Początek nowego roku to czas podsumowań. Proszę więc pokusić się o flotową ocenę roku 2009 jeśli chodzi o Renault.

- 2009 rok na pewno nie był łatwy i to dla wszystkich marek samochodowych. Nie zabrakło różnych zawirowań, ale dla nas kończy się mimo wszystko sukcesem, bo prawdopodobnie osiągniemy flotową sprzedaż porównywalną z rokiem poprzednim, czyli około 2000 pojazdów. Jesteśmy usatysfakcjonowani tym rezultatem, tym bardziej że nie tylko utrzymaliśmy większość dotychczasowych klientów, ale i pozyskaliśmy nowych.

Gama Renault od dwóch lat jest systematycznie odnawiana...

- I to na pewno była jedna z przyczyn sukcesu. Gama Renault jest jedną z najmłodszych na rynku polskim. Średnia wieku funkcjonowania danego modelu to około dwa lata. Odbija się to pozytywnie na wartościach rezydualnych naszych pojazdów, co z kolei rzutuje na korzystne raty leasingowe w przypadku ofert firm świadczących usługi wynajmu długoterminowego. Warto dodać, że w odnowionych autach zadbaliśmy o obniżenie kosztów ich użytkowania, a nie tylko zmianach w wyglądzie, czy wprowadzeniu nowinek technicznych. Poza tym nieco zmodyfikowaliśmy sprawy organizacyjne - wzmocniliśmy część serwisową i posprzedażną, co przełożyło się na lepszy kontakt, zarówno z klientem typowo firmowym, jak i CFM-ami. To slogan, ale my też zdajemy sobie sprawę, że dla przedsiębiorstwa użytkującego samochody, jednym z najważniejszych elementów jest szybkość reakcji działu serwisowego. Bo samochód zarabia nie tylko na siebie, ale i na swojego "pracodawcę". Dlatego nabywców zbiorowych nie można traktować tak samo jak indywidualnych, bo ci ostatni mają większe możliwości pozostawienia pojazdu na dłużej w serwisie, bez dodatkowych konsekwencji.

Na rynek właśnie wchodzi kolejny produkt - model Fluence. Czy coś jeszcze czeka nas w najbliższym czasie jeśli chodzi o Renault?

- Na razie mogę między innymi zdradzić, że w połowie 2010 roku przybędzie nam nowa Dacia z napędem na cztery koła. To pojazd dla firm poszukujących mobilnego, ale niedrogiego środka transportu, którego działanie obejmie także jazdę w trudnym terenie. Zresztą widzimy spory potencjał flotowy właśnie w tej marce i liczymy, że coraz więcej Dacii zacznie jeździć w przedsiębiorstwach.

Dacia jednak dotychczas nie była za dobrze postrzegana przez floty. Niektórzy menedżerowie do niedawna wręcz niedopuszczali myśli, by ta marka zaistniała w ich firmie…

- Marka przechodzi swego rodzaju ewolucję. W momencie gdy Dacia wchodziła na rynek europejski, w Polsce cierpiała na brak image'u. Śmiem nawet stwierdzić, że ten wizerunek był w większości negatywny, chociaż na wielu innych rynkach było wręcz odwrotnie - Dacia miała wizerunek neutralny lub pozytywny. Jednak moim zdaniem na naszym rynku bardzo szybko - głównie dzięki pozytywnej opinii klientów - ulega to zmianie. Bo to nabywcy stanowią najlepszą reklamę Dacii. Np. na rynku niemieckim wspomniana marka biła w tym roku rekordy popularności i zainteresowania zakupem. Te sygnały powoli docierają również do menedżerów zarządzających flotami, dotychczas niezdających sobie sprawy, jak ten pojazd funkcjonuje po kilku latach użytkowania. A przecież w zestawieniu ADAC 2009 najtańszych w eksploatacji samochodów Logan jest liderem taniej eksploatacji. Koncern Renault obdarzył Dacię dużym zaufaniem. Efektem tego było między innymi udzielenie trzyletniej gwarancji na każdy model - nie boimy się więc także o jakość Dacii. To doskonałe uzupełnienie portfolio flotowego dla marki Renault. Choć na pewno sporo pracy nas czeka jeszcze z przekonaniem klientów świadczących usługę wynajmu długoterminowego. Dla nich szczególnie wielką niewiadomą stanowi wartość rezydualna. Powinniśmy też kierować więcej informacji do samych użytkowników, czyli pracowników korporacji i mniejszych przedsiębiorstw. Bo przecież jadąc do klienta handlowiec też powinien mieć świadomość, że jedzie dobrym pojazdem.

To jeszcze jedno pytanie dotyczące stereotypów. Francuskie samochody się psują - to wbrew pozorom dosyć powszechna opinia...

- Jednak na szczęście coraz rzadsza. Najlepszą reklamą dla auta jest jego wszechobecność na drogach. A Renault widać w Polsce. Poza tym niezależne dane dotyczące awaryjności aut, przygotowywane przez niemiecki ADAC pokazują, że nasze produkty są coraz lepsze. Gama modeli Renault - w tym Kangoo, Clio, Megane, Scenic i Laguna - od trzech lat utrzymuje status aut niezawodnych. To także wyraźna wskazówka dla nas - idziemy dobrą drogą.

Renault ma stabilną pozycję jeśli chodzi o rynek aut dostawczych. Ale takim "kamyczkiem w ogródku" jest sprzedaż Kangoo Express…

- Być może ta sprzedaż mogłaby być lepsza, jak w przypadku naszych bezpośrednich konkurentów. Ale w tym roku wprowadziliśmy dwa podobne modele Dacii i biorąc pod uwagę sumaryczne wyniki, statystyki wyglądają dobrze. W gamie aut dostawczych brakuje nam trochę mniejszego modelu od "Kangura". Pracujemy nad jego wprowadzeniem, bo takie są potrzeby klientów.

Ile trzeba mieć pojazdów, by być klientem flotowym Renault?

- Każdy klient posiadający działalność gospodarczą jest dla nas potencjalnym nabywcą flotowym. Znam bowiem przypadki, wcale nie tak rzadkie, że park maszyn firm posiadających na początku kilka aut rozrósł się do kilkudziesięciu, czy nawet kilkuset aut. W związku z tym nawet mając zarejestrowany jeden samochód można uzyskać rabat. "Ukoronowanie" takiego kupującego następuje w momencie, gdy przedsiębiorstwo ma minimum sześć pojazdów. Dzięki temu można otrzymać kartę flotową i uzyskać możliwości korzystania z dodatkowych preferencji dla klienta zbiorowego, głównie w aspekcie usług posprzedażnych.

Zgodzi się Pan z tym, że powoli i w Polsce mamy do czynienia z trendem downsizingu?

- Jest on podyktowany sytuacją makroekonomiczną w Europie. Obecne trendy na Starym Kontynencie wskazują na to, że pojazd firmowy jest używany głównie do celów służbowych. Także w Polsce mamy tego sygnały. Zresztą na przykład ktoś, kto porusza się głównie po terenach miejskich, na niezbyt długich odcinkach, nie potrzebuje silnika o pojemności skokowej dwóch litrów, bo to się mija z celem.

Odejdźmy na chwilę od teraźniejszości. Mamy rok 2025. 10% aut flotowych jeździ na prąd. Futurystyka czy prawdziwa przyszłość?

- Realna przyszłość, na pewno nie utopia. Renault w ciągu najbliższych dwóch wprowadzi do sprzedaży kilka modeli elektrycznych. Wkrótce nastąpi dynamiczny rozwój tego rynku. Już dzisiaj jest duże zainteresowanie samochodami na prąd. W wytyczonej strategii podtrzymuje nas także fakt, że nie tylko my zdecydowaliśmy się iść właśnie tą drogą. Kluczową rolę będzie odgrywała pojemność baterii, możliwość ich szybkiego naładowania i w miarę sprawnego doprowadzenia klienta do punktu, gdzie może "zatankować" samochód. Wiele koncernów wierzy w tę ideę. Nawet Mc Donald’s w ramach swojej ekopolityki otworzył w USA pierwszą stację do ładowania baterii.

Niektóre samochody Renault oznaczone są znaczkiem Eco2, świadczącym o spełnieniu kilku wymagań związanych z ekologią, które koncern sam sobie narzucił. Jak to wpływa na zakupy flotowe?

- Coraz więcej klientów zwraca uwagę na aspekt ekologii. Szczególnie to zauważam rozmawiając z przedstawicielami dużych korporacji międzynarodowych, gdzie odpowiednie postrzeganie "koloru zielonego" stanowi już pewien standard. Poziom emisji spalin jak i samego spalania to na pewno jedno z kryteriów wyboru silnika, czy nawet marki. Warto dodać, że w Szkole Jazdy Renault uruchomiliśmy szkolenie ekojazdy. Kursy cieszą się bardzo dużym powodzeniem wśród fleet managerów, wysyłających tam swoich kierowców. Bo przecież ważny jest nie tylko sam produkt zakupiony w niższej cenie, ale również jego niedroga eksploatacja.

Cena, jakość, wartości dodane - co w tych niełatwych czasach odgrywa najważniejszą rolę przy sprzedaży samochodu do firmy?

- Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Zaczyna się zawsze od ceny. Ale polski rynek na tyle dorósł, że należy na to spojrzeć bardziej globalnie. Wszystko zależy od punktu widzenia klienta. Inne spojrzenie mają nabywcy korzystający z wynajmu długoterminowego, a inne korzystający z gotówki, a co za tym idzie stojący później zwykle przed koniecznością odsprzedania auta po zakończeniu jego eksploatacji. Najlepiej jeśli część sprzedaży związana z ceną jest w miarę wyważona, opracowana na podstawie negocjacji. Ważną rolę odgrywa tu osoba sprzedawcy, który musi zrozumieć potrzeby klienta.

Jeśli chodzi o sprzedawców Renault używane są dwa określenia: dealerzy i koncesjonerzy...

- Niezmiennie prawidłowa jest tylko ta druga. Czyli z języka francuskiego: koncesjoner.

Jak Pan ocenia działanie koncesjonerów?

- Pozostawiłbym to raczej klientom. Prawda jest też taka, że nabywca dotychczas źle obsługiwany zupełnie inaczej oceni prawidłowo funkcjonujący serwis, a z kolei menedżer przyzwyczajony do wzorcowej obsługi będzie miał znacznie większe wymagania. Jeśli chodzi o Renault - nie możemy stanąć i patrzeć z boku na rozwój sytuacji. Oczekiwania klientów ulegają zmianie, podobnie jak rynek. My musimy się do tego dostosowywać. Najlepszym wyznacznikiem tego są wyniki handlowe, a szczególnie i powrót klientów do salonu, w celu powtórnego zakupu samochodów.

Renault jest członkiem Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego. Dlaczego zdecydowaliście się wstąpić do tego stowarzyszenia?

- W Renault tradycja jeśli chodzi o propagowanie bezpieczeństwa jest bardzo długa. Nie tylko tworzymy bezpieczne samochody, ale działamy także w aspektach prewencyjnych. Moim zdaniem to niezwykle istotne, by wszyscy zdawali sobie sprawę, jak wielkim zagrożeniem są polskie drogi. Powinny o tym już wiedzieć dzieci w szkole podstawowej, by potem miały w swojej kulturze umiejętność poruszania się po drogach jako kierowcy. Dlatego członkowstwo w PBD stanowi dla nas naturalną sprawę.

Na koniec chciałbym na Pana ręce złożyć gratulacje firmie Renault z powodu nowego "nabytku". Czy Robert Kubica może w jakikolwiek sposób pomóc w sprzedaży flotowej?

- Szczegóły dotyczące przyszłości Renault w F1 będą znane w ciągu kilku tygodni. Natomiast zakup samochodu do firmy jest zwykle racjonalny. Nie zawsze wiąże się więc z twarzą marki. Robert Kubica już reprezentował nasze barwy i jest dla nas dodatkowym bodźcem do wzmacniania image marki w Polsce. By stała się godna zaufania i symbolizowała ciągłe dążenie do poprawy jakości działania.