Kto zajmie kolejne miejsca na podium - przekonamy się 24 i 25 września. Tor w Brnie jest znany zawodnikom, więc pod tym względem nie będzie żadnych niespodzianek. Zaskoczyć może jedynie pogoda. Przez cały sezon wyścigom towarzyszyło słońce. Czasem nawet w nadmiarze. Teraz zapowiada się ściganie na mokro. Ale czy można wierzyć prognozom?

Emocji na pewno nie zabraknie. Układ w klasyfikacji po pięciu rundach jest bardzo interesujący: aż czwórka zawodników walczy o dwa miejsca na podium. Regulamin, który pozwala na odpisanie od ostatecznego rezultatu wyników najsłabszej rundy sprawia dodatkowe atrakcje. Każdy z zawodników zaliczył już bowiem jakąś mniejszą lub większą "wpadkę" i nikt nie może sobie pozwolić na popełnienie drugiego błędu.

- Fakt, że w Poznaniu wyłoniony został tegoroczny mistrz nie zmniejsza atrakcyjności rundy, która zostanie rozegrana w Brnie - mówi Wojciech Szyszko, dyrektor zarządzający Kia Motors Polska. - Puchar to przecież nie tylko jeden zawodnik. W tym sezonie czołówka jest wyjątkowo wyrównana i cieszyć może fakt, że są w niej kierowcy, którzy przesiedli się do cee'dów po startach w pucharze Picanto. To wskazuje, że nasze pomysły się sprawdzają, a poziom sportowy jest coraz wyższy. Jestem pewien, że walka o medale w Czechach dostarczy nam niezapomnianych wrażeń.

Największe emocje i wysiłek czekają zawodników. Kto z nich mógł przypuszczać, że dopiero ostatnie wyścigi wyłonią medalistów. Maciej Ostoja-Chyżyński od początku deptał po piętach Kamilowi Raczkowskiemu. - Nie ukrywam, że nerwówka przed ostatnią rundą jest nieco większa niż przed poprzednimi. Oczywiście - przed rozpoczęciem sezonu zakładałem, że będę walczył o zwycięstwo w Pucharze, ale okazało się, że Kamil po prostu nie popełniał błędów i jeździł poza zasięgiem pozostałych zawodników. Nie pozostaje mi nic innego jak zdobycie tytułu wicemistrza kraju. Nie ma żadnych kalkulacji, a taktyka jest prosta: muszę być najlepszy w piątkowej czasówce i wygrać oba wyścigi. Wtedy nie będę musiał zastanawiać się, w jakim przypadku zajmę drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Wiem, że nie będzie łatwo, ale teraz, bez Kamila sami ułożymy końcową kolejność. Nie jest to kwestia szczęścia - po prostu trzeba jechać jak najlepiej. Tor w Brnie nie jest moim zdaniem łatwy, trudno się wyprzedza, są miejsca, gdzie chwila nieuwagi może kosztować bardzo wiele, są wzniesienia, które wymagają szczególnej koncentracji. Czy coś nas może zaskoczyć? Chyba tylko pogoda, może być po prostu mokro i nie bardzo wiadomo jak ścigać się na oponach, których przez cały sezon nie używaliśmy. No, ale wszyscy będą mieli te same warunki. To prawdziwy smaczek tej rundy: kto tym razem zwycięży w bezpośredniej walce, ten stanie wyżej na podium.

Kandydatem do zwycięstwa w Czechach jest też Jakub Chmiel. - Będzie się działo... Gdyby w tej chwili podliczyć wyniki i odjąć każdemu najsłabszą rundę, zajmowałbym drugie miejsce. No, więc oczywiste jest, że chcę taki stan rzeczy zachować! Czyli, nie ma co się zastanawiać i gdy tylko zapali się zielone światło nad torem, jechać na maksa. No, jest emocjonująco: wiem, że Maciek jest bardzo zmotywowany, ale i mnie nie brak energii i mobilizacji. Na pewno nie ułatwię mu zadania. Presję czujemy obaj. Bardzo bym chciał, żeby w Brnie... padało. Na mokrej nawierzchni byłem tu w czołówce, więc widać, że czuję się dobrze w deszczu. Tor znamy wszyscy - moim zdaniem jest szeroki i sprzyja odważnym. Kto wygra? Myślę, że o pudło w Brnie walczyć będzie pierwsza piątka. Kto wskoczy na podium końcowej klasyfikacji - zobaczymy. W naszym sporcie wszystko może się zdarzyć. Mam nadzieję jednak, że bezpośrednia walka, a nie awarie zdecydują o miejscach. Żaden z kierowców czołówki nie odpuści, nikt nie będzie przeliczał w głowie punktów, kalkulował. Walka na pewno będzie ostra, a ja na pewno nikomu nie ułatwię drogi do zwycięstwa.

O miejsce w "trójce" walczy także Michał Kijanka, ubiegłoroczny Mistrz Polski w Pucharze Picanto. - Ostatnie eliminacje wykazały, że wreszcie coraz lepiej czuję się w cee'dzie. Tak się wszystko ułożyło, że o moim ostatecznym miejscu zadecyduje ostatnia runda - żartów nie ma, nie ma też kalkulowania: po prostu trzeba jechać na maksimum swoich możliwości, a nawet jeszcze lepiej. Sporo zależy od pogody. W Poznaniu podczas treningów było mokro, a wyścigi odbyły się na suchej nawierzchni - nie ustawiliśmy odpowiednio samochodu... Dlatego teraz trzeba będzie zwrócić na to szczególną uwagę. Sam tor w Brnie - znam i bardzo lubię. W Picanto tutaj wygrywałem, fajnie by było powtórzyć zeszłoroczny rezultat. Będę jechał na "pełen gwizdek", nie oglądając się na błędy rywali. Nie mogę liczyć, że uratuje mnie regulamin, że odpiszę sobie Brno jako najsłabszą rundę. Zaliczyłem już swojego "klopsa"... Ale ogólnie - to bardzo dobry zapis, bo nie przekreśla niczyich szans w przypadku słabszego startu.

Już za tydzień poznamy odpowiedzi na wszystkie pytania związane z Kia Lotos Cup 2010. Początek zmagań, pierwsza "czasówka" - w piątek 24 września o godzinie 12.20. Druga runda kwalifikacji tego samego dnia o 15.10. Start pierwszego wyścigu w sobotę, o godzinie 12:20.