Zamiast tego wzrosła akcyza od samochodów z większymi silnikami.

Najważniejsze zmiany w przepisach związanych z motoryzacją wynikają z członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości nakazują zmniejszenie ograniczeń w odliczaniu podatku VAT od zakupu paliwa i samochodów przez firmy, a także zniesienie obowiązku wykonywania badań technicznych przy rejestracji używanych aut sprowadzanych z zagranicy. Obie te zmiany ucieszą przedsiębiorców.

Cały VAT do zwrotu

Grudniowy wyrok ETS w sprawie spółki Magoora wymusi liberalizację polskich przepisów podatkowych. Sędziowie Trybunału uznali bowiem, że wprowadzone po wejściu naszego kraju do Unii ograniczenia w odliczaniu VAT od aut i paliwa są niezgodne z prawem Wspólnoty.

Orzeczenie ETS oznacza więc, że podatek VAT zawarty w cenie auta i paliwa mogą odliczyć przedsiębiorcy, posiadający samochód z kratką o ładowności co najmniej 500 kg, ale także świadectwo homologacji dla pojazdów innych niż osobowe. Wyjątek stanowią auta kupione przed 1 stycznia 2001 r. - w ich przypadku wystarczy kratka i wpis w dowodzie rejestracyjnym, że samochód jest uznawany za ciężarowy.

Co ważne, podatnicy, którzy użytkują te auta, mogą się domagać zwrotu nadpłaconego VAT za okres przeszły, ale także stosować przepisy sprzed wejścia do UE w bieżących i przyszłych odliczeniach. Ewentualny zwrot VAT należy potraktować jak przychód firmy i zapłacić od niego podatek dochodowy. Nie ma więc potrzeby dokonywać korekt w zeznaniach za poprzednie lata.

Niektórzy eksperci od prawa podatkowego uważają, że pełne odliczenie VAT jest możliwe także przy zakupie aut osobowych i paliwa do nich. Argumentują, że przepisy sprzed 1 maja 2004 r. uchylił polski ustawodawca, a nowe zakwestionował ETS. Marta Szafarowska, doradca podatkowy z kancelarii MDDP, podkreśla, że wszystko będzie zależeć od stanowiska sądów administracyjnych. Jej zdaniem, jedynym wyjściem dla ustawodawcy jest umożliwienie podatnikom pełnego odliczenia VAT przy zakupie paliwa, jak i nabyciu, najmie oraz leasingu wszystkich rodzajów aut.

- Wprowadzeniu takiego rozwiązania będzie jednak towarzyszyć jednoznaczne uregulowanie zasad opodatkowania użytku samochodów przez podatnika i jego pracowników dla celów prywatnych - dodaje Szafarowska.

Do czasu rozstrzygnięcia tych kwestii, wielu producentów nie zdecyduje się zapewne na sprzedaż aut z odpowiednią homologacją. Jej uzyskanie jest bowiem czasochłonne i kosztowne.

Znikną obowiązkowe badania

Kolejną zmianą w prawie, wprowadzoną po niekorzystnym dla Polski wyroku ETS, jest zniesienie obowiązkowych badań technicznych przy rejestracji używanych aut sprowadzanych z zagranicy. Stosowny projekt ustawy - nowelizującej kodeks drogowy - został w grudniu 2008 r. przyjęty przez rząd. Gdy zostanie uchwalony, w Polsce będzie można zarejestrować używane samochody przywiezione z innych krajów Unii na podstawie badania technicznego przeprowadzonego na terenie Wspólnoty.

Państwo będzie też musiało zwrócić opłaty za badania wykonane po 1 maja 2004 r. Wg ekspertów, może to kosztować budżet nawet 1 mld zł. Zmiana przepisów ułatwi sprowadzanie aut w złym stanie technicznym, co martwi importerów i producentów nowych samochodów. Utrzymanie starych przepisów nie było jednak możliwe, bo sędziowie Trybunału uznali, że naruszają one fundamentalną dla Unii zasadę swobodnego przepływu towarów.

Opłata recyklingowa - ukryty podatek

Proces przed ETS może także grozić Polsce za przepisy dotyczące tzw. opłaty recyklingowej. Jest ona pobierana od firm i osób fizycznych przywożących samochody z zagranicy - zarówno nowe, jak i używane. Wynosi ona 500 zł od każdego auta, ale nie wszystkie podmioty ponoszą ją w pełnej wysokości. Jest ona mniejsza w przypadku importerów, sprowadzających co najmniej tysiąc samochodów rocznie i dysponujących siecią warsztatów, w których złomowane są stare samochody. Jeśli sieć tych warsztatów obejmuje swoim zasięgiem niemal cały kraj, możliwe jest całkowite zwolnienie z opłaty recyklingowej. Rozwiązanie to premiuje dużych importerów kosztem ich mniejszych konkurentów i osób sprowadzających samochody na prywatny użytek. Dlatego może zostać zaskarżone do ETS.

Prawo wspólnotowe przewiduje w tym zakresie obowiązek stworzenia przez producenta bądź importera samochodów sieci odbioru pojazdów wycofanych z eksploatacji w stopniu wystarczająco dostępnym. Natomiast polskie przepisy wymagają, by odległość między punktem zbierania (bądź stacją demontażu) pojazdów a miejscem zamieszkania potencjalnego właściciela pojazdu nie przekraczała w linii prostej 50 km. Jest to całkowicie arbitralne kryterium, na poparcie którego trudno znaleźć argumenty.

Alternatywą mogłoby być np. uruchomienie tzw. ruchomych punktów odbioru pojazdów, tj. odbiór pojazdów w miejscu wskazanym przez właściciela pojazdów, na koszt importera bądź producenta pojazdu.

Urzędnicy Ministerstwa Środowiska zaproponowali jednak, by opłatę recyklingową przerzucić na tych, którzy dokonują pierwszej rejestracji danego samochodu w Polsce. Płaciliby oni po 500 zł - niezależnie od tego, czy auto zostało kupione w salonie, czy przyjechało na lawecie. Pieniądze odzyskiwałby dopiero ostatni właściciel samochodu po oddaniu go na złom.

Pomysł ministerstwa został uznany przez branżę motoryzacyjną za ukryty podatek i wywołał ostre protesty. Resort środowiska wycofał się jednak z planowanych zmian. Nowych propozycji, mających zastąpić obecne przepisy, na razie nie przedstawiono.

Cenę auta ustala celnik

Kontrowersje wśród importerów samochodów budzi również prawo, które pozwala celnikom na kwestionowanie kwot na fakturach za kupione od producenta pojazdy. Przepisy te wprowadzono w lipcu ubiegłego roku. Miały one ułatwić walkę z tymi, którzy sprowadzają do kraju używane auta, zaniżając specjalnie ich wartość, by zapłacić niższą akcyzę. W praktyce jednak stały się instrumentem do kwestionowania cen między podmiotami gospodarczymi i naliczania wyższej akcyzy. Wiceminister finansów Jacek Kapica zapowiada jednak, że od marca 2009 r. - gdy w życie wejdzie nowa ustawa o podatku akcyzowym - wartość nowych samochodów będzie oceniania w oparciu o średnie ceny na rynku w danym momencie, np. podczas kończących rok wyprzedaży. Dodatkowo, akcyza od samochodów będzie pobierana tylko raz, niezależnie od liczby sprzedaży przed rejestracją.

Większy silnik, wyższa akcyza

Początek roku przyniósł także wzrost akcyzy na samochody z silnikami o pojemności większej niż 2000 cm3 z 13,6 do 18,6%. Wyższy podatek objął także auta używane. Ma przynieść budżetowi 170 mln zł. Analitycy IBRM Samar wyliczyli, że spowoduje on podwyżkę cen nowych samochodów z tego segmentu średnio o 4,4%. Auta te stanowią jednak tylko 6,3% wszystkich nowych samochodów sprzedawanych w Polsce. W przypadku aut używanych odsetek ten wynosi 18%. Eksperci przekonują, że podniesienie akcyzy nie jest dobrym pomysłem na ograniczenie napływu wiekowych samochodów. Lepszym rozwiązaniem byłby podatek ekologiczny, który mógłby zastąpić akcyzę od aut.

Dzięki działaniom Komisji Europejskiej i ETS, polski ustawodawca będzie musiał zliberalizować przepisy regulujące odliczanie VAT-u od aut firmowych i paliwa do nich. Prawdopodobne są także zmiany w systemie opłat recyklingowych, które - miejmy nadzieję - spowodują ograniczenie dominującej w tym segmencie szarej strefy.

Jak dotąd, rząd nie przedstawił jednak pomysłów, mających zachęcić Polaków do zakupu nowych samochodów i ograniczyć napływ starych aut z Zachodu. Rozważane są różne propozycje. Jedną z nich jest zwrot VAT-u dla nabywców nowych aut. Inny pomysł to dopłaty do zakupu nowych samochodów o niskiej emisji CO2, ale tylko dla tych, którzy zezłomują stary pojazd.

KOMENTARZ

Marta Szafarowska, doradca podatkowy w MDDP Michalik Dłuska Dziedzic i Partnerzy Sp. z o.o.:

- ETS potwierdził, że wymóg przeprowadzenia badania technicznego samochodów używanych przed ich pierwszą rejestracją w Polsce jest niezgodny z prawem wspólnotowym. Biorąc pod uwagę wskazówki zawarte w wyroku ETS, wydaje się, że sytuację mogłoby uratować wprowadzenie możliwości uznawania okresowych badań technicznych przeprowadzanych w innych krajach Unii, przy zachowaniu okresów ich ważności przewidzianych w polskich przepisach. Jeśli natomiast chodzi o rozważane dopłaty na rzecz kierowców nabywających nowe pojazdy o niskiej emisji CO2, to znacznie bardziej przejrzystym działaniem byłaby likwidacja akcyzy na samochody i wprowadzenie w jej miejsce podatku ekologicznego, opartego właśnie na emisji CO2. Działanie to stymulowałoby sprzedaż nowych samochodów, których cena uległaby obniżeniu, a jednocześnie zapewniałoby wpływy budżetowe w dłuższym okresie.