Właśnie mam za sobą kilka dni ślęczenia na tych dwóch portalach w poszukiwaniu wybranego modelu. W tym czasie wiele się nauczyłem, szczególnie o naturze Polaków. Oto mój osobisty wykaz najbardziej pospolitych przekrętów jakie królują na internetowych auto-giełdach:

- "auto zakupione w salonie" - taka informacja często nie oznacza wcale, że samochód pochodzi z krajowego salonu, lecz także może dotyczyć pojazdu sprowadzonego, zakupionego, kiedyś tam, w salonie; przy takim rozumowaniu można przyjąć, że wszystkie samochody zostały zakupione w salonie,

- "pierwszy właściciel" - taka informacja podawana jest dość często, ale gdy zadzwonimy, to zwykle okazuje się, że sprzedający to pośrednik; bywa też że importer podaje się za pierwszego właściciela jeśli za granicą nabył pojazd od pierwszego właściciela; za pierwszych właścicieli podają się także niektórzy sprzedawcy sprowadzonych pojazdów, które miały za granicą wielu właścicieli, ale oni figurują jako jedyni w polskich dokumentach,

- 99% sprowadzonych, 10-letnich samochodów z silnikami Diesla nie ma przebiegu większego niż 200 tysięcy km; nie jest to możliwe, bo w Niemczech czy Francji mało który z kierowców, który pokonuje rocznie tylko 20 tys. km kupuje diesla; te samochody po sprowadzeniu do Polski na 99% mają przekręcane liczniki,

- "gotowy do opłat" - taka informacja oznacza tylko tyle że auto jest w kraju i są dokumenty - zagraniczne; nabywcę czekają wszystkie formalności związane z rejestracją sprowadzonego pojazdu, chodzi tu o wizytę w urzędzie celnym, urzędzie skarbowym, na stacji badań technicznych, u tłumacza, w wydziale komunikacji; zwykle konieczne jest też spisanie na kolanie fikcyjnej umowy między nowym nabywcą, a ostatnim, zagranicznym właścicielem,

- "igła" - tak niektórzy sprzedawcy określają samochody, które wyglądają idealnie; bywa jednak że są to pojazdy które wyjechały prosto z lakierni, zostały umyte kärcherem, ale technicznie mogą być w żałosnym stanie.

Z mojego doświadczenia wynika, że w ogóle najlepiej podarować sobie te największe okazje, jeśli chodzi o ceny. Zwykle okazuje się, że danego samochodu jeszcze nie ma w kraju, albo właściciel wcale nie jest pierwszy, albo przebieg nie da się zweryfikować, albo brakuje jakiś dokumentów. Nie ma co liczyć na cuda. Jeśli dane auto faktycznie zostało kupione w krajowym salonie, sprzedawca jest pierwszym właścicielem, pojazd był serwisowany, a przebieg jest prawdziwy i relatywnie mały, to nikt nie odda takiej bryki za pół ceny. Dobry towar musi kosztować.