Logo

BMW M4 - herezja czy doskonałość?

Cezary Gutowski
Cezary Gutowski

Nie kryję - też szykowałem się na rozczarowanie. Cień rzuciła nowa generacja BMW M5, której transformacja z wolnossącej V10-ki na doładowane V8 nie wyszła na dobre. Co prawda samochód zyskał jeszcze więcej wigoru, ale... stracił wyjątkowy charakter. Z supersportowej maszyny, ukrytej w bryle sedana zamienił się w superszybką i wyjątkowo ekskluzywną limuzynę. Owszem - pojazd doskonały, ale już nie taki, jak stare dobre M-ki. Na szczęście M4 nie powieliło tego błędu. To wciąż wspaniałe i rasowe auto.

Takim widokiem cieszy się kierowca BMW M4. Za kierownicą klasyczne, eleganckie zegary. Na szybie - najważniejsze parametry, fot. www.facebook.com/cezarygutowskiofficial
Takim widokiem cieszy się kierowca BMW M4. Za kierownicą klasyczne, eleganckie zegary. Na szybie - najważniejsze parametry, fot. www.facebook.com/cezarygutowskiofficialŻródło: Auto Świat

Mit 1 - M4 brzydko "gada"

Ostatnimi czasy najbardziej rasowe dźwięki silnika zamiast przez wydech, BMW puszcza przez głośniki, w kabinie. Są równie realne, co jedzenie na stole Piotrusia Pana. Pozostają w sferze marzeń i wyobraźni. W środku muzyka, za oknami głucha cisza, ale nie w M4.

Nie przypadkiem wyprowadzając auto z podziemnego garażu, otwieramy szyby. Miła niespodzianka. Od ścian odbija się donośny, suchy pomruk. W tle ledwie zauważalny świst turbin. W otwartej przestrzeni rzadko je słychać. Po ustawieniu silnika w tryb "sport" lub "sport plus" zawsze zagłusza je ryk silnika. Bardzo nietypowy, charakterystyczny dla wysilonych motorów sześciocylindrowych. Od razu kojarzy mi się z rasowymi wyścigówkami. 3.5-litrową V6-ką w starych bolidach Formuły Renault 3.5 i ciut większym boxerem w wyścigowych Porsche 911 GT3 cup. Konstrukcje bardzo różne, ale łączy je liczba cylindrów oraz... moc.

Jasne. To nie to samo co bulgot V8-ki, ale wciąż donośny, przejmujący, prychający potworek o niepowtarzalnym brzmieniu. Na ten dźwięk ludzie odwracają głowy...

Cztery końcówki wydechu nie pozostawiają wątpliwości. Nawet po downsizingu BMW M4 wciąż ma czym "oddychać", fot. www.facebook.com/cezarygutowskiofficial
Cztery końcówki wydechu nie pozostawiają wątpliwości. Nawet po downsizingu BMW M4 wciąż ma czym "oddychać", fot. www.facebook.com/cezarygutowskiofficialŻródło: Autorzy Onet

Mit 2 - trzy litry i sześć cylindrów to za mało

Już na papierze widać, że to absolutnie błędna teza. Nowe M4 jest mocniejsze, ma wyższy moment obrotowy i lepsze osiągi od poprzednich M3. To niezaprzeczalne. Zachwyca przy tym prawdziwie sportowy charakter nowego coupe. Bezkompromisowy i brutalny.

Pierwszy rzuca się w oczy nadmiar momentu obrotowego. Gdy ruszamy zdecydowanie, praktycznie przez całą długość jedynki można wyczuć, jak elektronika walczy o ujarzmienie rozbuchanej turbinami siły. Udaje się połowicznie. Samochód się rozpędza, ale tylne koła wciąż buksują. Dopiero na dwójce czujemy, że opony pewnie wgryzły się w asfalt. Tył przestaje "płynąć", a silnik oddycha pełną piersią.

Oczywiście najwięcej dostajemy w trybie sport plus. Gdy już decydujesz się na to zestrojenie, wymaga od ciebie zaangażowania i konsekwencji. Każde zdecydowane dociśnięcie gazu powoduje gwałtowne szarpnięcie. Chwila zawahania, zawieszenie nogi na gazie w połowie drogi do oporu i auto dostaje czkawki. Wykonuje krótkie zrywy, dokładnie tak, jak prawdziwie wyczynowa maszyna, przygotowana na tory wyścigowe lub rajdowe oesy.

Automatyczna, regulowana skrzynia biegów działa doskonale. Każde wbicie przełożenia z gazem w podłodze, wciska nas na chwilę w fotel. Znów brutalnie. Biegi zmienia błyskawicznie i zawsze trafia w punkt.

Zwieńczeniem są fantastyczne, karbonowe hamulce (za dopłatą), sportowe zawieszenie oraz wyśmienity układ kierowniczy. M4 idzie jak po sznurku, a przednie koła doskonale kleją się do drogi. Wszelka niestabilność bierze się z tylnej osi, przy każdym mocniejszym dodaniu gazu - także na prostych i przy wyższych prędkościach. Koła potrafią zabuksować przy wbiciu czwartego biegu.

Mit 3 - BMW M4 straciło charakter

O gustach się nie dyskutuje, ale rzeczy piękne i efektowne są po prostu takie. M4 ma wiele klasy. Nie jest krzykliwe, jak Lexus RCF i nie przyciąga aż tak bardzo wzroku (dopiero po dodaniu gazu, dzięki tłumikowi). W swoim ubiorze jest subtelne. Po zawieszeniu wzroku wychwytujemy detale, jak większe obręcze kół, pięknie rzeźbiony spojler, karbonowy dach czy - w końcu - cztery końcówki wydechu. Wysmakowane do perfekcji M4 jest równie reprezentacyjne, co sportowe.

Werdykt

Po teście wciąż zastanawiam się, skąd wzięło się tyle krytyki i wątpliwości. Czemu tak wiele osób skreśliło M4, zanim jeszcze mogło je zobaczyć na własne oczy? Burzę wywołały zapewne plany downsizingu silnika. Z wolnossącego V8, na doładowane R6? Brzmiało, jak herezja, ale efekt końcowy broni się sam.

Jasne - trudno jest zastąpić model tak udany i kultowy, jak M3, ale nowe zazwyczaj jest lepsze. Nawet jeśli jest tak inne. Dlatego przy całym szacunku dla tradycji i podziwie dla samochodów doskonałych, jak BMW M3 E92 nie wolno zamykać się na nowe. M4 to wspaniała, ekscytująca maszyna. Koniec, kropka!

Autor Cezary Gutowski
Cezary Gutowski
Przeczytaj skrót artykułu
Zapytaj Onet Czat z AI
Poznaj funkcje AI
AI assistant icon for Onet Chat

To jest materiał Premium

Dołącz do Premium i odblokuj wszystkie funkcje dla materiałów Premium:

czytaj słuchaj skracaj

Dołącz do premium
Skrót artykułu