyłu samochodu, obrotowych kółkach symulujących poślizg. Toyota również tutaj nie zawiodła i każdy miał okazję sprawdzić własne umiejętności w tym temacie. Oczywiście z różnym skutkiem, ale tutaj bardziej chodziło o naukę i poprawienie własnej techniki jazdy, niż o rywalizację. Przez cały czas każdy mógł liczyć na fachową radę instruktorów PZM-u, którzy towarzyszyli nam w trakcie szkolenia. Nigdy nie wiadomo, kiedy te umiejętności będą przydatne.

Pijany, ale trzeźwy

Prawdziwą plagą naszych dróg są kierowcy, którzy prowadzą na tzw. podwójnym gazie, a jak wiadomo pijani kierowcy wiozą śmierć. Dlatego dużo emocji towarzyszyło przy próbie jazdy w specjalnych okularach symulujących stan nietrzeźwości. Dlatego emocji, bo oprócz tego, że każdy zawodnik "ledwo widział", to był również mierzony czas przejazdu, a każde potrącenie pachołka to dodatkowe punkty karne. O ile na zamkniętym torze przypominało to dobrą zabawę, to jeśli chodzi o normalne drogi publiczne przestaje już być śmieszne. Proszę mi wierzyć, że kierowcy się TYLKO WYDAJE, że dobrze prowadzi, a potrącony pachołek nierzadko jest małym dzieckiem. Dlaczego takie szkolenia są ważne i kto powinien się szkolić? Ilu z nas jest w stanie powiedzieć: jestem słabym kierowcą. Prawda, że nie wielu. Nie wiadomo skąd jest w nas przekonanie, że jesteśmy super kierowcami. Jeżeli tak jest to dlaczego te małe miasteczka rok rocznie znikają. Nie zależnie jak dobrym kierowcą się czujemy, to każdy z nas powinien cały czas się kształcić i podnosić własne umiejętności, a droga do tego tak naprawdę jest dosyć łatwa. Wystarczy porozmawiać w pracy z naszym szefem, że integrować w firmie można się nie tylko przy ognisku albo na kręglach, ale także na autodromie w trakcie takiego szkolenia. Na efekty nie będzie trzeba czekać zbyt długo. Te miasteczka nie muszą znikać. Pamiętajmy, że to My jesteśmy ich mieszkańcami. Nie Oni...